Miłe zaskoczenie

Byłam pełna obaw co to tego przedstawienia, bałam się nadmiernej wulgarności, ostentacyjnych scen, nachalności, epatowania i wynoszenia na piedestały kultu geja. Jakże miłe było moje zaskoczenie. To ważny spektakl, skłaniający do myślenia, choć rozbawienie i humor przeważą, to na koniec robi się bardzo smutno.

Na ścianie święty obrazek mieniący się tęczowymi kolorami, stojąca pośrodku kanapa oraz porozwieszane nad sceną stare ubrania, w tle litania imion: Patrycja, Lukrecja, Zdzicha, Radwanicka, Hrabina, Aktorka, Dżesika, Lady Pomidorowa, Piękna Helena..., towarzyszy temu melancholijna muzyka oraz fragment pieśni "Święty Boże, święty mocny". W tej przestrzeni dwóch starzejących się homoseksualistów, Patrycja i Lukrecja snują swoje wspomnienia z wrocławskiej pikiety. "Przeginają się (udają kobiety), mówią o sobie w rodzaju żeńskim" - wyjaśnia doskonale skomponowany w całe przedstawienie głos Krystyny Czubówny. Jej głos opisujący m.in nocny rytuał podrywu, katalogujący "ciotki polskie" czy też opisujący mieszkanie bohaterek wywołuje efekt komizmu.

Patrycja i Lukrecja to nie są geje współcześni, to "cioty" z różnymi kryminalnymi zachowaniami na koncie (z morderstwem włącznie), są bezrobotni. Widz przygląda się ich życiu z zewnątrz, historie które opowiadają są przezabawne, wulgaryzmy uzasadnione, aktorzy burzą dystans, wchodzą w interakcję z publicznością.

Patrzy się na to z sympatią, ale mam wrażenie, że nikt z widowni nie chciałby takich osób spotkać. Komiczna warstwa tekstu, podszyta jest przeważnie tragicznym podtekstem. W tle przewija się temat AIDS, na początku trochę wyśmiewany, lekceważony, by finale uderzyć i powalić dosłownością w osobie tancerza

Lubiewo w reż. Piotra Siekluckiego to ważna opowieść indywidualnych jednostek, która na długo pozostanie w mojej pamięci.



Monika Jałowska
Moje Miasto Trójmiasto
29 kwietnia 2013
Spektakle
Lubiewo