Madagaskar czyli musical szczęściarzy

Wielkie widowisko teatralne podczas którego aktorzy tańczą, śpiewają ,a co najważniejsze bawią się razem z publicznością można obejrzeć w Teatrze Muzycznym. Ze względu na ogromną popularność filmu ,,Madagaskar'' musical był skazany na sukces, ale reżyser (Jakub Szydłowski) i aktorzy sprawili, że miał on też swoje własne, jedyne w swoim rodzaju dodatkowe elementy.

Lew Alex wraz z żyrafą Melmanem , hipopotamicą Glorią oraz z zebrą Martym opuszczają zoo w Nowym Yorku by z pomocą pingwinów wyruszyć w podróż i wrócić tam gdzie jest ich dom. Zwierzęta poznajemy na początku gdy śpiewają aby się przedstawić i nas powitać.

O sile widowiska decyduje zaangażowanie aktorów, dobrze zrobiona choreografia, olśniewające kostiumy, wspaniała muzyka i kontakt z widzami. Gdybym miał wybrać, którego składnika zabrakło miałbym spory problem Synkretyczność w tym spektaklu to połączenie nie tylko muzyki i śpiewu z grą aktorów, ale również z elementami sztuki cyfrowej. Od strony nazwijmy to technicznej musical jest dopracowany w każdym elemencie. Spektakl jednak wpływa energetyzująco na widza także dzięki kreacji aktorskiej.

Patrząc przez pryzmat dziecka ,najważniejsza jest dobra zabawa. Idąc na musical na pewno wszyscy mieli nadzieję bawić się tak samo dobrze jak podczas oglądania filmu Madagaskar. Cały czas obserwowałem swojego syna i inne dzieci obecne na widowisku. Ich miny i zachowanie mówiły wszystko. Od początku do końca byliśmy wszyscy połączeni razem przez niewidzialną nić jaką rozrzucili aktorzy na publiczność .Pożeraliśmy wzrokiem Alexa, pingwiny czy króla Juliana chociaż mojemu synowi najbardziej podobały się fossy. Jestem pełen podziwu dla aktorów, którzy ubrani w niezwykłe stroje biegali po scenie. Musiało to być ogromne wyzwanie i dla nich ,ale też dla Doroty Sabak, osoby odpowiedzialnej za kostiumy. Wyróżniał się Melman gdyż strój filmowej żyrafy obejmował pewien intrygujący dodatek- szczudła do skakania. Podczas pierwszej części można też było podziwiać z jaką gracją Gloria poruszała się na rolkach.

Chciałbym wyodrębnić najważniejszą według mnie rzecz – interakcje z widzami. Lew Alex ,Marty, Gloria i inne zwierzęta biegały po widowni, rozmawiały ,przybijały piątki z dziećmi zostawiając za sobą uśmiechnięte i uradowane buzie szczęśliwców. Jednak największe wrażenie zrobiła na mnie scena po ucieczce zwierząt z zoo gdy reporter Mariusz Max Golonka informował dla Wiadomości Wieczornych z Times Square o tym co się stało. Podchodził do ludzi z mikrofonem i zadawał pytania utwierdzając wszystkich w przekonaniu, że przyjście na widowisko było dobrym pomysłem.

Spektakl trwa prawie dwie godziny z jedną przerwą trwającą jak powiedział król Julian - 20 minutów. Jego informacje o upływającym czasie bardzo podobały się wszystkim dzieciom.

Długo zastanawiałem się nad jakąś negatywną kruszyną i nie wiem do czego można się przyczepić. Pominięto wiele scen obecnych w filmie i to może być ten ujemny element. Według mnie nie wpłynęło to jednak na jakość przedstawienia. Podejrzewam, że większość osób, która poszła do teatru to fani filmu ,,Madagaskar'' i chcieli po prostu zobaczyć jak będzie on wyglądał na scenie. Widownia była bardzo zróżnicowana od bardzo małych dzieci po babcie i dziadków. Przyszliśmy bo chcieliśmy z bliska zobaczyć lwa Aleksa ,pingwiny czy króla Juliana.

Nigdy nie byłem na spektaklu gdzie ludzie na żywo wspólnie z aktorami wygłupiali się śmiali i tańczyli .Każdy był szczęśliwy na swój sposób, jedna dziewczynka tańczyła prawie cały spektakl, mój syn przybił piątkę z Glorią ktoś inny z lwem Aleksem ,ale śmiech i radość oraz zainteresowanie akcją trwało cały czas. Gdybym miał ze wszystkich granych teraz w Łodzi spektakli polecić tylko jeden, na który warto iść, wybrałbym ten musical.



Arkadiusz Kubicki
Dziennik Teatralny Łódź
9 grudnia 2023