Mało ciekawy gość...

"Śmiech to rzecz wielka: nie odbiera ani życia, ani majątku, ale jego wpływ wiąże winowajcę jak zająca"/Mikołaj Gogol/

Ewelina Drela: Kim właściwie jest Rafał Kmita?

Rafał Kmita: Jest mężczyzną w wieku średnim, choć, jak wszyscy mówią, wygląda młodziej niż ma w metryce. Najbardziej ze wszystkiego, co robi w życiu lubi grać w piłkę nożną, jest także kibicem. Mecze mógłby oglądać godzinami...i ogląda. Lubi swing z lat czterdziestych i pięćdziesiątych i pewnie, choć nie tylko, dlatego uwielbia filmy Woody Allena, a drugi powód jest taki, że lubi jego poczucie humoru. Lubi Kabaret Starszych Panów, jest kinomanem i teatromanem, lecz bardzo rzadko mu się zdarza po spektaklach nie kląć i nie mówić, że było to dno. Uważa teatr polski za instytucję w głębokim kryzysie przynajmniej od 10 lat. Interesuje się polityką, zwłaszcza od czasu wybuchu afery Rywina. Od niedawna dużo czasu poświęca na surfowanie po Internecie, od niedawna ma telefon komórkowy. Stechnicyzował się przez ostatnie pół roku, czyli zaczął odróżniać telefon komórkowy od żelazka. Właściwie to taki mało ciekawy gość...

Co wpisujesz w rubryce zawód?

Nic nie wpisuję, bo właściwie nie mam takich rubryk w ostatnich latach. Jestem z wykształcenia socjologiem, ale nigdy tego nie wykonywałem. Co więcej, od początku wiedziałem, że nie będę pracował w zawodzie. Studiowałem równolegle filmoznawstwo i teatrologię, w czasie studiów założyłem kabaret.

Jakie typy osobowości preferujesz?

To zależy od sytuacji. Z innym typem osobowości chciałbym chodzić na imprezy, z innym przeżyć życie, z jeszcze innymi osobowościami - pracować. Przekonałem się, że nie ma idealnych typów osobowości. Najczęściej ludzie, z którymi się świetnie bawię to nie są dobrzy współpracownicy i odwrotnie.

Powiedz, jak żyje się artyście w czasach wszechobecnej chałtury i tandety? Co myślisz o artystach sprzedających się do reklam?

Mówi o tym spektakl "Ca-sting", który napisałem i właściwie on jest odpowiedzią na to pytanie. Tam wypowiedziałem się bardzo dokładnie, ostro i agresywnie o tym, co na ten temat sądzę.
Co zmieniłbyś we współczesnym teatrze? Czy odpowiadają Ci spektakle robione "pod publiczkę"? Czy uważasz, że w spektaklach powinny być poruszane tematy polityczne?
Wydaje mi się, że w spektaklach powinny być poruszane wszystkie tematy. Teatr powinien być szczery, powinni go robić ludzie utalentowani w sposób uczciwy, a ja tego nie widzę. Wszystkie czołowe postaci w dzisiejszym teatrze to nie są dla mnie wielcy artyści, a jedynie reżyserzy, aktorzy stworzeni przez media "na jeden sezon", a to zupełnie nie przekłada się na emocje, jakie odczuwa widz w czasie oglądania sztuki. Niczym nie różni się teatr Jarzyny od X-skiego w Bydgoszczy, od Z-skiego w Częstochowie i Warlikowskiego w Warszawie. Wszystkie są dla mnie nudne. Nie przeszkadzają mi przekleństwa jako takie, jeśli to wszystko jest w jakimś celu, a nie po to, żeby szokować publiczność. W teatrze można wszystko: okłamać publiczność, że jest to dobra sztuka, powiedzieć, że reżyser lub aktor jest wielką osobowością teatralną, mówić ludziom, że są głupi, nie rozumieją i dlatego nie mają emocji.

Jak postrzegasz kwestię Unii Europejskiej i artystów? Czy uważasz że coś się zmieni z chwilą naszego wejścia do Struktur?

To trudno powiedzieć. Nie sądzę, że Unia Europejska spowoduje, że my zachłyśniemy się kulturą zachodnią i odwrotnie. Natomiast myślę, że może będzie łatwiej, będą pieniądze na realizacje projektów. Ale znając polskie podwórko to bardziej będą korzystać z tego biznesmeni niż artyści. Artyści to najczęściej ludzie, którzy nie umieją się przepychać łokciami, to wrażliwcy, ludzie ze swoimi wizjami świata i oni muszą mieć podaną rękę przez producentów czy menedżerów. A w Polsce jest tak, że nikt ci nie poda ręki, prędzej podłożą ci nogę...

A teraz coś z zupełnie innej beczki. Powiedz, jak powstał spektakl "Wszyscyśmy z jednego szynela" i skąd tytuł programu?

"Wszyscyśmy z jednego szynela" powiedział kiedyś Dostojewski o całej literaturze rosyjskiej XIX wieku. Chciał przez to powiedzieć, że wszyscy jesteśmy z opowiadania Gogola "Szynel", wszyscy z tego Gogola wyrośliśmy. A ponieważ ja zawsze byłem zakochany w jego literaturze, ten spektakl jest pewną formą hołdu dla niego. Świetnie się to zwieńczyło w Teatrze Aleksandryjskim w Petersburgu, w którym onegdaj Gogol wystawiał swoje sztuki, gdzie zostaliśmy zaproszeni z tym spektaklem. Naprzeciw loży carskiej i Newskiego Prospektu, zaczęliśmy śpiewać, a widzowie świetnie to przyjęli i dostaliśmy owacje na stojąco.

Co rozumiesz pod pojęciem "szynel"?

Szynel to dla mnie metafora pewnej postawy w kontrapunkcie do tego, co się dzieje z postawami Polaków nacechowanymi pieniądzem i karierą. "Szynel" dla mnie to opowiadanie, które wyciskało łzę, bardzo wzruszające i mówiące o tym, że trzeba w życiu patrzeć także na ludzi słabych, starych bezsilnych i że oni też są ważni, a dziś zupełnie się nie liczą.

Co planujesz w najbliższym czasie?

"Wieczór kabaretowy, czyli 10 lat Grupy Rafała Kmity". Jest to przekrój przez naszą twórczość zawierający fragmenty z "Pop - Show", "Trzech zdań o umieraniu" i z "Szynela" i to będziemy grali przez sezon, może dwa. Gramy też w Warszawie w Teatrze na Woli, oprócz tego jeździmy po Polsce.

Dziękuję za rozmowę.
Ja również dziękuję.



Ewelina Drela
Dziennik Teatralny
11 października 2004
Portrety
Rafał Kmita