Kopciuszek show

Kopciuszka znamy wszyscy, przecież ktoś nam kiedyś tę bajkę opowiadał, czytał albo włączył z kasety czy płyty. Większość dorosłych i tych bardziej świadomych opiekuńczej roli, i tych mniej, przynajmniej jakąś płytę dziecku odpaliło. Kopciuszków w księgarniach dostatek, trudno żeby jakiekolwiek dziecko się z nim nie zetknęło.

Teatralnych interpretacji baśni też już było co niemiara, i pewno będzie jeszcze dopóki teatr gra. Mamy więc kolejne wykorzystanie kulturowego archetypu, nienowe, bo reżyser kieleckiej premiery Ireneusz Maciejewski wystawiał już tę sztukę w toruńskim teatrze lalek cztery lata temu w tej samej konwencji, w jakiej możemy spektakl obejrzeć teraz w Kielcach, a jest to konwencja "Muppet Show" czyli sławnych lalek i postaci oraz absurdalnych sytuacji wymyślonych przez Jima Hensona w drugiej połowie lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Pomysł Ireneusza Maciejewskiego jest bardzo prosty: wykorzystać konwencję muppetów do przedstawienia w miarę współczesnej wersji "Kopciuszka". I pomysł się sprawdza.

Dariusz Panas przygotował lalki jak na "Muppet Show" przystało, podobne, ale nie te same. W "Kopciuszku" nie ujrzymy muppetów Hensona odgrywających bajkowe role, ale bajkowe postaci podobne do muppetów, tak samo się zachowujące, obdarzone tym samym poczuciem humoru. Starsi widzowie doskonale pamiętają ten kod, a jako że muppety były na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych absolutnym telewizyjnym hitem, dziś przypominanie sobie w teatrze właśnie tej konwencji może budzić tylko dobre skojarzenia. Najmłodsi, jeżeli nie znają muppetów, to dzięki kieleckiemu przedstawieniu doskonale poznają właśnie konwencję, a ona w sumie jest najważniejsza, poprzez absurd niesamowicie pobudza dziecięcą wyobraźnię i najzwyczajniej w świecie bawi. Ireneuszowi Maciejewskiemu idealnie udało się przenieść tę hensonowską konwencję w świat klasycznej bajki. Jest więc Kopciuszek współczesną młodą dziewczyną w tiszercie posłusznie wykonującą kapryśne rozkazy złej macochy i jej pokracznych córek. Wróżka to współczesna celebrytka, bo przecież współczesne celebrytki kreują się na wróżki spełniające nasze życzenia. A przede wszystkim są przeniesione do bajki genialne wynalazki Hensona czyli śpiewające owady, jarzyny czy najogólniej mówiąc środki czystości. Reżyser doskonale bawi się konwencją a widzowie razem z nim a przy tym zachowana została, nazwijmy to, kanoniczność bajki. Wszystko jest tak jak pamiętamy i pamiętają nasze dzieci.

Premierowy spektakl aktorzy odegrali dynamicznie, zachwycała barwność lalek i scenografii, od początku przykuwała też uwagę doskonała jazzująca muzyka Piotra Klimka i Bartłomieja Orłowskiego, przedstawienie tętniło życiem a role aktorów były bardzo wyraziste, choć na plan pierwszy wysuwała się nie tyle tytułowa dziewczynka, bardzo dobrze zagrana przez Magdalenę Daniel, ile Król w wykonaniu Andrzeja Matysiaka, dobry władca i choleryk przy tym niesamowity. Widać, że kieleccy aktorzy świetnie odnajdują się w hensonowskiej konwencji.

Oglądając spektakl miałem wrażenie, że teatr, jak to teatr, przeniósł mnie w magiczny sposób w czasy młodości i oto znów zasiadłem przed telewizorem, by obejrzeć kolejny odcinek "Muppet Show" i jakoś mi zupełnie nie przeszkadzało, że nie ma tam żaby Kermita ani misia Fazziego ani świnki Piggy, choć świnki pojawiają się na końcu, nie absurdalnie, ale całkiem logicznie i konsekwentnie, jak w dobrej bajce być powinno.

Spektakl gorąco polecam.



Ryszard Koziej
Radio Kielce SA
15 stycznia 2013
Spektakle
Kopciuszek