Lalka może wszystko

20 teatrów z 14 krajów Europy i Azji (Austria, Belgia, Białoruś, Czechy, Francja, Hiszpania, Holandia, Hongkong, Izrael, Niemcy, Słowacja, Ukraina, Węgry, Polska) wzięło udział w XXIV Międzynarodowym Festiwalu Sztuki Lalkarskiej, który odbył się od 22 do 26 maja 2010 r. w Bielsku-Białej. Niestety, z przyczyn niezależnych od organizatora, odwołany został przyjazd Emrouz Theater Group z Iranu. W konkursie wzięło udział 15 grup teatralnych.

Jury w składzie: historyk i krytyk teatru Ida Hledikowa-Poliwkowa ze Słowacji, krytyk teatralny Tadeusz Kornaś, reżyser i scenograf Alexander A. Łabiniec oraz reżyser Janusz Ryl Krystianowski (przewodniczący) przyznało ufundowaną przez prezydenta Bielska-Białej Grand Prix artystom Divadla Minor z Pragi za spektakl " Z Księgi dżungli" wg R. Kiplinga w reż. Jerzego Adamka.

Nagrodę specjalną ufundowaną przez Zakłady Tłuszczowe "Bielmar " otrzymał Opolski Teatr Lalki i Aktora za przedstawienie pt. "Iwona, księżniczka Burgunda" wg W. Gombrowicza w reżyserii Mariana Pecki. Nagrodę specjalną ufundowaną przez Bielskie Zakłady Obuwia "Befado" otrzymali autorzy z belgijskiej Compagnie Mossoux-Bonte z Brukseli za spektakl " Kefar Nahum " duetu Patrick Bonte - Nicole Mossoux.

Jury Młodych Krytyków (studentów teatrologii polskich uczelni) postanowiło przyznać swoją nagrodę teatrowi pn. Duda Paiva Company z Amersfoort z Holandii za widowisko pt. "Przekleństwo " w reżyserii Neville \'a Trantera do choreografii Dudy Paivy.

Jury Dziecięce ze Stowarzyszenia Teatr Grodzki z Bielska-Białej swoją nagrodę przyznało Teatrowi Lalka z Warszawy za spektakl "Kino Palące " wedle scenariusza i w reżyserii Marka Zakostelecky \'ego. Ponadto wyróżniło spektakl Filipa Budweila "Rękodzieło artystyczne " w wykonaniu Teatru Figur z Krakowa.

Dyplom honorowy Polskiego Ośrodka Lalkarskiego POL UNIMA przyznano Nicole Mos-soux z Compagnie Mossowc-Bonte (Belgia, Walonia-Bruksela) za perfekcyjną realizację środkami teatru lalek przedstawienia "Kefar Nahum ". (JP)

Czeska niespodzianka

Jurorzy i krytycy byli zgodni, że najważniejszą nagrodę festiwalu - Grand Prix - zdobyło zasłużenie Divadlo Minor z czeskiej Pragi. Autorem libretta, muzyki, scenografii i reżyserem nagrodzonego widowiska "Z Księgi dżungli" wedle Rudyarda Kiplinga jest Jerzy Adamek.

Był to zapewne najbardziej oryginalny spektakl festiwalu. Prezentował przede wszystkim nowe podejście do rozmowy z najmłodszym widzem. Ponadto autorzy inscenizacji w sposób niezwykle interesujący wykorzystywali plastykę i muzy -kę. Artyści przedstawiali i "ogrywali" przed grupkami dzieci skupionymi wokół pomysłowych skrzyneczek - mansjonów - kolejne sceny z dzieła Kiplinga. Towarzyszyły temu przeróżne odgłosy dżungli. Istotnym aspektem widowiska była rozmowa z dziećmi na temat przedstawianych obrazów.

- Był to bardzo precyzyjny i przemyślany spektakl. Nowatorstwo przedstawienia polegało na tym, że skrzyneczki czy gablotki stanowiły swego rodzaju książkę, którą artyści oglądali wraz z małymi grupami dzieci. Uwaga maluchów w tym przedstawieniu była skoncentrowana na tym, co pokazywali aktorzy. W normalnym spektaklu, w którym akcja dzieje się na scenie, dziecko nie może się tak bardzo skupić. Tutaj dzieci były bezpośrednio zaangażowane w ak -cję - stwierdziła znana bielska dziennikarka pisująca o teatrze Magdalena Le -gendź.

Jak zauważył jeden z jurorów Alexander Andrzej Łabiniec, czescy artyści pokazali drogę do "zindywidualizowania" teatru. Jeśli wypada użyć takiego zwrotu - lalkowa scena może na niej kroczyć bezpośrednio do... jednego widza, a nie do ogółu publiczności.

- W ten sposób dociera się z komunikatem do każdego widza - powiedział Alexander A. Łabiniec.

Zachwycona przedstawieniem czeskim była także dyrektorka Banialuki Lucyna Kozień.

- Spektakl Czechów jest cenny ze względu na walory artystyczne i formę teatralną. Zrealizowano je bowiem w zupełnie niekonwencjonalny sposób. Może być adresowany maksymalnie do pięćdziesięciorga dzieci. Nowa zabudowa przestrzeni teatralnej sprawia, że i kontakt z dziećmi jest nowy, oparty na blisko -ści aktora - demiurga, który stwarza rzeczywistość sceniczną i potrafi w sposób emocjonalny oddziaływać na widza. Jednocześnie cała atmosfera utworu "Księga dżungli" jest oddana w rewelacyjny sposób - nie tylko za pomocą tego, co się wytwarza między aktorami a dziećmi, lecz także szumów, dźwięków, muzyki i wspaniałej wokalizy - stwierdziła Lucyna Kozień.

Dzięki niezwykłemu zagospodarowaniu przestrzeni scenicznej i wartościom muzycznym spektaklu, dzieło prażan można porównać do legendarnych już występów Teatru Drak Józefa Krofty z miejscowości Hradec Kralowe. Spektakle "Pinokia" czy "The Beatles" czeskiego "Smoka" były bowiem przyjmowane przez widzów w każdym wieku z ogromnym entuzjazmem kilkanaście lat temu.

Jednym z przedstawień, które mogło konkurować o główny laur imprezy, był - wielokrotnie już nagradzany podczas różnych konkursów - spektakl pt. "Król umiera" wedle E. Ionesco w reży -serii Franciosa Lazaro i wykonaniu aktorów Teatru Lalek Banialuka.

Na bielskiej scenie znów samego siebie przeszedł Ryszard Sypniewski. Dopracowana w każdym szczególe była jego kreacja tytułowej postaci, z dystansem odnosząca się do siebie i przedstawianych wydarzeń, zwłaszcza samej śmierci króla Berangera. Znakomicie wykorzystana lala króla, która stanowi centralny punkt sceny, zdawała się "przepełniać" inne postacie despotyzmem. Poza tym reżyserowi i artystom udało się stworzyć Schul-zowski klimat przechodzenia w "inny stan rzeczywistości".

Z ciekawostek - w kontekście ostatniego mundialu w RPA - należy odnotować świetną grę Władysława Ani-szewskiego nogami, co wskazywało niechybnie na to, że urodził się niedaleko starego boiska dawnego Rozwoju, które mieściło się tuż obok Parku Kościuszki w Katowicach.

Spektakl Banialuki - podobnie jak trzy inne bielskiej sceny lalkowej - nie znalazł się jednak w festiwalowym konkursie. Dyrekcja i sami artyści Banialuki wyszli bowiem ze słusznego założenia, że gospodarze festiwalu powinni dać szansę zdobycia nagród przede wszystkim gościom.

Spodziewana perfekcja

Pozostałe spektakle festiwalowe stały na ogół na wysokim poziomie artystycznym, aczkolwiek stali bywalcy bielskiej imprezy wiedzieli już, czego po nich się można spodziewać. Najbardziej egzotycznym zespołem festiwalu było Centrum Lalkarstwa i Teatru Cieni z Hong-Kongu. Artyści z dawnej kolonii brytyjskiej ujawnili kilka różnych sposobów animacji kukiełek i marionetek oraz cieni. Chińczycy zaprezentowali -jeśli tak można powiedzieć - "kukiełkową zajadłość emocjonalną". Brutalność wyostrzyli tak karykaturalnie, że należało się z niej tylko roześmiać. Z drugiej strony opowieść o symbolicznej drodze Syzyfa w jednym z fragmentów teatru cieni miała dużo wdzięku i subtelności. Niektóre fragmenty były jednak nużące, gdyż stanowczo zbyt mało się działo na scenie. Artyści uwierzyli bowiem w słowo, które stanowiło barierę dla odbiorców niechińskojęzycznych.

Znaczącym wydarzeniem był belgijski spektakl pt. "Kefar Nahum" Compagnie Mossoux-Bonte. Z pozoru zaskakiwał mechanicznym potraktowaniem form, ale był jednocześnie subtelny. Dzięki perfekcyjnej animacji nowy byt uzyskiwały przeróżne przedmioty, takie jak części metalowych instalacji, sznurki, materiały czy artykuły gospodarstwa domowego. Jak stwierdził znany artysta teatru Krzysztof Rau, był to spektakl o osobistej symbolice, skomplikowany, ale frapujący. Szkoda tylko, że scena była zbyt oddalona od publiczności, aby zwykłym - nie uzbrojonym w szkiełko - okiem można dostrzec niuanse ożywiania przedmiotów przez Nicole Moosoux i subtelności rozgrywających się zdarzeń.

Perfekcję animacyjną gumowych lalek, wedle własnego pomysłu, zaprezentowała Maayan Resnick z Izraela we wzruszającym widowisku dla dorosłych pt. "Nadmiar".

Jak zwykle w odważny i mistrzowski sposób Neville Tranter i Duda Paiva w "Przekleństwie" teatru Paivy z Holandii połączyli animację z grą aktorską, tańcem i innymi sztukami. Wzbudziliby na pewno dużo większy aplauz wybrednej bielskiej publiczności, gdyby na scenie pod Szyndzielnią wystąpili po raz pierwszy.

- Spektakl był na granicy perwersji, ale czegóż nie można stworzyć w teatrze lalek? Nie widzę w tym niestosowności, albowiem lalka może wszystko powiedzieć, nawet przeciwko państwu czy religii - stwierdził Alexander A. Łabiniec.

Dwukrotnie podczas festiwalu widzowie mieli okazję zobaczyć spektakl pt. "Grając Fausta" niemiecko-austriackiego "Figurentheater Wilde & Vogel". Z Michaelem Vogelem i Charlotte Wilde wystąpił tym razem wiedeńczyk Christoph Bochdansky. Vogel i Wilde już wcześniej dwa razy podbijali widownię Bielska-Białej, zdobywając m. in. najwyższy laur poprzedniego festiwalu za spektakl "Spleen" inspirowany poematami Charlesa Baudelaire. Odkrywcza interpretacja dzieła J. W. Goethego - przedstawiona bez czołobitności wobec autora - charakteryzowała się jak zwykle pomysłowo wykonanymi lalkami i precyzyjnym wykonaniem.

Dobre towarzystwo

Spośród kilku plenerowych widowisk bardzo sprawnie zrobiony spektakl pt. "Carpe diem" w reżyserii Włodzimierza Pohla zaprezentował TL Banialuka, aczkolwiek niektóre zdarzenia nie miały z sobą związku przyczynowo--skutkowego. Moim skromnym zdaniem przydałoby się nieco więcej "artystycznego spoiwa".

Festiwalowi towarzyszyły dwie wystawy tematyczne. Gdy - podczas imprezy festiwalowej -zamykało się za sobą drzwi do Galerii Bielskiej BWA - pozostawał za nami nudny świat codziennej "szarpaczki". Wkraczaliśmy natomiast do przepięknej i fascynującej scenerii "Masek rzeczywistości" Jadwigi Mydlarskiej-Kowal. W Galerii Regionalnego Ośrodka Kultury można było natomiast zobaczyć "Plakaty festiwalowe 1966 - 2010". Znalazło się także miejsce na projekcje filmów. Poruszający dla miłośników lalki był zwłaszcza długome-trażowy film dokumentalny "Ostatnia Maringotka" Idy Poliwkowej o rodzinach wędrujących lalkarzy w Europie środkowej.

Teatr Grodzki prezentacją widowiska , Jesień" na podstawie opowiadania Gianniego Rodariego w wykonaniu osób niepełnosprawnych z grupy teatralnej Warsztatów Terapii Zajęciowej otworzył seminarium dyskusyjne pt. "Lalki w terapii". O tożsamości teatru lalek i artysty dyskutowano natomiast podczas panelu Polskiego Ośrodka Lalkarskiego POLUNIMA, który prowadził Henryk Jurkowski.

Wiele osób szykowało się specjalnie na koncert Renaty Przemyk, który otworzył galę wręczania nagród. Absolwentka SP nr 8 oraz Technikum Ekonomicznego w Bielsku-Białej -jak zwykle nie zawiodła swej wiernej widowni. Zaprezentowała stare i nowe przeboje oraz - niezmiennie znakomitą formę.

Człowiek z człowiekiem

Bielski festiwal od 1966 r. wyrobił sobie renomę w środowisku lalkarskim. Dlatego organizatorzy mogli wybrać 20 spektakli spośród ponad 270, które zgłosiły się do imprezy. Ostra selekcja gwarantuje wysoki poziom bielskich spotkań i różnorodną poetykę.

Jak wyznała dyrektorka organizatora festiwalu Teatru Lalek Banialuka Lucyna Kozień, nagroda dla Czechów była jednym z najbardziej satysfakcjonujących ją wydarzeń, które miały miejsce w czasie imprezy.

- Zwycięstwo czeskiego spektaklu "Z Księgi dżungli" Divadla Minor z Pragi znakomicie wpisuje się w formułę bielskiego festiwalu, który pokazuje najbardziej istotne i twórcze dokonania w obrębie sztuki lalkarskiej. Jednocześnie ujawnia poszukiwania nowych form ekspresji oraz kontaktu ze współczesnym widzem - znudzonym, który już wszystko widział i jest zewsząd atakowany przez różnego rodzaju media - stwierdziła dyrektorka Banialuki Lucyna Kozień.

Jej zdaniem przedstawienie czeskie uświadamia zarówno lalkarzom, jak i widzom, że nie wszystko w teatrze już było! Okazuje się, że ciągle można odkrywać nowe wartości w znanych, klasycznych utworach oraz języku komunikowania się z widzem. Teatr jest zatem nadal atrakcyjnym medium i wybitne realizacje powinny zadowalać nawet najwybredniejszych widzów.

Jeśli festiwalowy widz liczył na perfekcję wykonania i jednocześnie sceniczne nowości, to zapewne podczas bielskiej imprezy je otrzymał. Dostał również to, co najistotniejsze w teatrze: emocjonalny kontakt aktora z widzem i odwrotnie; kontakt człowieka z człowiekiem.



Jan Picheta
Śląsk
3 września 2010