Magiczna rola przypadku

Najmocniejszą stroną "Szczura" jest aktorstwo Rafała Hajdukiewicza

Dwóch bohaterów, dwie życiowe postawy. Jeden jest politykiem, świadomie manipulującym ludźmi dla prywatnych korzyści. Drugi -budowlańcem, przyjmującym wobec wydarzeń pozycję biernego obserwatora. Ich drogi się w pewnym momencie zaskakująco krzyżują.

Pierwsza w nowym roku premiera szczecińskiego Teatru Lalek "Pleciuga" to "Szczur, czyli wyścig po koju" - wyreżyserowany przez Agatę Biziuk monodram Rafała Hajdukiewicza. Aktor dwa lata temu uhonorowany został Srebrną Ostrogą dla najlepiej rokującego młodego artysty scen naszego regionu. "Szczurem" Hajdukiewicz udowadnia, że ci, którzy wówczas dostrzegli w nim duży talent, mieli rację.

Bohaterowie dramatu, Kandydat I i Kandydat II, na pierwszy rzut oka różnią się dość znacząco. Pierwszy realizuje swoje cele poprzez politykę. Lubi wykorzystywać ludzi, pociągać za sznurki. Nie brzydzą go kłamstwo i szantaż. Kandydat II jest zdystansowany wobec rzeczywistości, patrzy na nią z dużą dozą sarkazmu. Polityka go nie interesuje, woli bardziej przyziemne przyjemności. Gdy się dokładniej obu mężczyznom przyjrzeć, to widać, iż obaj do swoich hierarchii wartości podchodzą dość elastycznie, naginając je do aktualnych potrzeb. Któregoś razu losy obu bohaterów zbiegają się w tym samym punkcie: więziennej celi. Pobyt za kratami zmienia ich obu w sposób drastyczny...

Spektakl formalnie robi wrażenie - szybki, bardzo dobrze zrealizowany, bogaty w multimedia. Największą siłą przedstawienia jest jednak aktorstwo. Rafał Hajdukiewicz przekonuje zarówno jako cyniczny manipulator, jak i jako prosty chłopak, odmieniony przez życiowe okoliczności. Brawa należą mu się tym większe, że materia literacka "Szczura" to najsłabszy punkt monodramu. Upstrzony metaforami tekst tajemniczego Szekeniuka (pod pseudonimem ukrywa się autor pracujący z reżyser Agatą Biziuk), to w gruncie rzeczy mało odkrywcza historyjka o roli przypadku, wpływającego na ludzką egzystencję i wyzwalającego tkwiące w każdym z nas demony. Mam nadzieję, że to nie koniec współpracy Biziuk i Hajdukiewicza - skoro nawet tak wątłą bazę, połączone siły ich talentów podniosły do rangi rzeczy wartej uwagi, to może ciekawszy materiał dramatyczny zaowocuje dużej klasy wydarzeniem?



Katarzyna Strózyk
Kurier Szczecinski
10 stycznia 2012
Spektakle
Szczur