Miasteczko Twin Peaks pod Suwałkami

Kiedy kilkunastoletnia dziewczyna przeprowadza się z samotnym ojcem na głuchą wieś i skazana jest praktycznie na swoje towarzystwo, to możemy spodziewać się wszystkiego.

Do końca nie wiemy, czy opowieść o czarownicy Łaumie narodziła się wyłącznie w wyobraźni Doroty (tak nazywa się główna bohaterka, odtwarzana przez Joannę Łaganowską) czy jest ożywieniem świata baśniowego, tym bardziej, że oparta jest na legendach ludów bałtyjskach i słowiańskiej mitologii. Najnowsza premiera wałbrzyskiego Teatru Dramatycznego im. J. Szaniawskiego wszak skonstruowana jest tak realistycznie, że zapiera dech.

Twórcy, zarówno reżyser Magdalena Miklasz (twórczyni mądrej opowieści dla dzieci i dorosłych „Tutaj jest wszystko"), jak i scenograf Mirek Kaczmarek stworzyli skrawek wiejskiego świata, otoczonego dziką przyrodą i fantastycznymi stworami tak, że czuć zapach igliwia, widać groźne, malownicze błyskawice i słychać trzepot skrzydeł złowrogich ptaków. Smutny i do bólu realny początek, czyli przeprowadzka córki z nieporadnym, właśnie rozwodzącym się ojcem (Czesław Skwarek) na głuchą wieś, do starego domu po zmarłej babce ( Sara Celler – Jezierska), która okazała się Szeptuchą, czyli ludową łączniczką ze światem duchowym, wyklętą przez miejscową społeczność, coraz bardziej rozrasta się w wymiar fantastycznej opowieści.

Są wszystkie elementy trzymające w napięciu : wróg czyli tytułowa Łauma, czarownica porywająca dzieci, detektyw czyli Dorota (Joanna Łaganowska), sprytna i wrażliwa bohaterka odżegnująca się od wszelkich konotacji z jej imienniczką z „Czarnoksiężnika z krainy Oz", bohaterowie rodem z baśniowych horrorów: Ajwar, bóstwo – chochlik, straszące dziewczyny na wioskach, czasem coś sobie „pożyczające" np. mp3 z hitami Norbiego, niesamowicie elastyczny i ekspresyjny (Sara Celler – Jezierska), Kurke, bożek płodności, nieśmiały i niezwykle pomocny (Piotr Mokrzycki), jest i wróg, groźny i wszechwładny Perun ( Ryszard Węgrzyn), a to wszystko w otoczeniu dzikim, mrocznym (niesamowite wizualizacje Amadeusza Nosala, dzięki którym wchodzimy w ten świat z szeroko otwartymi oczami, wracamy do percepcji dziecka, które zachowało jeszcze wiarę w niesamowitość).

Świetne są też nawiązania do kultowych seriali amerykańskich , muzyka Angelo Badalamentiego z „Miasteczka Twin Peaks", postacie z pogranicza światów jak babka – Szeptucha, ubrana w czosnek, odczarowująca uroki i czuwająca nad swą niewinną wnuczką, która prowadzi z Łojm audycje radiowe w stylu Chrisa o Poranku z „Przystanku Alaska". Muzyka dobrana jest eklektycznie, stwarza nastrój grozy, ale też poprawia humor i pociesza, kiedy Dorota zapodaje super bity Dolly Parton i w końcu romantycznego Johny'ego Casha w finałowej scenie rodem z melodramatu. Spektakl piękny, straszny ( ale dzieci świetnie sobie z tym radzą), mądry, mówiący o tolerancji, o tym, że miłość może zażegnać najgorsze demony i zniszczyć nienawiść.

Warto odpiąć pasy bezpieczeństwa i udać się w podróż do krainy ludowych przypowieści, przypomnieć sobie choćby od leśnych stworów zasady przyjaźni, pomocy, a kiedy wszystko zakończy się dobrze w świecie pozarealnym, to i w tym przyziemnym nie może być inaczej.

Cieszę się bardzo, że po wakacjach spektakl zostanie przeniesiony z amfiteatru na teatralną scenę.

 



Justyna Nawrocka
Dziennik Teatralny Wałbrzych
14 lipca 2017