Mój pierwszy cukierek

„Nie mnie jednemu tak się dzieje. Nadzieje wszystkich ludzi kończą się rozczarowaniem, a to, czego oczekują, idzie na marne".

Klasyka literatury światowej. Niemiecki romantyzm, nieszczęśliwa miłość, samobójstwo. O Werterze słyszał chyba każdy, a lektura tej powieści niejednemu przysporzyła cierpień.

Taki to staroć, dziwnym językiem napisany... Czyżby? W przypadku „Cierpień młodego Wertera" bariera językowa i kulturowa jest tylko pozornie znaczna. Samobójstwo jest tematem wiecznie aktualnym, wyjątkowo jednak wstydliwym. Przy tym szczególnie nieatrakcyjny, niewygodny społecznie jest temat samobójstw osób dojrzałych. Funkcjonujemy bowiem w kulturze medialnej, która osoby starsze przedstawia w wyidealizowanych warunkach. Starsi bohaterowie zamieszkują eleganckie wnętrza, troszczą się o zdrowie i rozwój wnuków, z którymi mają świetny kontakt. Wraz z ofiarowanymi im smakołykami przekazują im także mądrość życiową i tradycję. „Pamiętam bardzo dobrze, kiedy dostałem pierwszy cukierek od mojego dziadka. To były...".

Kruchość Wertera jest zwykła, ludzka, dziwnie nam znajoma. Odnajdujemy go zresztą w nieoczekiwanych rejonach. Jest w nazwie „oryginalnych", karmelowych cukierków, jest też... w medycynie. Kardiowerter – tak nazywa się urządzenie ratujące chore serce. W wypadku wykrycia arytmii, aby przywrócić prawidłowy rytm, kardiowerter wysyła serię mocnych, wewnątrzsercowych impulsów. W pewnym sensie jest Werter figurą jedermanna, czyli „każdego" – każdy może znaleźć się w podobnej jemu sytuacji. Wszystko zależy od okoliczności.

Spektakl w reżyserii Marii Spiss to zarówno klasyczna adaptacja powieści, jak i współczesna fantazja na jej motywach, w postaci autorskiego tekstu Patrycji Kowańskiej, pt. „Werther's (nie)Original".



(-) (-)
Teatr A. Fredry w Gnieźnie
31 sierpnia 2022
Portrety
Maria Spiss