Lubisz filmy Woody\'ego Allena? Idź do Teatru Śląskiego

"Jeśli masz co do przesłania, wyślij telegram, a teatr zostaw dla rozrywki" - ten cytat z Woody\'ego Allena przyświeca reżyserowi Grzegorzowi Kempinskiemu w pracy nad komedią "Zagraj to jeszcze raz, Sam" na podstawie Allena w Teatrze Śląskim

To będzie już trzecia inscenizacja sztuki Allena przygotowana przez Kempinskiego. Tym razem zabierze nas w teatralną podróż do lat 70. XX wieku, wprost do mieszkania gdzieś między 5th a 6th Avenue w Nowym Jorku. Allan Felixa, chuderlawy 30-latek w okularach, jest na skraju załamania nerwowego. Jego terapeuta jest na urlopie, pigułki się skończyły, a żona odeszła.

W tym momencie na pomoc może przyjść tylko dobry przyjaciel (albo lepiej jego żona), kilka atrakcyjnych kobiet i sam Humphrey Bogart, który najlepiej wie, jak się obchodzić z niewiastami. Premierowy spektakl "Zagraj to jeszcze raz, Sam" Woody\'ego Allena obejrzymy na Scenie Kameralnej Teatru Śląskiego w piątek o godz. 18.30. 

Coś niegłupiego o życiu - Mówi Grzegorz Kempinsky 

Aleksandra Czapla-Oslislo: To już trzecia Pańska inscenizacja sztuki Woody\'ego Allena. Czy to początek uzależnienia od jego świata i autoironicznych bohaterów? 

Grzegorz Kempinsky, reżyser: Chyba tak. Czuję, że sam jestem "allenowski". To na pewno uzależnienie od ucieczki do innego świata, ucieczki w film i teatr. Jednocześnie kusi mnie zabawa tymi światami. To, co Allen robi tak często. Poza tym, tak jak Woody Allen, nie przepadam za światem na zewnątrz, poza teatrem, bo jest zły, ponury i niedobry. Z drugiej strony - jak mawia przewrotnie Allen - rzeczywistość jest jedynym miejscem, gdzie można zjeść dobry stek. Próbuję więc się poruszać na pograniczu tych światów. Praca w teatrze jest dla mnie życiowym luksusem - tylko tu mogę zanurzyć się w świat, gdzie nikt nie umiera, a jeśli są problemy, to są tylko udawane. Tu, na scenie, ty panujesz nad rzeczywistością, jesteś alter ego boga. To bardzo allenowskie. 

Ostatnio na Scenie Kameralnej reżyserował Pan sztukę dramatyczną "Jordan". Dlaczego teraz zabrał się Pan za komedię "Zagraj to jeszcze raz, Sam"? 

- Monodram "Jordan" dał mi potwornie w kość. To były ogromne emocje. Czułem potrzebę, by pójść w przeciwną stronę. Czytam dużo sztuk, na sto podobają mi się dwie, i wpisuję je w mój zeszyt. Gdy przychodzi czas nowej realizacji, to otwieram swój spis, biorę pod uwagę miejsce, zespół i moment, w jakim się znalazłem w życiu. Do tego dobieram tekst. "Zagraj to jeszcze raz, Sam" wpisałem do notesu 15 lat temu.

W obsadzie, poza Humphreyem Bogartem (w tej roli Grzegorz Przybył), są bardzo młodzi aktorzy. M.in. Maciej Wizner - trzeci rok w Teatrze Śląskim, Dariusz Chojnacki - którego na Scenie Kameralnej zobaczymy po raz pierwszy, Karina Grabowska - rocznik 1981 czy Katarzyna Dudzińska - rocznik 1979. 

- Dobierając zespół, nie wiedziałem, że będzie aż tak dobrze. W postaci Allana od razu widziałem Maćka Wiznera. Oprócz tego, że ma bardzo dobrą technikę aktorską, jest uroczo podobny do Allena. Nie w naśladowaniu go, lecz w czymś, co jest w nim organiczne, jego własne. Reszta okazała się bardzo kreatywna. Nigdy nie przychodzę na pierwszą próbę z gotowym pomysłem, zderzam tekst z aktorami, a ci młodzi, wydaje mi się, uchwycili nerw, o który Allenowi chodzi. Choć sztuka dzieje się w latach 70. i będzie umoczona w muzycznym sosie tej dekady czy lat 80., to okazało się, że młodzi aktorzy odnaleźli się w tym świetnie. To są po prostu ich ponadczasowe nerwice. 

"To Allen kiedyś powiedział, że jeśli po jego filmie człowiek poczuje się bardziej bezradny i bardziej samotny, to dobrze - to znak, że zrobił dobrze swoją robotę" - powiedział Adam Hanuszkiewicz, który zrealizował polską prapremierę "Zagraj to jeszcze raz, Sam". Co powinni poczuć ludzie, którzy w piątek obejrzą Pana inscenizację? 

- To ja zacytuję ponownie Allena. W "Bogu" powiedział: "jeśli masz co do przesłania, wyślij telegram, a teatr zostaw dla rozrywki". Tym razem tak naprawdę chcę rozbawić widza. Nie jak w farsie, ale chcę, by wyszedł stąd uśmiechnięty i z poczuciem, że zobaczył coś niegłupiego o życiu.




Gazeta Wyborcza Katowice
18 grudnia 2009