Możesz kupić sobie fotel w operze

Każdy może mieć swój własny fotel na widowni poznańskiego Teatru Wielkiego. No - prawie każdy. Trzeba bowiem zapłacić niemałe pieniądze i już można siadać zawsze na swoim miejscu. Dochód ze sprzedaży foteli zostanie przeznaczony na działalność artystyczną teatru

Akcja "Kup fotel" została zainicjowana w związku z trwającym remontem widowni. Każda osoba prywatna, firma lub instytucja może stać się fundatorem fotela. Każdy, kto wspomoże działalność artystyczną teatru i zdecyduje się na zakup fotela, wejdzie do ekskluzywnego grona Fundatorów Operowej Widowni, co zostanie poświadczone specjalnym certyfikatem.

- Jest spore zainteresowanie akcją - mówi Magdalena Sowińska, kierownik działu promocji i marketingu Teatru Wielkiego. - Osoba prywatna za jeden fotel zapłaci 8 tysięcy złotych, a umowa zostanie podpisana na 10 lat. Dla firm i instytucji przygotowaliśmy dwa pakiety: wykupienie fotela za 10 tysięcy złotych i całego rzędu za 20 tysięcy. W takim wypadku umowa obowiązuje rok.

Akcja dotyczy przede wszystkim foteli na parterze, ale jeżeli ktoś będzie chciał zasiadać na balkonie, można negocjować. Nie można jedynie wykupić miejsca w loży dyrektorskiej.

Karnet jest podwójny, na wykupiony fotel oraz miejsce dla osoby towarzyszącej. Co dokładnie zawiera? Wykupienie fotela wiąże się z licznymi przywilejami, m.in. umieszczeniem pamiątkowej tabliczki z nazwiskiem darczyńcy, otrzymaniem karnetu na 10 dowolnie wybranych spektakli w sezonie 2011/2012, w tym na premiery. A przez kolejnych 9 sezonów - począwszy od 2012/2013 - dwa podwójne zaproszenia na dowolnie wybrane premiery w danym sezonie oraz możliwość wykupienia podwójnych zaproszeń na 5 spektakli w sezonie ze zniżką 50 proc., za wyjątkiem premier. Każdy dostaje także specjalny certyfikat.

- Jeszcze nie mamy podpisanych umów, ale jesteśmy w trakcie rozmów - twierdzi Magdalena Sowińska. - Większe zainteresowanie wykazują osoby prywatne. Akcja potrwa przynajmniej do końca września, tak jak remont widowni teatru.

Elżbieta Podolska
Polska Głos Wielkopolski
21 lipca 2011