Lira Weroniki

Romeo i Julia, Tristan i Izolda – to tylko dwa tytuły kilkudziesięciu spektakli Izadory Weiss. Do sławnych par kochanków w repertuaże Białego Teatru Tańca dołączyli niedawno Orfeusz i Eurydyka (premiera spektaklu miała miejsce 4 listopada w Teatrze Wielkiej Opery Narodowej).

Nie jest to jednak historia miłości. Reżyserka na kanwie mitycznego motywu ukazuje sytuację współczesnych ludzi, którzy ulegają wpływom ideologii. To oni są tytułową Eurydyką (w sceniczną rolę wcieliła się Ieva Ievina). Orfeusz (Beniamin Citkowski), poeta i marzyciel stale wierzący w miłość i zwycięstwo dobra nad złem, próbuje wyrwać ukochaną z ideologicznego piekła, czyli spod wpływu demagogów i podporządkowanej im grupy. Historia mitycznej miłości staje się tu pretekstem do mówienia o swoistego rodzaju przemocy, jaką grupa stosuje wobec jednostki – nie tyle oryginalnego indywiduum, co człowieka słabszego, wrażliwego, niepotrafiącego się obronić.

Spektakl przedstawia więc zmagania Orfeusza z tłumem, na czele którego stoi demagog, i jednocześnie wewnętrzną walkę Eurydyki rozdartej między ukochanym a innymi bohaterami.

Poszczególne postaci spektaklu zostały wyraziście skontrastowane. Można je podzielić na dwie grupy: niewinni Orfeusz i Eurydyka oraz zaborczy przewodnicy tłumu i sam tłum. Kontrast ów podkreśla jasny strój pary kochanków i czerń tłumu, a także czerwień ust bohaterek (matki Orfeusza czy wściekłej Erynii). Wewnętrzne rozterki Eurydyki jako osoby słabszej i ulegającej wpływom oddaje nie tylko dynamiczny taniec, ale również zmiana jej stroju – jest ubierana przez tłum w czarną bluzkę. Postać Eurydyki sama w sobie jest blada, mało wyrazista – bohaterka nie ma własnego zdania, sens jej istnieniu może nadać albo Orfeusz, albo tłum. Interesującym rozwiązaniem scenograficznym jest ustawianie drewnianych, czarnych stołków, po których Eurydyka miała się wydostać z metaforycznego piekła ideologii – niszczącego wpływu tłumu. Zabieg ten przywodzi na myśl stąpanie po niepewnym gruncie – co z resztą robiła bohaterka – podążanie drogą nieznaną, wyznaczaną przez wszystkich, ale nie samego siebie, co tymbardziej wyraża kruchość postaci. Eurydyka ostatecznie znika w ciemności, porwana przez tłum w głąb sceny.

Warto wspomnieć o jeszcze jednej, dość nietypowej, postaci spektaklu. Jest nią Lira Orfeusza, w którą wcieliła się wraz ze swoimi skrzypcami Weronika Weiss, wykonując (trzeba dodać: wirtuozowsko, ale subtelnie wpisując się w estetykę spektaklu) Balladę z Sonaty d-moll nr 3 Eugene Ysaye'a. Wprowadzenie na scenę muzyki granej na żywo właśnie w takiej sytuacji scenicznej – przy boku Orfeusza – jest raczej nowym akcentem w scenicznych interpretacjach mitu. Stanowi też miłe zaskoczenie dla widza – w spektaklu pojawia się nowa postać, a muzyka grana na żywo zastępuje dotychczasowe nagrania. Jest to moment, w którym największa uwaga koncentruje się na Orfeuszu, jego wrażliwości i sile jednocześnie. Już we wcześniejszych spektaklach Białego Teatru Tańca muzykę określano jako jednego z bohaterów dramatu. Tutaj jednak stała się nim dosłownie.

Oprócz wspomnianej Ballady spektakl tworzyły utwory: Kwartet smyczkowy nr 2 Karola Szymanowskiego (w nagraniu Meccore String Quartet), Kwartet smyczkowy nr 8 Dymitra Szostakowicza (w nagraniu Kronos Quartet), Tarantella La Carpinese i lamento funebre Lu povero 'Ntonuccio (w nagraniu Lucilla Galeazzi i Marco Beasley). Kontrast jest obecny również w muzyce. Utwory wyraźnie dzielą się na instrumentalne i wokalno-instrumentalne, dwudziestowieczne i barokowe (lub w barokowej stylistyce), dysonujące, awangardowe i liryczne. Ich wybór musiał być bardzo przemyślany. Można nawet powiedzieć, że ideowo pasują do tematyki spektaklu. Szostakowicz podobno powiedział o swym dziele: „Napisałem nikomu niepotrzebny i ideowo poroniony Kwartet [...].Niczego sobie bigos. Pseudo-tragiczność [...]". Według S. Wołkowa (rosyjskiego muzykologa) Szostakowicz poświęcił swój utwór ofiarom terroru stalinowskiego. Kompozytor miał mu powiedzieć: „Zbyt wielu ludzi zginęło i zostało pochowanych w miejscach nikomu nieznanych. [...] Tylko muzyka może być dla nich nagrobkiem" (https://www.rmfclassic.pl/encyklopedia/viii-kwartet-smyczkowy.html). Z kolei kwartet Szymanowskiego uchodzi za jeden z najbardziej radykalnych brzmieniowo utworów kompozytora (https://culture.pl/pl/dzielo/karol-szymanowski-kwartet-smyczkowy-nr-2).

Autorski spektakl Izadory Weiss jest więc interesującą i nowatorską interpretacją mitu o Orfeuszu i Eurydyce. Interpretacją mówiącą o tym, że tytułową bohaterką może być każdy współczesny człowiek zagubiony wśród tłumu czy ideologii.



Magda Burek
Dziennik Teatralny Warszawa
21 listopada 2018
Portrety
Izadora Weiss