Lato z Operą Krakowską

Już stało się tradycją, że Opera Krakowska kończy sezon Letnim Festiwalem. Impreza pomyślana jako prezentacja najlepszych tytułów wystawianych w mijającym sezonie znacznie ewoluowała i z biegiem lat zaczęła być także prezentacją specjalnie na festiwal przygotowanych nowości lub prezentacją tytułów rzadko wykonywanych. W tym roku były to dwa koncerty i jedna gala baletowa z udziałem zagranicznych tancerzy. Całość uzupełniały przedstawienia znane już dobrze krakowskim melomanom: "Madame Butterfly" Pucciniego, "Piękna Helena" Offenbacha, "Traviata" Verdiego oraz "Orfeusz i Eurydyka" Glucka. 19. Letni Festiwal Opery Krakowskiej trwał od 14 czerwca do 5 lipca".

Skupmy się na rarytasach. Wszystkie zostały pokazane na Dziedzińcu Arkadowym zamku na Wawelu, gdzie piękna przestrzeń i kolorowe światła dodawały magicznego nastroju. Największym niezaprzeczalnie wydarzeniem był koncert "Arie oper świata" z udziałem Piotra Beczały, któremu towarzyszyła orkiestra Opery Krakowskiej pod dyrekcją Łukasza Borowicza. Do ostatniej chwili nie było wiadomo, czy koncert odbędzie się na Wawelu, bo jeszcze na godzinę przed rozpoczęciem padał ulewny deszcz. Ale się udało! Był to pierwszy występ w Krakowie Piotra Beczały, podbijającego świat tenora. Ach, co to była za przyjemność! Uczta dla uszu. Usłyszeliśmy m.in. arie: Ryszarda Di' tu se fedele z "Balu maskowego" Verdiego, Stefana Cisza dokoła ze "Strasznego dworu" Moniuszki, Radamesa Celeste Aida z "Aidy" Verdiego. Nie zabrakło też przeboju wszechczasów, czyli arii Kalafa Nessun dorma z opery "Turandot" Pucciniego. Publiczność nagrodziła artystę trzykrotną owacją na stojąco.

Widowisko "Carmina Burana" Carla Orffa (premiera odbyła się dwa lata temu) zafascynowało rozmachem (inscenizacja Bogusław Nowak i Emil Wesołowski). Przed publicznością wystąpiła bowiem ponad 200-osobowa grupa wykonawców. Soliści: Katarzyna Oleś-Blacha, Mariusz Godlewski, Stanisław Kufluk i Adam Sobierajski, orkiestra Opery Krakowskiej pod batutą Tomasza Tokarczyka oraz blisko 90-osobowy chór przygotowany przez Zygmunta Magierę, a także Chór Dziecięcy Opery Krakowskiej, operowy balet, młodzież ze Studia Baletowego działającego przy Operze i żonglująca flagami Gwardia Gryfa. Całość rozegrała się na trzech scenach i pomiędzy nimi oraz publicznością. Było to bardzo piękne widowisko. Świetne kostiumy, jasne, niemal pierwotne, dodawały uroku tej roztańczonej opowieści. To nic, że upadła flaga albo w ferworze tańca jedno z dzieci zgubiło but. To nic, bo widowisko wciągnęło i zafascynowało opowieścią starą jak świat, opowieścią o miłości. Spora to zasługa świetnej muzyki i do tego dobrze wykonanej.

Ale już "Grand pas...'". Gala baletowa wzbudziła mieszane uczucia. Z jednej strony cieszy, że oto mamy okazję obejrzeć przegląd tego, co w balecie klasycznym dzieje się w Europie, a z drugiej martwi, że były to tak nieciekawe prezentacje, wręcz czasem brzydkie, siłowe lub nawet z podstawowymi problemami technicznymi. W klasyce liczy się przede wszystkim piękno, także ciała tancerzy. To właśnie baletowa klasyka wyznacza kanony piękna, które do dziś obowiązują. Ostra selekcja, jaka jest przeprowadzana w renomowanych szkołach baletowych, spowodowała, że na najlepszych scenach pojawiają się jedynie tancerki i tancerze piękni, o harmonijnych proporcjach ciała, długich szyjach i długich nogach, słowem artyści wiotcy o ruchach pełnych gracji i do tego o nienagannej technice. Jakimż dysonansem w tym kontekście był występ duetu z Kremlowskiego Teatru Baletu, który jeszcze do tego miał kłopoty techniczne. Nie zachwycili też tancerze z Teatru Maryjskiego. Serce publiczności skradł za to duet z Opery Narodowej w Paryżu. Francuzi potrafili tańcem zmusić publiczność, by z uwagą wysłuchała ich historii. Na tym tle Balet Opery Krakowskiej (pokazał fragment przedstawienia Emocje) prezentuje się całkiem nieźle i aż żal, że tak mało tańczy w ciągu sezonu. Miejsce prezentacji dla klasyki też nie było najlepsze. Scena na dziedzińcu, gdzie wiał zimny wiatr, a do garderoby tancerze mają kilkadziesiąt metrów, nie jest idealnym miejscem dla baletowej klasyki, jednej z najtrudniejszych sztuk scenicznych. Może warto o tym pomyśleć na przyszłość.

Letni Festiwal Opery Krakowskiej przyniósł w sumie 13 spektakli i koncertów (niektóre tytuły były prezentowane kilkakrotnie), a obejrzało je ponad 12 tys. Widzów.



Agnieszka Malatyńska-Stankiewicz
Miesięcznik Kraków
18 września 2015