Ludzi innych zjada się na śniadanie
Z postacią Sokratesa każdy z nas spotyka się po raz pierwszy w szkole podstawowej, potem w liceum i na studiach. Często nie potrafimy powtórzyć jego złotych myśli, ale pamiętamy, że za ich głoszenie musiał wypić truciznę. Czy ten filozof był bohaterem? A może obłąkanym mężczyzną? Czy taki koniec jego życia był konieczny?„Uczta" to spektakl, który powstał na podstawie dzieła Platona, który jak wiemy był uczniem Sokratesa. Fabuła została podzielona na dwie części. W pierwszej – filozofowie piją alkohol i rozmawiają na temat Erosa. Rozważają czym jest miłość – ta romantyczna, ale też ta cielesna. Wspólnie zastanawiają się nad sensem pociągu seksualnego, a także filozoficznym podejściem do dobra i piękna. Czy to co dobre musi być piękne? A to co złe jest brzydkie? Czy może dobre jest brzydkie, a złe piękne? Jak to jest? Właśnie. W tej części moją uwagę zwrócili: Bartosz Bielenia, który wykreował niezwykłą postać starca, który przemawiając młodniał oraz Magdalena Cielecka, która (mimo tego, że występowała w jednej scenie) nie dała się nie zauważyć – stworzyła niezwykle delikatną, romantyczną i rozważną muzę, o jakiej marzy każdy myśliciel.
Druga część skupia się na Sokratesie (Jacek Poniedziałek). Bohater chciał zmieniać świat, myślał inaczej, kochał inaczej, żył inaczej i dlatego spotkała go kara. Za co? Za bycie innym. W tej części zespół aktorski staje się widownią, która ogląda i słucha manifestu Sokratesa. Sposób w jaki przemawiał Jacek Poniedziałek był niesamowity. Chciało się słuchać tych słów. Aktor stał na scenie sam, nie miał fikuśnego stroju czy rekwizytu, był nagi, a...skradł całą scenę.
Przed monologiem Sokratesa – poznajemy bohatera od „ciemnej" strony. Te „fakty" w sposób niezwykle humorystyczny przedstawia w swojej roli Bartosz Gelner. Aktor zachwycił mnie sposobem, w jaki to zrobił. Całą widownia żywo reagowała, pisząc wprost – śmiała się.
Scenografia Aleksandry Wasilkowskiej składała się z jasnej, sześciennej, ruchomej konstrukcji. Była tłem, które uczestniczyło w spektaklu. Kostiumy Sławomira Blaszewskiego były czarne. Każda postać miała długi ciemny strój oraz czarne sportowe buty. Wyjątkowy był kostium dla muzy, który łączył w sobie sukienkę i pościel. Wszystko dopełniała muzyka Jana Duszyńskiego.
Pod koniec spektaklu Sokrates zwraca się do publiczności. Szuka w widzach sojuszników, ale wie, że jego los jest nieuchronny. Zanim umrze – chce dać ostatnią lekcje ludziom. Tak to jest, że kiedy człowiek ma misję do wykonania i wierzy w jej powodzenie – trzyma się jej, na zawsze. Ludzi, których nie boją się mówić wbrew władzy i zasadom – świat nie lubi i chce się ich pozbyć. Kim jest jednostka w obliczu społeczeństwa? Zostaje wchłoniętą przez tłum. Zjedzona na śniadanie.
Kluczowe jest zakończenie „Uczty". Wtedy tytuł nabiera sensu i przestaje być metaforyczny. Co się robi na uczcie? Je i pije. A jak to jest ze zjadaniem wiedzy, filozofii, zasad, poglądów, religii, mówców, artystów, buntowników, chorych, homoseksualistów, innych – czyli tych co nie pasują do schematów społecznych? Świat chce monotonii i spokoju, a zawsze znajdzie się ten, co nie umie się dostosować. Taki bohater, który nie chce żyć zgodnie z narzuconymi zasadami to znany motyw bohatera w sztuce i literaturze. Jedni giną, drudzy żyją, ale każdy z nich jest zwycięzcą, bo walczy o to COŚ. Pod COŚ może kryć się wszystko....Ważne, aby nie dać się zjeść i przestać walczyć w połowie.
Drogi czytelniku...czy Ty jesteś w stanie „zjeść" kogoś za to, że pragnie w życiu czegoś innego niż Ty?
Zuzanna Styczeń
Dziennik Teatralny Warszawa
25 kwietnia 2023