Logika - tak, byle z sercem
Zwykle z rezerwą podchodzę do treści "Królowej Śniegu", a to dlatego, że niepokoi mnie trochę wydźwięk tej baśni. Przerażająca Lodowa Pani, czarny charakter przecież, jest tu uosobieniem chłodnej logiki. To władczyni uporządkowanego świata, zmuszająca Kaja do logicznego myślenia, analizowania, rozwiązywania łamigłówekJednak w inscenizacji słowackiego reżysera Kamila Žiški logika sama w sobie zła nie jest. Sama Gerda w swej wędrówce w poszukiwaniu Kaja kilkakrotnie opowiada spotykanym po drodze postaciom, że Kaj jest baaardzo mądry - zna w końcu całą tabliczkę mnożenia. Nie logika Królowej Śniegu jest tu więc potępiana, ale to, że towarzyszy jej bezduszność i brak uczuć. Gerda wygrywa z nią tym, że swym gorącym uczuciem roztapia zamienione w bryłę lodu serce Kaja.
Nie tylko to uwiodło mnie w najnowszej inscenizacji jednej z najsłynniejszych baśni Andersena. Zachwyciła mnie fantastyczna scenografia Mariety Golomehovej. Zmieniające się krajobrazy tworzone są umownie - z pasków folii, które w zależności od potrzeby stają się rzeką, królewskim łożem albo lasem. Piękne lalki, których głowy przypominają architektoniczne maszkarony, wykonano z niecodziennych materiałów - folii i plastikowych sztućców. Wyjątkowo interesujące połączenie, na które nawet małe dzieci zwróciły uwagę. Kaj i Gerda to „zwykłe" lalki, jednak o niezwykłych, smutnych twarzach.
Sztuka w takiej scenerii budzi silne emocje, nie można o niej zapomnieć jeszcze długo po obejrzeniu. Toczącą się historię umieszczono w wielkiej ramie diabelskiego lustra, które rozbite, zainfekowało serce i oczy Kaja. Jedynie babcia Gerdy i Kaja, którą obsadzono w roli narratora, pozostaje poza ramą lustra. Jej opowieść i optymizm działają uspokajająco. Są gwarantem, że wszystko musi dobrze się zakończyć.
Zuzanna Matyjek
Qlturka
10 grudnia 2010