Lutosławski w piosenkach radosny
Nie wiedziałam wcześniej, że Lutosławski skomponował szlagiery, które weszły do repertuaru wielu znanych piosenkarzy. To piękne utwory, świetnie napisane - mówi Agata Zubel, kompozytorka i śpiewaczkaWitold Lutosławski, kompozytor znany z takich utworów jak "Muzyka żałobna" czy "Gry weneckie" pisał pod pseudonimem piosenki. Było to dla Pani zaskoczeniem?
W pewnym sensie tak. Nie wiedziałam wcześniej, że Lutosławski skomponował szlagiery, które weszły do repertuaru wielu znanych piosenkarzy...
...jak chociażby Mieczysława Fogga, Kaliny Jędrusik i Haliny Kunickiej.
Są to piosenki piękne i w większości bardzo znane, choć zazwyczaj niekojarzone z nazwiskiem Lutosławskiego. Starsi jeszcze je pamiętają z rozrywkowego obiegu. To piękne utwory, świetnie napisane.
Jaki zatem jest Lutosławski, kompozytor piosenek?
Doskonały. Piosenki to jest inny gatunek, inna forma, ich komponowanie trochę różni się od pisania na przykład utworu symfonicznego tzw. muzyki poważnej. Ale choć są to małe formy, czuć w nich rękę mistrza. Powstały do świetnych tekstów. Bardzo lubię śpiewać jego piosenki, jest w nich ogromne poczucie humoru, dystans do świata. Utwory te zostały bardzo lekko napisane i tym samym przyjemnie się je słucha.
Robią wrażenie jakby powstały od niechcenia.
To znaczy, że napisał je dobry kompozytor. Pisząc utwór - czy to symfoniczny, czy piosenkę - kompozytor zawsze przeżywa twórcze wątpliwości. Zależy mu, aby utwór otrzymał ostateczny kształt według jego wyobrażeń i aby był dla słuchacza ciekawy.
Piosenki Lutosławskiego, który komponował je pod pseudonimem Derwid, pokazała Pani wraz z Cezarym Duchnowskim i Andrzejem Bauerem w programie "Plamy na słońcu. El Derwid".
Program pierwszy raz został wykonany na Festiwalu Polskiego Radia im. Witolda Lutosławskiego w Studio S1. Ponieważ koncert musiał mieć ramy czasowe, wspólnymi siłami dokonaliśmy wyboru. Z 36 piosenek zdecydowaliśmy się pokazać 10.
Według jakich kryteriów dobierali Państwo piosenki?
Takich jak zawsze: według gustu. Wśród nich są zarówno niezwykle znane, jak i mniej popularne. W naszym opracowaniu utwory te będą inne od wykonań, jakie być może niektórzy mają w uszach. Dodaliśmy elektronicznych brzmień, trochę pozmienialiśmy, ale ciągle pozostają to piosenki Derwida.
Znając Państwa poczynania - choćby w muzyce Chopina - można stwierdzić, że piosenki stanowią tylko punkt wyjścia do interpretacji, często dalekiej od oryginału.
W tym przypadku nie aż tak dalekiej. Jest pewna granica naszej ingerencji. Nie da się melodii całkiem zepchnąć na dalszy plan, bo jednak jest to piosenka. Dlatego my je przede wszystkim "grzecznie" wykonujemy, a tylko w niektórych dodajemy coś od siebie. Tego jednak nie da się wytłumaczyć. Trzeba po prostu przyjść i posłuchać.
(...)
Agnieszka Malatynska-Stankiewicz
Dziennik Polski
30 maja 2011