Mądra, piękna kobieta i jej niespełniona miłość

"Eugeniusz Oniegin" zdobył przychylność szczecińskiej publiczności w Hali Opery.

Ta opera Czajkowskiego była najważniejszym wydarzeniem artystycznym Opery na Zamku. To jedyna premiera w tym sezonie, więc wszystkie starania promocyjne i artystyczne były skierowane na tę realizację.

Piękna muzyka Czajkowskiego i libretto mówiące o niespełnionej i nieszczęśliwej miłości zawsze powoduje wzruszenie widzów, którzy interesują się losem bohaterów.

Niestety, w szczecińskiej realizacji czegoś zabrakło. Wspólny projekt Teatru Muzycznego z Kaliningradu oraz niemiecki dyrygent, który, jak sam opowiadał, wychował się w NRD i zna język rosyjski oraz rosyjską kulturę, nie sprawili, żeby to przedstawienie było porywające.

Soliści śpiewali pięknie, szczególnie Joanna Tylkowska grająca Tatianę oraz artystki z Rosji. Także nasi szczecińscy soliści - Paweł Wolski i Janusz Lewandowski świetnie wypadli wokalnie. Natomiast rozczarowuje trochę Rodion Pogossov (Oniegin), który śpiewał trochę tak, jakby oszczędzał głos na inne ciekawsze okazje. To niezbyt pozytywne wrażenie jak na kogoś kto jest solistą m.in. Metropolitan Opera.

Solistom także zabrakło kunsztu aktorskiego. Ich zestaw min i gestów sprawiał, że nie do końca wierzyliśmy w ich głębokie uczucie.

Świetnie natomiast wypada chór, który w tym przedstawieniu także tańczy i to całkiem nieźle. To oni sprawiają, że czujemy rosyjską muzykę, rosyjskie pieśni i rosyjską duszę.

Najsłabszym ogniwem jest scenografia. Przez trzy akty ta sama bez względu na to czy akcja dzieje się na wsi, czy w lesie (scena pojedynku) czy na dworze bogatego męża Tatiany. Wszędzie widzimy drzewka, które rażą swoją sztucznością.

Odnoszę wrażenie, że "Eugeniusz Oniegin" był bardziej wydarzeniem promocyjnym niż wydarzeniem artystycznym. Niemniej warto się wybrać do opery, bo muzyka Czajkowskiego zawsze się obroni.



Małgorzata Klimczak
Głos Szczeciński
27 marca 2013
Spektakle
Eugeniusz Oniegin