Monoblok 2/7

Czwartej edycji Festiwalu Monoblok nie towarzyszyły wielkie emocje, choć na pewno zasmucił poziom niektórych monodramów i przekonanie ich wykonawców o swoistej wyjątkowości przekazu. Naprawdę nielicznie zgromadzonej, po raz kolejny niestety, publiczności pokazano siedem spektakli konkursowych, z których docenione przez jury zostały trzy.

Moim zdaniem słusznie wyróżniono Agnieszkę Przepiórską za kreację w "Tato nie wraca" i Mateusza Olszewskiego za spektakl "Novecento". Licząc na głosy sprzeciwu, uważam, że kompletnym nieporozumieniem było zakwalifikowanie do konkursu "Listów do skręcipitki", "Porad Dobrego Wojaka Szwejka" i monodramu "Russkij Ostrov". Odrzucała forma prezentacji, zbyt uproszczony, aspirujący do aspirowania pomysł na formę.

Agnieszka Przepiórska, laureatka Grand Prix IV Monobloku (3.000 zł) oraz nagrody Prezydenta Miasta Gdańska (1.000 zł), okazała się najbardziej wszechstronną aktorką festiwalu. Przedstawiając dramat o przeobrażaniu się dziecka porzuconego przez ojca, wiecznie tęskniącego dziecka za utraconą a należną mu miłością, zaprezentowała cały wachlarz pomysłów na grę i formę. Spektakl powstał w oparciu o osobiste doświadczenia i przeżycia aktorki, spisane przez Piotra Rowickiego, którym kształt nadał reżyser Piotr Ratajczak. Przepiórska dokładnie wprowadza widza w świat marzeń, lęków i pasji dziewczynki, dla której życie stało się wielkim Czekaniem na tatę. Porzucając rodzinę, stał się dla bohaterki "nieobecną" cezurą wszelkich jej poczynań, pobudzając do działań i sytuując ją w wysoko w hierarchii społecznej. Jako matka dziewięcioletniego synka, szczęśliwa żona i liderka sprzedaży w banku, ostatecznie przegrywa konfrontację z ojcem, kiedy pojawia się nieoczekiwanie po ponad dwudziestu latach jako potencjalny klient. Kobieta nie jest w stanie wyjść poza swoją traumę, poddając tym samym w wątpliwość dorobek życiowy, mogący być tylko działaniem ubocznym (choć znamiennym) w długim procesie świadomego samostanowienia. Terapeutyczna sesja, jaką aktorka zafundowała widzom, opierała się na ilustracyjnej wiwisekcji, z udziałem przekonywujących aspektów motywacji i demotywacji. Przepiórska prowokowała widza, "korzystając" z jego wsparcia, tuląc się i siadając na męskich kolanach. "Tato nie wraca" to spektakl o ambicjach na "wzorcowy" monodram, bogaty w pomysły, w tempie, pokazujący idealne przygotowanie aktorki do zawodu, ponadto łączący różne poetyki, w tym offowe.

Mateusz Olszewski urzekł mnie swoją opowieścią o Novocento, genialnym pianiście 88 klawiszy (nagroda Prezydenta Miasta Gdańska 1.000 zł oraz Dyrektora Gdańskiego Archipelagu Kultury 750 zł). Jego monodram zbudowany na tekście włoskiego dramatopisarza Alessandro Baricco, reżyserowany przez Olszewskiego i Marcina Brzozowskiego, jest przejmującą historią porzuconego przez rodziców-emigrantów dziecka, którym zaopiekowali się członkowie statku pływającego na trasie Europa - Ameryka. Historia osnuta na sentymentalnym potraktowaniu bohatera "uwikłanego" muzycznie, w mitologii podróży do Ameryki, luksusowych statków, nieznanych lądów, budującego swój świat na "chłoniętej" zmysłami rzeczywistości i przetwarzaniu jej na dźwięki. Opowieść urzekająca konstrukcją piękna i tragizmu, traktująca Novocento z serdeczną pobłażliwością i miłością. Olszewski na zbyt małej dla tej prezentacji scenie hipnotyzował widza słowami, grą na saksofonie, ruchem. Aplauz widzów uzyskał, gdy ci rozpoznali w rozdawanym przez aktora płynie prawdziwy alkohol. W literaturze i teatrze piękne opowieści są coraz rzadsze, częściej zdarzają się w filmie, dlatego na tle innych monodramów ten zasługiwał na wyróżnienie.

Łukasz Matuszek prezentujący monodram "Russkij Ostrov" (nagroda Prezydenta Miasta Gdańska 1.000 zł oraz Dyrektora Gdańskiego Archipelagu Kultury 750 zł) nie umiał "zaprojektować" emocji niezbędnych, aby widz poczuł bezbrzeżną grozę i głupotę sytuacji, jakie tylko armia radziecka może zafundować młodym chłopcom. Opowieść o "wyklętych" bohaterach wyspy Russkij Ostrov, którzy istnieją dla samych siebie i dla złożenia hołdu mitowi o potędze radzieckiego państwa ( w cieniu strachu przed obliczem systemu) nie zawierała niezbędnego składnika - poddania się roli i sytuacji scenicznej przez aktora, kuriozalnie, zbyt płytko lub ludycznie podchodzącego do formy przekazu. "Porady Dobrego Wojaka Szwejka" w wykonaniu Wojciecha Kowalskiego trąciły amatorskim podejściem, jakby wymuszonym, napiętym, pozbawionym warsztatowego myślenia aktorskiego. Sebastian Bieżyński pokazał w monodramie "Niesamowite zagęszczenie rekinów" (w reżyserii Mateusza Witkowskiego) niesamowitą skłonność młodych ludzi, ogarniętych strukturą koncernów i bezczelnością niby geniuszów do tworzenia, w oderwaniu od zasad, logiczności i celowości. Pęd za sławą, pieniądzem, miernym aplauzem stają się motorem działań; efekt zepchnięty jest na plan dalszy. Niestety Bieżyński nie dotarł do widza, pozbawiając siebie i odbiorcę przyjemności przeżywania i zatrzymania. Zachariasz Muszyński w "Listach do Skręcipitki" odsłaniał kulisy pobytu samotnego mężczyzny na kuracyjnym pobycie w sanatorium. Niestety, nie była to komedia, a tylko wstęp do farsy o ludzkich przypadkach i przypadłościach.

Na uwagę zasługuje monodram "Konstrukcje Debory Vogel" w wykonaniu Sylwii Najah, jednak przez niekomunikatywność i nasycenie poetyckim przekazem, wspartym wizualizacjami, nie została zaspokojona ważna potrzeba w teatrze jednego aktora-potrzeba zrozumienia celowości wysiłku reżysera (Magdy Gnatowskiej) i aktora. Monodram o ambicjach uniwersalnego przekazu o twórczości pisarki, która była inspiracją dla Brunona Schulza, przeładowany poetyckimi frazami wspartymi specyficzną filozofią upadku i miałkością chwili, nie wybrzmiał ideą obrania Debory Vogel za bohaterkę spektaklu.

Monoblok wersja IV rozczarował poziomem monodramów, z których większość premierę miała przed rokiem 2013. I jak można przyznać rację selekcjonerom w doborze tematów, tak zupełnie nie można zgodzić się z akceptacją ostatecznej formy monodramu i poziomu gry aktorskiej. Jesienny festiwal monodramu na Zaspie jest oczekiwanym wydarzeniem przez miłośników tej formy dramatycznej. Szkoda, że dyskusję o spektaklach zamyka jury (tegoroczny skład: Olga Barbara Długońska, Paweł Szkotak, Adam Nalepa), przyznając tylko finansowe nagrody i nawet ono nie uzasadnia dokonywanych wyborów, a może z obawy przed nieprzychylnością środowiska, które krytyki się boi? Czas na zmiany.



Katarzyna Wysocka
Gazeta Świętojańska
13 listopada 2013