Kot niezgody

Na Scenie Letniej Teatru Wybrzeże w Pruszczu Gdańskim w sobotni wieczór 13 lipca premierę miał "Niezwyciężony" Teatru Wybrzeże - komediodramat poświęcony problemom dzisiejszych trzydziestolatków. Kameralna sztuka na czwórkę aktorów, pomimo dokuczliwego chłodu, trzymała w napięciu i utrzymała swoją temperaturę od początku do końca ponad dwugodzinnego spektaklu.

Gdzieś na przedmieścia w północnej Anglii przeprowadza się parka nowoczesnych trzydziestolatków. Emily angażuje się w walkę z nierównościami społecznymi, dominacją światowego kapitalizmu, w szczególności banków i korporacji oraz sprzyjających im polityków. Oliver niedawno stracił pracę i jest wolnym strzelcem, szuka na siebie pomysłu i zamierza zapewnić opiekę umierającej matce. Są tutaj, bo nie stać ich już na życie w Londynie. Wpadają na pomysł, by zaprosić do siebie sąsiadów na wieczorek zapoznawczy. Z zaproszenia korzysta tylko Down i jej mąż Alan. Ich rówieśnicy.

Down i Alan to całkowite przeciwieństwo wykształconych, wychowanych w wielkim mieście gospodarzy sąsiedzkiego spotkania. Prosta, seksowna sekretarka lubiąca odsłaniać ciało i dumny jak paw ze swojej żony listonosz w dresach i piwkiem w dłoni, są serdeczni i otwarci - po prostu "do rany przyłóż". Nowi sąsiedzi jednak kompletnie nie potrafią się porozumieć. Jednym z powodów jest kot Vince, największy przyjaciel Alana, którego od pierwszego spotkania w swoim ogródku znienawidziła Emily. Trudne relacje sąsiedzkie znacznie się skomplikują, gdy Vince (czyli tytułowy Invincible - Niezwyciężony) nieoczekiwanie zaginie. To świetny symbol-przyczyna wzajemnych niesnasek pomiędzy bohaterami.

Jednak to nie w stworzeniu wyrazistych postaci tkwi siła sztuki "Niezwyciężony" Torbena Bettsa. Na tle karykaturalnych różnic społecznych między bohaterami autor testuje wiarygodność poglądów i opinii, jakie obie grupy mają na swój temat. Rys i pęknięć pomiędzy nimi z natury innego stylu życia, możliwości finansowych, wykształcenia czy przyzwyczajeń jest bardzo wiele. Właśnie to, jak deklaracje i przekonania mają się do rzeczywistości, wydaje się szczególnie interesować autora sztuki, a za nim reżysera spektaklu Teatru Wybrzeże Jarosława Tumidajskiego.

Akcję spektaklu autorzy scenografii Katarzyna Sobańska i Marcel Sławiński umieszczają w nowoczesnym wnętrzu apartamentowca. W skromnie urządzonym salonie wyróżniają się abstrakcyjne malowidła Emily - artystki plastyka. Obie pary posiadają dzieci, starają się łączyć jakoś koniec z końcem i porozumieć, choć jedni i drudzy rozumieją przez to zupełnie coś innego. Obie też mierzą się ze swoją osobistą traumą rodzinną. Emily otwarta jest na dyskusje i polemiki - chętnie mówi o swoich wyrazistych, kontrowersyjnych poglądach, choćby na temat ogłupiania społeczeństwa przez tanią rozrywkę, jaką jest sport. Oliver wchodzi w rolę rozjemcy, konfrontacyjna postawa partnerki go zawstydza, woli zdławić kolejny potencjalny konflikt natychmiast, zanim ten się rozwinie, o co partnerka ma do niego pretensje.

Alan jest niepoprawnym gadułą, który zagaduje wszystko i wszystkich, choć mówi często to, co mu ślina na język przyniesie, a Dawn jest bierną uczestniczką jego tyrad. To dziewczyna zmęczona swoim życiem, nad którym straciła kontrolę. Jednak wszystkich ich łączy poczucie niezrozumienia, niezaspokojenia i samotności, pomimo życia w na pozór satysfakcjonującym życiu rodzinnym. Tę wewnętrzną pustkę każdy na swój sposób stara się wypełnić, ale - jak wynika z tekstu Bettsa - w pojedynkę w związku partnerskim jest to na dłuższą metę niemożliwe.

Wszystko to reżyser spektaklu zebrał i podał w zaskakująco spójnej, pełnej napięć i dramaturgii postaci, dając aktorom dużo przestrzeni do stworzenia ciekawych bohaterów. Cała czwórka gra równo i dobrze. Rolę lidera w pierwszym akcie bierze na siebie Piotr Chys w roli Olivera, grając zakompleksionego, niezrealizowanego na polu zawodowym i osobistym faceta. W drugim akcie przez pewien czas wiodącą rolę przejmuje grająca Emily, Katarzyna Z. Michalska, która poglądy wojującej antyglobalistki serwuje w sposób wiarygodny, nie dystansując się od nich, pomimo ich mocno komicznego wydźwięku na tle poglądów pozostałych.

Swego rodzaju odkryciem jest postać Alana - jedna z najciekawszych ról Piotra Łukawskiego w Teatrze Wybrzeże. To w jego wykonaniu prosty, ale pełen temperamentu bohater, niezbudowany z klisz i stereotypów na temat małomiasteczkowego chłopaka, jak na przykład dresiarz, prymityw, mięśniak i głupek, po które łatowy byłoby w tej sytuacji sięgnąć. Łukawski co raz przełamuje ten wizerunek, tworząc pełnowymiarową, ciekawą postać nieszczęśliwego i bezradnego życiowo mężczyzny. Wprawdzie rola Doroty Androsz jest charakterystyczna, a jej Dawn to najmniej skomplikowana bohaterka ze wszystkich, ale aktorka poziomem dostraja się do pozostałych, zwłaszcza w czasie kluczowej "zapoznawczej" rozmowy bohaterów.

Spektakl Teatru Wybrzeże jest nieco za długi, dlatego pomimo przerwy (podczas przedstawienia na Scenie Letniej zaznaczono ją tylko nieco dłuższym blackoutem na zmianę scenografii) mógłby zostać skrócony przynajmniej o 15-20 minut. Zupełnie zbędne wydaje się dopełnianie historii traumami rodzinnymi, skoro na scenie obserwujemy małe ludzkie dramaty, które dzięki umiejętnej reżyserii i aktorstwu mają sporą siłę oddziaływania bez tego dodatkowego grania na emocjach. Na wskroś aktualny tekst został jednak przez reżysera bardzo dobrze rozczytany i wiarygodnie podany widzom przez aktorów.

"Niezwyciężony" jest przejmującym komediodramatem, dotykającym szereg problemów współczesnych trzydziestolatków - od egocentryzmu i nieumiejętności słuchania drugiego człowieka począwszy, na nieumiejętności zbudowania głębokiej, satysfakcjonującej relacji z partnerem skończywszy. Z obserwacji słodko-gorzkich dramatów każdego z bohaterów warto wyciągnąć wnioski.



Łukasz Rudziński
www.trojmiasto.pl
20 lipca 2019
Spektakle
Niezwyciężony