Można, ale po co?

Krzysztof Warlikowski postanowił w swoim teatrze dopuścić do głosu młodych. Czego efektem jest kuriozum - "Życie seksualne dzikich"

W dziwnym ni to spektaklu, ni toperformansie mówi się co prawda słowami Bronisława Malinowskiego, ale śladu myśli wybitnego antropologa w tym nie odnajdziecie. Jest za to damska i męska nagość w intensywności niespotykanej nawet w "odważnym" przecież polskim teatrze. Aktorzy i aktorki chętnie zrzucają ciuchy, taplają się w basenie oraz długimi minutami imitują pozycje znane z przeróżnych "sztuk kochania". Co oni komu zawinili? Patrzy się na to ze znudzeniem i zażenowaniem. Wizyta tylko na własną odpowiedzialność.



(-)
Twój Styl
29 czerwca 2011