Miała być gwiazdą, zrobili z niej skandalistkę.
Miała być gwiazdą – tymczasem zrobiono z niej jedną z największych skandalistek, "grzesznicę filmu polskiego". Twierdziła, że po udziale w filmie Waleriana Borowczyka została skazana na ostracyzm, a po występie w odważnych scenach jej kariera legła w gruzach. 25 sierpnia 2021 r. Grażyna Długołęcka, aktorka znana z "Dziejów grzechu", kończy 70 lat.- Grażyna Długołęcka, najbardziej znana z roli Ewy Pobratyńskiej w filmie "Dzieje grzechu" Waleriana Borowczyka, kończy 70 lat
- Krytyka zmieszała jego film z błotem, zarzucając mu i kicz, i promowanie pornografii. Mimo to "Dzieje grzechu" ściągnęły do kin prawdziwe tłumy
- Długołęcka stała się "aktorką wyklętą"; wspominała, że nie została zaproszona na żadną premierę, ludzie wieszali jej na klamce brudne majtki
- Twierdziła, że "Dzieje grzechu" doprowadziły ją do nerwicy i były dla niej jednym z najbardziej traumatycznych przeżyć
Początkowo wszystko zapowiadało się świetnie. Gdy Grażyna Długołęcka, młoda studentka łódzkiej filmówki, przyjmowała propozycję występu w "Dziejach grzechu" (1975) Waleriana Borowczyka, opartych na powieści Stefana Żeromskiego, sądziła, że otrzymała szansę na rozwój swojej aktorskiej kariery. Nie dostrzegła zagrożenia w odważnych, jak na tamte czasy, scenach erotycznych czy fabule opowiadającej o losach Ewy Pobratyńskiej, zubożałej panny, która, zakochana w żonatym Łukaszu Niepołomskim, kierując się dzikim i niepohamowanym uczuciem, decyduje się na czyny prowadzące ją do zguby.
Przez udział w filmie stała się "aktorką wyklętą" - uznawano ją za skandalistkę, nie za artystkę. Długołęcka wspominała, że nie została zaproszona na żadną premierę, ludzie wieszali jej na klamce brudne majtki, a furorę robił wierszyk: "I ja chętnie bym pohasał z Długołęcką na golasa"... "Dzieje grzechu" nie były jednak ostatnim filmem, w którym zdecydowała się wystąpić.
"Erotyka, seks to przecież jedna z najbardziej moralnych stron życia. Erotyka nie zabija, nie unicestwia, nie nakłania do zła, nie prowadzi do przestępstwa. Wręcz przeciwnie: łagodzi obyczaje, przynosi radość, daje spełnienie, sprawia bezinteresowną przyjemność" - mówił o swoim filmie Walerian Borowczyk w wywiadzie dla "Kina". Krytyka zmieszała "Dzieje grzechu" z błotem, zarzucając mu i kicz, i promowanie pornografii, ale mimo to – a może właśnie dlatego – "Dzieje grzechu" ściągnęły do kin tłumy. Tylko w Polsce film obejrzało osiem mln widzów, a prawa do emisji wykupiło aż 200 stacji telewizyjnych na całym świecie.
Borowczyk mógł świętować, ale Długołęckiej mocno się oberwało za rolę Ewy... "Mnie kurator wzywał po »Dziejach grzechu«, jak ja mogłam tak wychować dziecko, że taką rolę zagrała" - wspominała matka aktorki w wywiadzie dla Polskiego Radia. I nie omieszkała wspomnieć, że ten sam kurator obejrzał film aż dziesięć razy. "To był jakiś bojkot środowiska" - dodawała sama Długołęcka. Kiedy otrzymała zaproszenie na festiwal do Cannes, władze nie chciały wydać jej paszportu; usłyszała, że najpierw "muszą ją przygotować na wielkie środowisko". Ostatecznie zamiast niej do Francji pojechała ministrowa.
Po wielu latach, w 1999 r., Długołęcka zdobyła się na odważne wyznanie, opowiadając w wywiadzie dla "Przeglądu Tygodniowego", że "Dzieje grzechu" doprowadziły ją do nerwicy i były dla niej jednym z najbardziej traumatycznych przeżyć. "Spotkanie z Borowczykiem jest historią chorego seksualizmu, który trafił akurat na mnie... Chciał mnie rozbierać w scenach, które wcale do tego nie upoważniały. Nie potrafił zapanować nad swoimi emocjami... Próbował zmusić mnie, abym robiła rzeczy, na które się nie zgadzałam" – mówiła. "Chciał widzieć, jak rozkładam nogi. Zaczynając film, byłam czystą, młodą dziewczyną z tysiącami kompleksów, kończąc, byłam wystraszonym strzępem. Schudłam 14 kg... Przeżywałam osobisty psychiczny dramat. Wychowana przez siostry urszulanki miałam mentalność zakonnicy i żyłam ze ściśniętymi nogami. Rozkładanie ich na planie w obecności reżysera niszczyło wszystko, co było we mnie czyste. Borowczyk z niebywałą złością sączył mi w ucho wulgarne słowa, straszył mnie i obrażał" - wspominała. Reżyser w odpowiedzi skomentował, że Długołęcka była... "bezradna wobec swego niemoralnie intensywnego popędu płciowego".
Pocieszenia po traumie związanej z filmem Długołęcka szukała w ramionach swojej "pierwszej miłości", poznanego w Jugosławii męża. "Przeżył całe moje boje z reżyserem, moje płacze, wszystko, co przeszłam", mówiła w Polskim Radiu. To on namówił ją na wyjazd do swojej ojczyzny, by wyciszyli się, zrelaksowali i "pożyli sobie trochę w słońcu". Do kraju wróciła po kilku latach – i zorientowała się, że ludzie zapomnieli już o skandalu, ale nie pamiętają też i o niej. Dostała kilka propozycji, ale filmy z jej udziałem od razu "trafiły na półki". Ze smutkiem zauważyła, że "nadal nigdzie nie istniała".
Także w 1982 r. Długołęcką można było zobaczyć w filmie "Bluszcz", w reżyserii Hanki Włodarczyk i według scenariusza Andy Rottenberg.
"Bluszcz" opowiadał historię kobiety, która po rozwodzie samotnie wychowuje córkę. Nowy romans nie układa się po jej myśli, praca też nie daje satysfakcji. Kobieta decyduje się wziąć dłuższy urlop, by zrealizować swoje wielkie marzenie - napisać książkę. W życiu Długołęckiej, która wcielała się w przyjaciółkę głównej bohaterki, również nie działo się dobrze. Proponowane jej role były mało rozwojowe, albo były częścią filmu, który nie trafiał do szerszego widza, a zajmował raczej miejsce w magazynie... Dodatkowo, mąż Długołęckiej zażądał rozwodu.
Nagle w życiu aktorki ponownie zjawił się znajomy, z którym łączyło ją uczucie. Znów podjęła decyzję o wyjeździe. "Akurat kolega przyjechał z malutkim dzieckiem, został porzucony, a ja wiecznie o dzieciach marzyłam... On zamieszkał w Szwecji. Stwierdziłam, że będę mogła mieć teraz prawdziwą rodzinę. I pojechałam na te zimne wody szwedzkie" - mówiła. Tam udało się jej wskrzesić podupadłą karierę; zdobyła uznanie krytyki w Sztokholmie i odzyskała wiarę w siebie. Kiedy i ten związek się rozpadł, zaczęła podróżować po świecie. "Moje losy rzucały mnie przez długie lata po wielu obcych i odległych krajach; Jugosławia, Szwecja, Turcja, Italia" - wspominała. Z powodzeniem występowała na scenie w Mediolanie i Kalifornii.
Dopiero po latach zdecydowała się na powrót do Polski – chciała zaopiekować się chorą mamą, która miała udar mózgu z paraliżem. Do branży filmowej jednak wracać nie zamierza. "Pragnę być jedynie Grażką, a nie jakąś tam podstarzałą byłą gwiazdką z filmowego skandalu" - mówiła w jednym z wywiadów.
Sonia Miniewicz
Onet.Kultura
30 sierpnia 2021