Makbet cybernetyczny

Punkową wersję "Makbeta" odzianą w glany i ćwieki proponują studenci Akademii Teatralnej. Czasem forma przerasta treść, ale w ogólnym bilansie, niezłe aktorstwo się broni.

Dramat Szekspira w wykonaniu studentów IV roku a w reżyserii Grzegorza Kwiecińskiego przypomina niekiedy złagodzonego "Mad Maxa": skórzane ciuchy, wymyślne fryzury i malunki na twarzach, szczęk metalu i łańcuchów, trochę dymu. Zamek Makbeta i pieczarę czarownic tworzy imponująca metalowa konstrukcja rozstawiona na ziemi - kojarzy się ze szkieletem monstrualnego namiotu-igloo, kopułą, albo odnóżami jakiegoś cybernetycznego pająka. Wokół są lustra, trony jeżdżące na kółkach, łańcuchy zwisające z sufitu. Wszystko to tworzy - dobrze oświetloną - atrakcyjną wizualnie industrialną oprawę, zapewne szczególnie ciekawą dla tej młodszej, licealnej widowni. Tak jak teraz mamy Makbeta metalicznego, za jakiś czas możemy mieć Makbeta w sukmanie czy mundurze, pomysły na jego adaptację są różne. Bo też i umiłowanie władzy, wyrzuty sumienia, jakie dręczą bohatera, nie sa przypisane ani do konkretnej epoki, ani stroju, ani grupy społecznej. Tak więc i czarownice w porwanych rajstopach i Lady Makbet w skórzanej minispódniczce i z dreadami - wypadnie wiarygodnie, jeśli tylko siła interpretacji będzie przekonująca.

Jak jest w białostockim spektaklu? Różnie.

Początkowo kiepsko - poza szczękiem łańcuchów, zestawem wydumanych min, sykiem dymu, i szkolną recytacją niewiele słychać. Spektakl trochę się rozłazi w szwach i więcej uwagi przykuwa wspomniana scenografia niż szekspirowski tekst. Ale z każdym kolejnym kwadransem - jest lepiej. Sceny zbiorowe wypadają co prawda dość nijako, ale już sceny solowe, bądź rozgrywane między dwojgiem głównych bohaterów - bywają naprawdę interesujące. Właściwie każdy z pięciu aktorów (wcielają się w różne osoby dramatu) ma tu szansę zaistnieć. 

Weźmy dwójkę służących, przemykających po zamkowych korytarzach i z niepokojem przyglądających się Lady Makbet, balansującej na granicy obłędu. Aktorzy animując odpowiednio uformowane metalowe blachy (stylizowane na toporne psy), popiskują cichutko między sobą, opowiadają co się z ich panią dzieje (bardzo ciekawa scena). Albo znakomita postać pijanego odźwiernego, który wstawszy rano po dość hulaszczo spędzonym wieczorze, pląsa z poobijaną miską na głowie i konwersuje z przybyłymi do zamku jeźdźcami. To kapitalna figura - moczymorda, ale pyskaty i prześmieszny (ten sam aktor wcielił się zresztą ciekawie w postać Duncana - nieco zniewieściałego i mało gramotnego). To akurat sprawcy scen o nieco lżejszym ciężarze - przełamują powagę całego spektaklu. Niełatwa rola przypadła aktorom wcielających się w postać Makbeta i Lady Makbet. Trudno zagrać ich w sposób niepoważny, to tragiczne postaci, każda próba pójścia w innym kierunku przerodzić się mogłaby w błazenadę. Aktorzy jednak sobie poradzili i w chwilach, gdy w grę wchodzą emocje na najwyższej nucie - gniew, strach, poczucie winy - wypadają wiarygodnie.

Co ciekawe, aktorka wcielająca się w jedną z czarownic, jest sztuczna i niepotrzebnie przerysowana. Gdy ta sama aktorka staje się Lady Makbet - jest już prawdziwa i intrygująca: to silna, żądna władzy kobieta. Jej przeciwieństwo to Makbet, bezwolny i dający sobą prowadzić. Jego strach, gdy wyrzuty sumienia dają się już we znaki, wydaje się być autentyczne. Zależność między tym dwojgiem ciekawie pokazuje jedna ze scen: Lady ciągnie męża na nieistniejącym sznurku.

Liczą się drobiazgi na pierwszy rzut oka prawie niedostrzegalne. Duncan, goszczący u Makbeta na chwilę schodzi z tronu, Lady błyskawicznie na tron wskakuje. W innej scenie - to delikatnie tron odsunie, że król niemal upada, to fotel popchnie, że Duncan zasyczy z bólu. Niby nic, ale wszystkie te drobiazgi w historii o zaślepiającej żądzy władzy - są bardzo ważne.

Akademia Teatralna, „Tragedia Makbeta”, reż. Grzegorz Kwieciński, scenografia - Maria Balcerek, Muzyka Krzysztof Dzierma, stylizacja fryzur - Laura Słabińska, światło - Czesław Lewicki, Dźwięk - Dariusz Kulikowski, występują: Magdalena Pawelec, Magdalena Witczak, Przemysław Bosek, Robert Mazurek, Krzysztof Parda;

Najbliższe spektakle: dziś - godz. 19; czw., godz. 11.30, 19; niedz., godz. 18; 8-9 marca - godz. 11.30, 19; 10 marca - godz. 19; 11 marca - godz. 11.30 i 19; 12- 13 marca - godz. 18,



Monika Zmijewska
Gazeta Wyborcza Białystok
3 marca 2010
Spektakle
Tragedia Macbetha