Modowa i pomysłowa

Siódmy, przedostatni już, dzień radomskiego Festiwalu był raczej kameralny. Na małej scenie zaprezentowano – „Iwonę, Księżniczkę Burgunda" z wiedeńskiego Theater XYZ.

Sztuka została zrealizowana przez zespół polsko-austriacki. Językiem wiodącym spektaklu pozostał jednak niemiecki, ale widzowie nie znający tego języka, mieli możliwość wspomagania się napisami wyświetlanymi w głębi sceny. Nie zakłóciło to oczywiście odbioru tego klasycznego już, gombrowiczowskiego tekstu. Zespół jest na niezłym poziomie aktorskim więc radomska publiczność, nie miała kłopotu z płynnym podążaniem za akcją.

Reżyserka Magdalena Marszałkowska, nie będąca profesjonalną reżyserką, przeniosła pierwszy dramat Gombrowicza do współczesnego świata mody, w którym najważniejsze są właśnie uroda. A tej, jak powszechnie wiadomo tytułowa bohaterka nie posiada w nadmiarze, przez co staje się obiektem ataku i nieomal linczu. Bohaterowie „Iwony,..." poruszali się po scenie jak podczas pokazu mody, pozostając przy tym kompletnie uzależnionymi od robienia sobie modne, popularne selfie i umieszczania ich na Facebooku, Twitterze i Instagramie.

W interpretacji Magdaleny Marszałkowskiej oglądać można było wiele ciekawych, barwnych i zabawnych kreacji aktorskich. Przede wszystkim, tytułowa Księżniczka Burgunda, w którą w efektownej kontrze do pozostałych postaci wcieliła się Chiara Hunski, wypadła zgodnie z intencją autora, niezwykle powściągliwie i skromnie. Ma to szczególne znacznie dla samej aktorki, ponieważ przyszło jej się zmierzyć z postacią niemalże całkowicie niemą, więc szczególnie dlatego niezwykle istotna dla tej roli była gra ciałem.

Następna ważna postać dramatu, Książe Filip (Paul Gruber), stworzył postać równie intrygującą, w której widz mógł doszukać się wielu elementów zarówno komediowych, jak i dramatycznych. Jednak w przeciwieństwie do „Iwony", jego postać została w ukryta za bogatym kostiumem. I wzmocniona przez autora mocnymi i ciekawymi kwestiami dialogowymi.

Warto jeszcze wspomnieć Królu Ignacym (Marcin Marszałkowski), bardzo dobrze oddał wachlarz emocji swojej kreacji, na który składały się dumna postawa, powściągliwość w scenach początkowych, aż do żywiołowości oraz obsesyjnych i agresywnych zachowań wobec Iwony w scenach finałowych.

Zaskakującym i pomysłowym, w sumie udanym, zabiegiem okazało się powierzenie zagrania aż trzech postaci (Cypriana, Innocentego i Izy) jednemu aktorowi – Wojciechowi Czerniakowi. Wszystko za sprawą rozróżnienia tych postaci innymi kostiumami, charakterami i symbolami.

Najbardziej oryginalnym pomysłem wydaje się przedstawienie Izy za pomocą nieczułego, pustego manekina, który nie ma nic innego do zaoferowania poza swoim wyglądem zewnętrznym. To właśnie Wojciech Czerniak użyczył swojego głosu manekinowi i co ważne, nie sprawiało to wrażenia, iż zabieg został przerysowany.

Ważny element całości stanowiły estetyczne, oryginalne, błyszczące kostiumy zaprojektowane przez Laurę Filip, uszyte przez Barbarę Lach-Filip. Barwne, cekinowe stroje okazały się plastycznie dopasowane do rozwijającego się, coraz bardziej szalonego i pełnego przepychu świata mody. Kostiumy aktorów błyszczały na tle ciemnej przestrzeni, na którą składała się minimalistyczna urokliwa, scenografia: zdobiona kanapa, toaletka, wieszaki z różnorakimi częściami garderoby i elegancko ubrane manekiny. Wkład w wizualną stronę spektaklu był imponujący, szczególnie dlatego, że Theater XYZ jest teatrem amatorskim i nie otrzymuje stałych dotacji.

Zaprezentowaną interpretacje „Iwony,..." można potraktować jako przyjemne doświadczenie i nieczęstą możliwość konfrontacji z zagranicznym teatrem off-owym. Poza tym, reżyserka, udowodniła, że mimo swojej niełatwej treści, może być zaprezentowana w lekkiej, komediowej formie.

Magdalena Marszałkowska i jej „Iwona, księżniczka Burgunda" z wiedeńskiego teatru są przykładem na to, że gombrowiczowska klasyka nie jest zarezerwowana wyłącznie dla wykwalifikowanych reżyserów i zawodowych zespołów, i że jakość przedstawienia jest wynikiem mądrej powściągliwości oraz rzetelności ograniczanej jedynie przez ludzką wyobraźnię.

 



Jan Gruca
Dziennik Teatralny Radom
27 października 2018