Magia Izraela

Tytuł spektaklu "Ekodoom", stanowiący grę słów jest kontaminacją wyrazów ekologia, echo oraz Dzień Sądu Ostatecznego. Zestawienie to przemawia za tezą, iż propozycja izraelskiej grupy Kibbutz Contemporary Dance Company jest połączeniem filozofii ekologicznej z fatum, przeznaczeniem.

Spektakl rozpoczyna się w momencie, gdy widzowie powoli zajmują teatralne fotele. Zaaferowani szukaniem swoich miejsc nie zauważają, że kobieta wijąca się w drewnianej klatce, z której wyrasta korona drzewa porusza się, wykonując nerwowe ruchy. Zachowanie uwięzionej postaci każe sądzić, iż próbuje się ona uwolnić z jednoosobowego, panoptycznego więzienia. Odwrócona tyłem nie widzi publiczności, która z zachwytem obserwuje jej pląsy, będące niemymi krzykami wołającymi o wyzwolenie z okowów. Postać tą można utożsamić z korzeniem drzewa, który w stechnicyzowanej cywilizacji traci rację bytu. Staje się niewolnikiem miasta, które poprzez betonowe bloki, stanowiące linię demarkacyjną, przeciwstawia się swobodnemu rozrostowi korzeni. Przyroda spychana na margines jest niejako powtarzającym się refrenem spektaklu. Natomiast drzewo postrzegane jest jako symbol łączący niebo i ziemię. Jest to Drzewo Życia, znak nieśmiertelności oraz tożsamości indywidualnej. Drzewo uosabia także Gaję, znaną z greckiej mitologii Matkę- Ziemię. 

W spektaklu równolegle prowadzone są dwie odrębne narracje. Zabieg ten przypomina nieco akcję "Złodziei mydełek" Nichetti`ego, znakomitą parodię "Złodziei rowerów" De Sici, gdyż tak jak w wymienionym dziele filmowym, w spektaklu przedstawiono prymarną opowieść jaką są dzieje życia w izraelskim kibucu, przerywaną wstawkami reklamowymi, ukazującymi luźno powiązane, abstrakcyjne sceny, w których motywem przewodnim jest popkultura. Abstrakcyjne sekwencje stanowią kolaż etiud tanecznych, będący zbiorem pocztówek z życia współczesnego społeczeństwa. Wyrazem tego jest także obraz stanowiący tło sceny. Dzieło to stworzone z czerwonej, ukośnej plamy oraz kilku niebieskich kropek przedstawia abstrakcję. Szkarłatna falista linia może oznaczać los ludzki naznaczony krwią. Zamiłowanie do abstrakcyjnego myślenia przejawia się także w zachowaniu kobiety, która w finale spektaklu staje na głowie. Znaczące zakończenie wymownie dowodzi, iż świat metaforycznie stanął na głowie. 

Skupiając się na dominującej fabule należy wspomnieć, iż trzy równe szeregi, utworzone przez maszerujących tancerzy, ich jednolite, luźne ubrania oraz miarowy krok są wyznacznikami społeczności zamieszkującej kibuc, lecz nie tylko. W spektaklu można doszukać się uniwersalnych cech, charakteryzujących wspólnoty egzystujące na zasadach równości, komuny, których siłą jest masa. Indywidualna jednostka uznana za kozła ofiarnego musi ponieść śmierć lub przyjąć panującą ideologię. Wraz z powszechną unifikacją, zlikwidowaniem hierarchicznych podziałów znika także rozbicie jednostek ludzkich na osobników płci żeńskiej i męskiej. Jednolite łachmany, tuszujące oznaki przynależności do danego rodzaju zrównują niewiasty i młodzieńców, wprzęgając w tryby ideologicznej maszyny. Tancerze dokonujący przemarszu po scenie zatracają swą indywidualność, stając się masą, tłumem. Ich rytmiczne, mechaniczne ruchy przyrównać można do postawy maszerujących żołnierzy. Powyższemu skojarzeniu sprzyja także ich jednolite umundurowanie oraz kroki wykonywane w takt dynamicznej, muzyki zespołu Rammstein, w której wyróżnić można niemieckie odliczanie od jednego do czterech, co zarazem przywodzi na myśli nazistowskie wojsko. W tym momencie rodzi się także konotacja pomiędzy nazwą zespołu a amerykańską bazą wojskową Ramstein-Miesenbach, ulokowaną w dawnym RFN a kibucem, czyli osadami żydowskimi, stanowiącymi enklawy izraelskim osadników na ziemiach arabskich. 

Tancerze doskonale zagospodarowali całą przestrzeń sceny. Poruszając się w pierwszym i drugim planie wywarli wrażenie metaforycznego opanowania całego świata. Akt strzepywania rękawów może oznaczać odcięcie się od reszty, próbę zapomnienia lub też neurotyczne ruchy sterowane przez mózg, który gubi się podczas próby pogodzenia sprzecznych informacji wpajanych jednostce przez masę.

Wielokrotnie zdarzają się sekwencje, w których tancerze- soliści starają się wyrwać spod władzy oligarchicznego społeczeństwa. W krótkotrwałych, lirycznych solówkach wyrażają swoje dążenia do usamodzielnienia się. Niestety, destrukcyjna siła muru, stworzonego z ciał „żołnierzy ideologii” szybko wyłapuje niewiernych indywidualistów, wcielając ich w swoje szeregi. Nacierający żywy mur zachowuje się jak miażdżąca ściana. Wydaje się, że wszystko co stanie na drodze maszerującego rzędu zunifikowanej masy zostanie przez nią wchłonięte i zniszczone oraz wyzute z indywidualnych cech. 

Jednym z celów kibucu było przekształcenie świadomości Żydów dokonywane poprzez nauczenie ich pracy fizycznej na roli oraz walki w obronie wspólnoty. Wyraz tego można zaobserwować w spektaklu „Ekodoom”, gdyż widzowie są świadkami walki prowadzonej między kobietą a mężczyzną oraz dominacji żywiołu męskiego nad żeńskim. 

Przechodząc do warstwy wizualnej należy nadmienić, iż doskonała aranżacja światła niewątpliwie zasługuje na uznanie. Uwagę zwraca szczególnie efekt podświetlania kolejnych fragmentów sceny następujący w miarę zajmowania ich przez tancerzy. Światło stymuluje ruch występujących postaci. W jednej z finałowych sekwencji mieliśmy do czynienia z doskonałym wykorzystaniem oświetlenia, gdyż zostało ono zastosowane jako siła ożywiająca skamieniałe sylwetki tancerzy 

Konstrukcja spektaklu jest niezwykle przemyślana. W pierwszej scenie pojawia się drzewo, wyrastające z gleby, które swoimi konarami sięga nieba, natomiast w sekwencji wieńczącej przedstawienie z niebios pada śnieg. Dzięki temu wertykalna komunikacja między górą z dołem została otwarta na obustronny przepływ energii gwarantujący utrzymanie bytowej równowagi. 

Wieńcząca spektakl, urzekająca scena tańca pośród spadających z góry płatków śniegu jest niezwykle wdzięcznym obiektem podziwu. Chyba jedynie podziwu, gdyż nie niesie głębszych treści. Scena zostaje zaanektowana przez tancerzy odzianych w płaszcze z kapturami, którzy tańczą w takt wybijanej przez werble melodii. Wraz z końcem opadania śniegu tancerze ściągają płaszcze, nastaje nowa pora roku, a wraz z nią tworzy się nowa rzeczywistość, zaakcentowana zmianą muzyki. Soliści dołączają do formującego się szeregu, a leżąca na ziemi dziewczyna czołga się, próbując zniknąć z pola widzenia masy. Szeregi zunifikowanych postaci, upodobnionych do robotów wykonują gesty rękami, będące wyrazem potrzeby pokoju. Pytanie, czy pokój jest możliwy do osiągnięcia?



Magdalena Mikrut-Majeranek
Dziennik Teatralny Katowice
7 lipca 2009