Malowała świat własnymi barwami

Z okładki książki spogląda na nas Maria Stangret-Kantor w towarzystwie swoich pierwszych obrazów. Malarskim zaczynem jej późniejszych prac. To od nich zaczęła się jej podróż do artystycznego świata. A tytuł? Najpierw poznała znaczenie progów w domu, ich bogatą symbolikę, ważność i poddańczość, a potem je pomalowała. Swoimi barwami.

Historię życia opowiedzianą przez Marię Stangret- Kantor spisaną przez jej syna Lecha Stangreta wydał cztery lata temu Ośrodek Dokumentacji Sztuki Tadeusza Kantora Cricoteka w Krakowie razem z Fundacją im. Tadeusza Kantora. Publikacja ukazała się w ramach serii wydawniczej towarzyszącej wystawie Marii Stangret i Tadeusza Kantora prezentowanej w Ośrodku Dokumentacji Sztuki Tadeusza Kantora Cricoteka w 2015 roku. Pomysłodawcą serii oraz kuratorem wystawy był Józef Chrobak.

Tę niezwykłą biografię charakteryzuje wrażliwość i ciekawość świata Artystki oraz postrzeganie go w wymiarach niedostępnych dla innych. A świat ten opisany jest w obrazach oraz w plastycznych wizjach i konstrukcjach. Także i słowem.

A świat Marii Stangret-Kantor przedstawiony został w fascynujący sposób. Opowieść o życiu rozpoczyna się od czasów dzieciństwa, by uchwycić tę najważniejszą nić, która prowadzić Ją będzie przez światy artystycznej wyobraźni. Na początku były obrazy – informele, czyli plastyczne wizje pozbawione kształtu, bardzo popularne w latach 50-tych. Obrazy będące odbiciem jej swobodnej ekspresji, i to zarówno w formie, jak i w barwie, stały się niewyczerpanym źródłem późniejszych prac. Po nich pojawiły się „pejzaże kontynentalne", by ustąpić miejsca cyklom „hommages". A te Maria Stangret-Kantor wiązała z wybitnymi postaciami, osobami wyróżniającymi się nieprzeciętną osobowością – z Simone Weil, z Daniłem Liderem czy Siergiejem Jesieninem. Bardzo wzruszający jest „Hommage a Anna Frank", największy obraz, zaprezentowany w roku 1990 w Galerii Krzysztofory w Krakowie. –„Była to moja indywidualna wystawa – wspominała – składająca się tylko z tej jednej pracy". Ogniskuje ona w sobie przede wszystkim ogromną uczuciowość Marii Stangret, symbolikę i rzadko spotykane wyczucie kolorów. Trudno o bardziej zrozumiały w odbiorze hołd oddany dziewczynce.

W tym miejscu warto dodać, że w książce znajduje się bardzo dużo kolorowych reprodukcji dzieł Marii Stangret, i to bardzo dobrej jakości. Dzięki temu, jej prace nie zostały pozbawione siły oddziaływania na czytelnika, swą, wspomnianą powyżej, wyjątkową kolorystyką, tworzącą charakterystyczny dla jej artystycznej „duszy" klimat. Pozwalają też na odczytanie zawartych w nich myśli Autorki oraz na ich filozoficzny przekaz. Ogromną rolę w Jej pracach odgrywała też materia, wśród której dominuje drewno czy papier. Trudno rozstać się czytelnikowi z Jej pracami uwiecznionymi na fotografiach.

Ta spisana przez syna biografia opowiedziana jest również poprzez postać Tadeusza Kantora. Maria opowiada o byciu razem, o małżeństwie, o życiu codziennym. O budowaniu własnego domu. O wzajemnym uzupełnianiu się, artystycznym inspirowaniu, dopowiadaniu, a także o rozdziale na dwa artystyczne światy, które miały też i swój punkt wspólny. A był nim teatr Tadeusza Kantora, w którym występowała. Osobliwie ciekawa była to artystyczna transformacja, w której swój udział miały wcześniej wypracowane doświadczenia Marii, Jej osobowość oraz drzemiący aktorski potencjał. Mówi szczegółowo o warsztacie pracy Kantora, o powstawaniu spektakli. Bardzo interesująco opowiada o podróżach, trasach artystycznych. I tutaj – słowa materializują się na fotografiach z życia prywatnego i artystycznego, których Maria Stangret udostępniła bardzo dużo ze swego archiwum. Wiele zdjęć do książki przekazały też galerie oraz osoby prywatne. Stąd, wspomnienia te zyskują na wartości dokumentalnej.

Maria Stangret opowiada o swoim życiu ujętym chronologicznie, od czasu do czasu doprowadzając wątek z dalekiej przeszłości aż do czasów jej współczesnych. Stworzyła w ten sposób panoramiczny obraz obyczajów, zwyczajów, a także i absurdów PRL-u. Wiele interesujących faktów dowiadujemy się o krakowskim środowisku plastycznym, aktorskim, o założycielach galerii, np. Foksal w Warszawie. O tych, którzy wspierali projekty artystyczne Tadeusza Kantora oraz Marii Stangret czy Teatru Cricot 2.

Książka zawiera też wiele przemyśleń, z którymi Artystka podzieliła się z czytelnikiem. A Jej uwagi na temat malarstwa, organizowania wystaw, Jej słowa charakteryzujące środowiska artystyczne, a również i określające rolę słowa pisanego, literatury, Jej filozoficzne spostrzeżenia i plastyczne odkrycia to prawdziwie intelektualne mądrości. Warto je poznać.

Z okładki książki spogląda na nas Maria Stangret-Kantor w towarzystwie swoich pierwszych obrazów. Malarskim zaczynem jej późniejszych prac. To od nich zaczęła się jej podróż do artystycznego świata. A tytuł? Najpierw poznała znaczenie progów w domu, ich bogatą symbolikę, ważność i poddańczość, a potem je pomalowała. Swoimi barwami. Artystka w końcówce swych wspomnień powiedziała, że nie ma dla nich puenty. Myślę jednak, że ta napisała się sama. Dla każdego z nas osobna. I zarazem jest niczym hommage dla Jej artystycznych dokonań.



Ilona Słojewska
Dziennik Teatralny Bydgoszcz
16 maja 2020