Metafizyka i ambicje
- W Polsce, więc także we Wrocławiu, jest jeszcze element kultury wzrostu, a nie kultury stagnacji. Tak to odbieram, choć wiem, że Polacy narzekają. Pod tym względem Polska jest opóźniona w stosunku do krajów zachodnich, bo w Polsce wciąż ludziom o coś chodzi. Wiem oczywiście, że są różne problemy ekonomiczne, ale jest nadzieja na przyszłość. W Europie brak podobnej wiary.Małgorzata Matuszewska: Jest Pan gościem festiwalu "Świat miejscem prawdy". Świat rzeczywiście może stać się miejscem prawdy? Ludwik Flaszen: Odpowiem znanym powiedzeniem Piłata: "Cóż jest prawda?". Myślę, że świat jest miejscem prawdy i nieprawdy zarazem, a prawda, czy raczej jej odkrywanie, to proces.
Czy dziś Instytut Grotowskiego ma szansę odkrywać prawdę bardziej niż za czasów mistrza?
- Czy bardziej, nie wiem. Rzecz jest otwarta. Skłonny jestem przypuszczać, że trudno jest przeskoczyć Grotowskiego. Ale myślę, że zobaczymy efekty poszukiwań.
To wciąż żywe mity?
- Mam wątpliwości i właśnie dlatego wybrałem ten temat na cykl spotkań. Wydaje mi się, że Europa wykrusza się jako tożsamość duchowa.
W Polsce także?
- W Polsce tożsamość jest pewniejsza. To ma swoje wady i zalety, jest w tym i ograniczenie, i pewność. Mówiąc po faustowsku, jest w tym i dobro, i zło. Albo - określając bardziej umiarkowanie - niesie pewne zalety i wady. Myślę, że Europa umiera, mieszkam w Paryżu i dostrzegam ten proces.
Tożsamość europejska umiera?
- Tak, ale nie tylko ona, także europejska energia.
Czy to ma związek z finansowym kryzysem?
- Nie tylko z kryzysem, ale po prostu z globalizacją. Gubią się stałe punkty odniesienia. Dziś nie wiem, czy Faust i Akropolis są punktami odniesienia dla Europejczyków, czy są zrozumiałe, czy w tych mitach Europejczyk czuje się u siebie.
Czy przyczyną są braki w wykształceniu?
- Nie tylko. Czuję brak energii, łączący się także ze starzeniem społeczeństw. Żyje się z dnia na dzień, a co dalej, nie jest istotne. To wyraz braku nadziei oraz próba uchronienia tego, co było i łatanie wszystkiego, by utrzymać to, co było. Nie tylko w sferze materialnej, ale także w sferze duchowej. We Francji poziom życia naukowego jest bardzo wysoki, ale nie ma w nim żywej energii. Obserwuję brak nadrzędnego celu.
Dostrzega Pan tu energię?
W Polsce, więc także we Wrocławiu, jest jeszcze element kultury wzrostu, a nie kultury stagnacji. Tak to odbieram, choć wiem, że Polacy narzekają. Pod tym względem Polska jest opóźniona w stosunku do krajów zachodnich, bo w Polsce wciąż ludziom o coś chodzi. Wiem oczywiście, że są różne problemy ekonomiczne, ale jest nadzieja na przyszłość. W Europie brak podobnej wiary.
Wrocław jest Europejską Stolicą Kultury 2016. Myśli Pan, że dokona się tu coś interesującego?
- Życzyłbym bardzo i miastu, i sobie, żeby tak się stało. Czuję się wrocławianinem, tu przeżyłem najbardziej twórcze, najpiękniejsze, najszczęśliwsze lata mojego życia. Przyjeżdżam z radością i zawsze mam tu coś do roboty. Dobrze, że istnieje Instytut Jerzego Grotowskiego i to w siedzibie, która kiedyś był moim duchowym domem. Uważam, że chodzą tutaj duchy, niczym Mickiewiczowskie dziady. Połączenie Wrocławia i miana Europejskiej Stolicy Kultury jest szczęśliwe. Wrocław to "róża wiatrów" - zawsze był miejscem otwartym, przelotowym. We wrocławskim powietrzu czuć metafizykę. Mam nadzieję, że to "coś" w powietrzu przetrwa.
Dodatkowym wydarzeniem Europejskiej Stolicy Kultury będzie Olimpiada Teatralna.
- To bardzo cenne. Ambicje kulturalne tego miasta są wspaniałe. Tak we Wrocławiu było, odkąd pamiętam, a dziś pozostały ambicja i rozmach kulturalny.
Spotkania z Ludwikiem Flaszenem w piątek o godz. 17 (z prof. Grzegorzem Niziołkiem), w sobotę o godz. 16 (z Krzysztofem Czyżewskim), Instytut Grotowskiego (Przejście Żelaźnicze).
Małgorzata Matuszewska
Polska Gazeta Wocławska
14 grudnia 2012