List do ministra

Piszę do Pana Ministra jako polska obywatelka i badaczka współczesnej kultury, zwłaszcza teatru, zbulwersowana Pana Ministra "Komunikatem ws. zajść przed Teatrem Powszechnym w Warszawie" (26 kwietnia 2017).

Ubolewa Pan nad wypadkami, które miały miejsce w piątkowy wieczór 21 kwietnia w Teatrze Powszechnym im. Zygmunta Hübnera w Warszawie, wymagając od Prezydenta Warszawy ustosunkowania się wobec kontrowersji prawnych, leżących u podstaw piątkowych zajść, ponieważ "nie tylko zapewnia środki na utrzymanie i rozwój instytucji, ale też, wyłaniając dyrektora w trybie konkursowym, dokonuje wyboru określonego programu artystycznego". Jak to się stało, że dziś, kiedy teatr wymaga szczególnej państwowej ochrony i mecenatu, kierownictwo MKiDN oskarża twórców spektaklu o "wyreżyserowanie swoistego performansu teatralnego, wiodącego do ostrego sporu światopoglądowego", o znieważenie religii i bluźnierstwo na podstawie "przekazów medialnych i recenzji"?

Panie Ministrze, z pewnością widział Pan czterdzieści lat temu w tym samym Teatrze Powszechnym prapremierę "Lotu nad Kukułczym gniazdem" (30 czerwca 1977) w reżyserii Zygmunta Hübnera - legendarny symbol buntu przeciwko komunistycznemu zniewoleniu i życiu na granicy obłędu i stabilizacji. Hübner powiedział wtedy wywiadzie: "jeżeli człowiek ma unormowane życie i włącza się w jakąś działalność, ryzykuje utratę dotychczasowej stabilizacji. Musi dokonać wyboru - co jest bardziej cenne: chronienie spokoju i względnego dostatku czy włączenie się w sprawy, które uważa za ważniejsze, ale niosące za sobą straty w interesach osobistych. (...) Ten typ pytań, problemów moralnych, rozstrzygany był u nas w imię wartości istotniejszych niż tymczasowy interes osobisty". Obecnie dyrekcja Teatru Powszechnego i jego zespół dokonali podobnego wyboru, wystawiając "Klątwę" Wyspiańskiego w reżyserii Oliwera Frijlicia. Powstało bliskie klasykowi ideowo (proszę uważnie przeczytać raz jeszcze ten dramat) wybitne dzieło sztuki, a nie podejrzany performans. W PRLu starcie się sztuki z polityką w spektaklu Hubnera nie zostało ocenzurowane, nikt z zespołu nie poniósł żadnych etycznych, moralnych, ekonomicznych i politycznych konsekwencji. Jak więc Pan Minister może godzić się w demokratycznej Polsce na ostracyzm polityczny wobec spektaklu na najwyższym artystycznym poziomie, chyba nie dlatego, że podejmuje obok tematu mentalnych i egzystencjalnych zagrożeń neoliberalizmu problem przewin Kościoła - instytucji, która choć przez wieki była substytutem państwa polskiego, nigdy nie była i nie jest niewinna moralnie, o czym dosadnie przekonywał m.in. Mikołaj Rej?

Sztuka zawsze miała, ma i musi mieć światopogląd, inaczej nie ma znaczenia, zatem niejednokrotnie arcydzieła wywoływały od zawsze wielkie skandale, składając się na społeczną historię sztuki i świata. Współczesnym teatr realizuje dziś marzenie historycznej awangardy, zawsze subiektywnej, zindywidualizowanej, kreacyjnej, niestabilnej, niemimetycznej! przywrócenia sztuki życiu codziennemu w kategoriach " placu widowiskowego" - czyli ucieczki od odwzorowania realności na rzecz przedstawienia/kreacji. Represje i cenzura, jakie spotykają dziś teatr niebezpiecznie przypominają przedwojenną utopię "Katolickiego Państwa Narodu Polskiego", której twórcą był Bolesław Piasecki, powojenny twórca Stowarzyszenia PAX. Na gruncie "Falangi" wyrosło popierające stan wojenny, Nacjonalistyczne Zjednoczenie Patriotyczne "Grunwald", działające pod Patronatem PZPR i taką tradycję kontynuują dziś bojówki Młodzieży Wszechpolskiej, które skupione, tak jak przed wojną, wokół wartości: "Bóg, Honor, Ojczyzna, Rodzina, Tradycja" stosują raz po raz agresywną, ksenofobiczną i rasistowską przemoc w sferze publicznej. Czy chce Pan bronić w imię dobra Polski takiego właśnie dziedzictwa? Wierzę, że chce Pan raczej zadbać o społeczne emocje i napięcia, które proszą dla siebie o pieśni, o ruch, o to, żeby "wyrwać Jezusa pustej retoryce [] otworzyć bramy świątyń i pałaców, wypędzić handlarzy miłosierdziem, ofiarą i Zbawicielem i rozliczać hierarchów z pogwałcania jego nakazów i zasad", jak pada dziś z teatralnej sceny w jednym z wybitnych polskich spektakli. Jeśli fikcja artystyczna wywołuje refleksję i krytyczną świadomość wobec publicznych zaniechań, błędów i niesprawiedliwości to spełnia swoje zarówno artystyczne, jak i społeczne zadanie, wpisując się w najlepszą tradycję polskiego Teatru Publicznego, którego początków nie wyznaczyła dopiero premiera "Natrętów" Józefa Bielawskiego w Teatrze Narodowym w 1765 roku.

W Teatrze Powszechnym fellatio czynione gipsowej figurze przypominającej papieża Jana Pawła II to fikcyjny Brechtowski gest/gestus odnoszący się do pedofilii wśród księży, niedostatecznie kontrolowanej i karanej przez Kościół. W teatrze, krzyż, który runął to semiotyczny znak, sztuka zaś musi być w demokratycznym państwie niezależna względem zewnętrznych sił i ograniczeń. Nomos - niezależność, gwarantuje jej godność, o którą demokratyczne państwo polskie powinno dbać, dbając tym samym o swoją!

Prof. dr hab. Krystyna Duniec



(-) (-)
Materiał nadesłany
29 kwietnia 2017
Spektakle
Klątwa