Między ciałem a umysłem

Mówi się, że człowiek ogólnie rzecz ujmując składa się z ciała i umysłu. Wydaje się, że dla filozofów na pierwszym miejscu jest umysł. Przedmiotem zainteresowania tancerza jest zaś przede wszystkim ciało. Ideą projektu "You KANT Dance" miała być niemalże laboratoryjna próba badania zależności występujących między ciałem a umysłem. Współpraca dra Tomasza Mazura, reprezentującego świat filozofów, z choreografką Magdaleną Przybysz zaowocowała ciekawym pomysłem. Jednak czy udało się tę ideę zrealizować w sposób interesujący dla widzów?

Punktem wyjścia dla twórców spektaklu stała się "Krytyka" czystego rozumu Immanuela Kanta. Ideą projektu była próba przełożenia fragmentów rozprawy filozoficznej na język ciała. Performerzy w czasie prób eksperymentowali z fragmentami pism Kanta. W spektaklu skupili się jednak na postaci samego filozofa i jego praktycznym podejściu do życia. Mogło to być zaskoczeniem dla widzów spodziewających się zobaczyć coś innego, a mianowicie nową jakość tańca, oryginalne doświadczenie przenoszenia sensów z jednego języka na drugi.

Nawiązując do przetwarzanych języków należy wspomnieć o jakże istotnym, wydawałoby się, w tymże projekcie języku ciała. W pokazie, jak to często zdarza się w tańcu współczesnym, dominował ruch, nie zaś taniec w czystej postaci. Choć nie jest to miejsce na rozważania na temat istoty tańca i nie-tańca widzom mogło brakować po prostu choreografii. Rzecz w tym, że nie wszyscy performerzy są profesjonalistami w tej dziedzinie. Nie ma w tym nic złego, co więcej, można zaryzykować stwierdzenie, że to dodatkowa wartość spektaklu.

Różnorodność performerów z pewnością wzbogaciła spektakl, zwłaszcza stworzony w tejże dość specyficznej konwencji. Suma ich doświadczeń oraz prostota ruchów naturalnych osób niezwiązanych z tańcem była ciekawym pomysłem. Zabrakło chyba tego na co czekał widz idąc na spektakl, którego główną materią powinien jednak być taniec. Sceny przedstawione w spektaklu niestety nie do końca oddawały to, o czym mówiono i pisano promując spektakl.

Najciekawszym momentem spektaklu była chyba walka ciała i umysłu. Chociaż jeśli by się nad tym zastanowić, jej wynik również nie był niczym odkrywczym. Dość oczywistym wydaje się, że ciało bez umysłu nie jest w stanie funkcjonować. Z kolei kultywowanie umysłu w połączeniu z ignorowaniem impulsów płynących z ciała nie jest niczym dobrym, co więcej może prowadzić do różnego rodzaju zaburzeń czy nawet problemów natury zdrowotnej. Czasami człowiekiem steruje głównie umysł, powracające myśli, emocje, od których trudno się uwolnić. Nieraz górę bierze z kolei ciało, które walczy lub poddaje się niejednokrotnie wbrew woli czy intencji człowieka. Te wszystkie aspekty znamy z autopsji i wydaje się, że nie musimy sobie specjalnie tego uświadamiać.

Widz zakładając a priori, że w spektaklu zobaczy teorie Kanta przełożone na język tańca może się niestety rozczarować. Pokaz pracy, pomimo tego, że bardzo krótki, nie dostarczył tylu wrażeń, ilu można było oczekiwać wybierając się na spektakl. O ile sama idea stworzenia projektu, należy przyznać, była interesująca, o tyle efekt końcowy nie do końca sprostał założeniom. Ciekawą kwestią jest to, dlaczego pokaz pracy był tak ubogi w treści. Jeżeli projekt ten miał być przede wszystkim stworzeniem szansy rozwoju performerów i ich intymnych zmagań, czemu zdecydowano się na pokazanie efektów pracy tak szerokiej publiczności? Jeżeli zaś projekt tworzony był z myślą o otwarciu go na widza, dlaczego zdecydowano się na ograniczenie ilości sekwencji do tego stopnia, że cały spektakl nie wzbogacił odbiorcy?



Magdalena Ogieniewska
Teatr dla Was
7 grudnia 2013