Mamo, kiedy dorośniesz?

Na scenie mama, tata i dziecko. Na pozór spełniają się w swoich rolach: ojca zarabiającego na rodzinę, matki troszczącej się o dom i beztroskiego synka. Okazuje się, że są to narzucone postawy. Iluzja pięknej rodziny nie wytrzymuje starcia z codziennymi rozczarowaniami i pęka. Następuje szybka zamiana ról. Rodzice stają się zagubionymi dziećmi, a syn wyrasta na mędrca, który nieustannie obserwuje i wyciąga bolesne wnioski.

Zamiana ta staje się jeszcze bardziej przekonywująca dzięki obsadzie aktorskiej. W spektaklu „Ojciec matka tunel strachu" w rolę Otta (dziecka) wcielił się Jan Peszek, a w jego rodziców Anne i Johanna – Katarzyna Krzanowska i Błażej Peszek. Wojtek Klemm przestawił więc hierarchię rodzinną nie tylko w życiu bohaterów, ale także w sferze prywatnej aktorów. Na scenie Janem Peszkiem opiekują się jego syn i synowa. Jest to niespotykany, zabawny zabieg, który wzbudza ciekawość. I co najważniejsze – udaje się.

Jan Peszek w roli Otta jest szczery, ironiczny, prawdziwy. Stworzył złożoną postać już nie dziecka, a jeszcze nie dorosłego, która wiele widzi i czuje, i stara się te emocje nazwać. Peszek naśladuje zachowanie dzieci: przeciąga wyrazy, nadaje im zdziecinniały ton, chodzi w sposób nieskoordynowany i zadaje rodzicom wiele pytań. Jest w tym naiwny i bezbronny. Jednocześnie Otto to też świetny obserwator i narrator, który wykorzystuje fakt bycia dzieckiem do analizowania rodziców oraz trafnego podsumowania ich działań. Wykorzystuje humor i groteskę do wypowiadania gorzkich stwierdzeń, na przykład podczas układania klocków czy zabawy w chowanego. Otto potrafi, ssąc smoczek, ujmująco stwierdzić, że Anne i Johann byli piękną parą, zanim to pojawił się na świecie i zniszczył ich dobrze zapowiadający się związek. Chłopiec zauważa, że uśmiechy rodziców są sztuczne, przerysowane, a miłość pomiędzy nimi – wymuszona. Czuję pustkę, niedojrzałość emocjonalną rodziców. Dlatego nie boi się zapytać: „Mamo, kim będziesz, jak dorośniesz?".

Napięcie pomiędzy Anne a Johannem wyczuwalne jest już od pierwszych scen. Ich relacja opiera się na wzajemnych wyrzutach i samotności. Z myślą o dobru Otta zmuszają się do uczucia, powtarzają sceny, żeby wreszcie było pomiędzy nimi idealnie, ale przeczuwają, że syn ich przejrzał. „On nam nie wierzy, że jesteśmy szczęśliwi" – stwierdza pewnie Johann. Błażej Peszek i Katarzyna Krzanowska stworzyli parę niedojrzałych dorosłych, których przerosło codzienne życie. Ich dziecinność podkreśla muzyka Dominika Strycharskiego, będąca melodią z zabawek, odgłosów zwierząt czy ryku silnika ze zdalnie sterowanego auta.

Podobną funkcję spełnia scenografia, składająca się z kolorowych puf, klocków i kilku roślin z tyłu. Bohaterowie bawią się pomiędzy nimi, rzucają w siebie pufami jak źle dobranymi słowami, leżakują na nich; są ospali. Czekają na jakiś punkt kulminacyjny, wyczekiwane oczyszczenie.

Kiedy wreszcie następuje w postaci jasnego, oślepiającego światła, sytuacja bohaterów nie zmienia się na lepsze.



Monika Morusiewicz
Dziennik Teatralny Kraków
25 czerwca 2019
Portrety
Wojtek Klemm