Kultura i stadion

Podczas krakowskiego Kongresu Kultury reżyser Michał Zadara zadał pytanie, dlaczego państwo inwestuje tak olbrzymie środki w budowę Stadionu Narodowego, a na kulturę przeznacza zaledwie pół proc. swojego budżetu.

Według najnowszych szacunków stadion ma pochłonąć 2 mld zł, tymczasem na kulturę i ochronę dziedzictwa narodowego zarezerwowano w tegorocznym budżecie państwa 2,4 mld. - Jeśli pytamy dzisiaj, gdzie są pieniądze na kulturę, to one, proszę państwa, są w Stadionie Narodowym. Tam ich szukajcie - powiedział Zadara, zbierając oklaski.

Po wypowiedzi Zadary podniosły się głosy, że artyści do reszty zwariowali, że chcą wykonać skok na kasę, że porównanie sportu z kulturą jest bez sensu, a w ogóle to więcej ludzi ogląda piłkę nożną niż spektakle czy wystawy, więc niech siedzą cicho. Poza tym Stadion Narodowy to prestiżowa inwestycja, która przyczyni się do rozwoju gospodarczego, zmieni oblicze Warszawy, podniesie PKB oraz da Polakom dumę, której tak bardzo potrzebują.

Mam inny pogląd. Życzę dobrze budowniczym stadionu i kibicom, obawiam się jednak, że nie spełni on pokładanych nadziei. Pytanie jest takie: ile razy w roku organizatorzy Stadionu Narodowego zdołają wypełnić liczącą 55 tys. miejsc widownię? Podejrzewam, że nie więcej niż kilka. Frekwencja na wszystkich meczach Ekstraklasy w całej Polsce wyniosła tydzień temu nieco ponad 40 tys. widzów. Wynika z tego, że nawet dowożenie kibiców z innych miast nie zapełni Stadionu i poza wydarzeniami specjalnymi, takimi jak mistrzostwa świata czy koncerty gwiazd muzyki pop, będzie on wykorzystany tylko w części.

Inaczej jest z kulturą. W ciągu jednego weekendu warszawskie kina, muzea, teatry, galerie i sale koncertowe odwiedza według różnych szacunków od 50 nawet do 70 tys. widzów. Festiwale jeszcze podbijają ten wynik - rozpoczynający się za tydzień Warszawski Festiwal Filmowy zgromadził w ubiegłym roku prawie 100 tys. widzów. Wobec tych liczb odpowiedź na pytanie, w co państwo powinno inwestować: w sport czy w kulturę, jest oczywista. Dlatego proponuję: dopóki jeszcze trwa budowa, zmieńmy plany i zamiast stadionu wybudujmy nad Wisłą centrum kultury z salami koncertowymi, galeriami i kinami. Będą same korzyści: zero korupcji, zero kiboli, zero ustawek i rozbijania wystaw sklepowych. I zero przegranych meczów ostatniej szansy.



Roman Pawłowski
Gazeta Wyborcza Stołeczna
5 października 2009
Portrety
Michał Zadara