Małżeństwo to śmieszna sprawa
Małżeństwo to bardzo teatralna sprawa. Wie to każdy, kto choć przez chwilę czuł na palcu ciężar złotego krążka. Te dramatycznie podniesione głosy podczas sprzeczki o za krótko gotowane jajko, te tony skorup po filiżankach, które miały pecha zostać użyte jako argumenty w dyskusji na temat nie wyniesionych śmieci, czy rozdzierające serce sceny pojednań, których efektem ubocznym są wypchane portfele właścicielek kwiaciarń.Nic więc dziwnego, że autorzy sztuk teatralnych sięgają po ten temat chętnie i często. Jedni, których los ciężej doświadczył, analizują go głęboko, snując iście bergmanowskie refleksje. Ci, których tylko lekko musnął przelatujący nisko tłuczek do mięsa, są w stanie zmierzyć się z problemem w formie pogodniejszej. I to jest właśnie przypadek Petera Quiltera, angielskiego pisarza, którego "Duety" na Scenie pod Ratuszem Teatru Ludowego wyreżyserował Włodzimierz Nurkowski.
Cztery etiudy i dwójka znakomitych aktorów, którzy mierzą się z problemami kilku związków. Maja Barełkowska i Tadeusz P. Łomnicki swobodnie przechodzą z jednej postaci w drugą, żonglując zabawnymi kwestiami. W brawurowy sposób robią to już w pierwszej, zapowiadającej dopiero małżeńską katastrofę scenie, kiedy leciwa stara panna przychodzi na spotkanie z mężczyzną, który dał ogłoszenie matrymonialne w gazecie.
Ta seria farsowych nieporozumień, podawanych w zawrotnym tempie, kontrastuje z nieco poważniejszą opowieścią o starzejącej się aktorce i sile uczucia jej męża. Później następuje rozwód w tropikach, czyli pełna muzyki latino i drinków z parasolkami historia o wakacjach pewnej pary, dzielącej się małżeńskimi łupami w postaci m.in. modeli samochodzików.
Najśmieszniej robi się jednak, gdy w finale na scenie pojawiają się Maja Barełkowska jako obfitych kształtów panna młoda, którą Tadeusz P. Łomnicki, grający kochającego brata, ma za chwilę zaprowadzić przed ołtarz. Gagi z rozlaną kawą i zmoczonymi włosami - jak się okazuje - seryjnej oblubienicy wywołują wśród widowni frenetyczny śmiech.
No i dobrze, bo małżeństwo to w sumie zabawna sprawa. Wiem coś o tym, ponieważ właśnie zbieram z podłogi resztki zastawy.
Magda Huzarska
Gazeta Krakowska
14 października 2009