Moja dobranocka

W pełnym zachwycie nad otoczeniem oglądałam "Czarnoksiężnika z krainy Oz", a w czasie przerwy podzieliłam się z moją towarzyszką uczuciem, że oto właśnie oglądam cudowną i magiczną bajkę na dobranoc

Budynek Teatru im. Juliusza Słowackiego przypomina senny pałac - i gdy się tak idzie dokoła, to jakby spacer sto lat wstecz. A wewnątrz, wbijając obcasy w czerwony dywan, przeglądając twarz w ogromnym lustrze w złotej oprawie i mijając drewniane drzwi do lóż - powraca moje marzenie o byciu niczym dziewiętnastowieczna dama, która w przerwie spektaklu, po francusku wymienia wrażenia z towarzyszami i osłania zalotny uśmiech koronkowym wachlarzem. Tak to więc w pełnym zachwycie nad otoczeniem oglądałam "Czarnoksiężnika z krainy Oz", a w czasie przerwy podzieliłam się z moją towarzyszką uczuciem, może mało wytwornym, ale jakże naturalnym, że oto właśnie oglądam cudowną i magiczną bajkę na dobranoc. 

W opowieści o Dorotce i jej pobycie w krainie Oz nie chodzi tylko o fantastyczną przygodę w baśniowym otoczeniu, niosącą zapomnienie dla rzeczywistych zmartwień. Jak każda historia dla dzieci posiada pewne przesłanie i stara się uporządkować świat.

Mała Dorota, mieszkająca z wujostwem w Kansas, podczas straszliwego huraganu, w tajemniczy sposób zostaje przetransportowana do nieznanej, ale zarazem niesamowitej krainy. Zupełnie przypadkiem jej drewniany dom, wywinąwszy kozła, unicestwia złą czarownicę ze wschodu - jedną z dwóch groźnych władczyń tej ziemi. Czarownica z północy - ta, z kolei, włada dobrą mocą - w podzięce daruje Dorotce srebrne trzewiczki, które mają chronić ją od mrocznych czarów pozostałej przy życiu wiedźmy z zachodu. Obdarowana pocałunkiem dobrej czarownicy, dziewczynka wyrusza na poszukiwania czarnoksiężnika Oza, ponoć władającego potężnymi czarami, który umożliwi jej powrót do domu w Kansas. W drodze spotyka przyjaciół - Stracha Na Wróble, Blaszanego Drwala i Lwa. Stają się jej towarzyszami w podróży, bo tak jak i ona pragną prosić Oza o spełnienie marzeń - jeden chciałby posiąść Rozum, drugi Serce, a trzeci Odwagę. Osiągnięcie celu nie jest jednak proste, gdyż nieustannie trzeba mierzyć się z własnymi słabościami i sidłami zastawianymi przez złą czarownicę z zachodu. W dodatku rozsławiona potęga wielkiego czarnoksiężnika Oza okazuje się być czczym kłamstwem, a sam Oz szarlatanem, niezdolnym do czynienia magii.

Ale przecież bajki kończą się szczęśliwie, a dobro zawsze wygrywa. Oto okazuje się, że różdżka i czary nigdy nie były potrzebne. Wszystko, czego pragniemy, znajdziemy w sobie, a zwrot ku wyobraźni i myślenie magiczne mają tylko pomóc nam to odkryć. Podróż Dorotki i jej towarzyszy jest tak naprawdę podróżą w głąb siebie, do źródła swoich strachów i zahamowań. To tylko epizod, dzięki któremu zyskamy świadomość i siłę niezbędną do powrotu do rzeczywistości.



Ewa Nowicka
Miesiąc w Krakowie
2 maja 2011
Portrety
Jarosław Kilian