Mickiewicz niewątpliwie był szalony
Jerzy Zelnik opowiada o swoim monodramieW ramach Przeglądu Teatrów Jednego Aktora usłyszymy poezję Mickiewicza w Pańskim wykonaniu. - Bardzo cieszę się z tego krakowskiego spotkania. W końcu Kraków to miasto mego urodzenia. Wiele wspomnień, wiele wzruszeń...
Pański monodram "Idę z daleka, nie wiem, z piekła czyli z raju" powstał na podstawie książki Charles\'a Gille\'a Marsaniego "Adam Mickiewicz studium psychologiczne", francuskiego psychologa i profesora matematyki zafascynowanego poezją naszego wieszcza.
- Spotkałem się z nim przed laty, w Muzeum Literatury, podczas promocji tej właśnie książki, która mnie olśniła.
Przeczytał ją Pan w oryginale?
- Nie, po polsku. A i autor, mieszkający w Kanadzie, porozumiewa się w naszym języku, więc mogliśmy porozmawiać. Nauczył się polskiego właśnie z powodu fascynacji Mickiewiczem.
Przejdźmy do Pańskiego olśnienia.
- To jest książka, w której autor dowodzi, że Mickiewicz był szaleńcem, jak każdy poeta. Że podlegał prawu szaleństwa poetyckiego. Dowodzi, że twórczość Mickiewicza, jak również jego niektóre zachowania, świadczą o naddatku energii Bożej, która dla ludzi tzw. normalnych wydaje się szaleństwem. Bez wątpienia posiadał szczególną nadwrażliwość poety, a ona często doskwiera bliskim. Nie zawsze z takim poetą warto mieć dom, rodzinę. No więc po przeczytaniu książki wiele lat temu chwyciłem za pióro i ułożyłem scenariusz, na który składają się fragmenty poematów, dramatów, a łącznikiem tych fragmentów poetyckich są niektóre listy Mickiewicza, m.in. do braci filomatów, do swojego brata Franciszka, do Joachima Lelewela.
Czy Mickiewicz w Pańskim monodramie jest szaleńcem?
- To niezupełnie tak. Teorii nie da się przełożyć dokładnie na sztukę. Jest w tym spektaklu pewien klimat tej książki, a reszta - to intuicja i natchnienie. Mickiewicz niewątpliwie był szalony; w jedną noc napisał Wielką Improwizację i niewiele brakowało, by przypłacił to życiem. Nad ranem Odyniec znalazł go bladego, wycieńczonego, nieprzytomnego. Czyż zwykły śmiertelnik byłby zdolny do tego rodzaju wysiłku twórczego? Wielcy, jak Mickiewicz, Słowacki, Norwid, Chopin i wielu innych swoją twórczą pasję przypłacali zdrowiem. To się nazywa pasja artysty. Ta książka była dla mnie jedynie bodźcem do pracy. A gdzie mnie zaprowadziła - pokazuje spektakl, na który zapraszam. Jest on także bez wątpienia efektem mojej poetyckiej pasji, której oddałem się ponad czterdzieści lat temu.
Monodram Jerzego Zelnika zacznie się dzisiaj o godz. 19 w Śródmiejskim Ośrodku Kultury w Krakowie.
Jolanta Ciosek
Dziennik Polski
28 lipca 2009