Muzyczny hołd ofiarom Holocaustu

W ramach obchodów Międzynarodowego Dnia Pamięci Ofiar Holocaustu w Operze
i Filharmonii Podlaskiej odbył się wernisaż wystawy "Przybyli, odeszli, są: Żydzi polscy". Nie zabrakło również poruszającej oprawy muzycznej, zagrano Requiem d-moll (KV 626) autorstwa Wolfganga Amadeusza Mozarta.


Droga to zdecydowanie słowo-klucz zaprezentowanej wystawy, która pokazuje wędrówki ludności żydowskiej, podzielonej na trzy etapy. Pierwszy z nich jest dokumentem dorobku kulturalnego oraz szeroko pojętego uczestnictwa w życiu społecznym i politycznym Żydów. Kolejny odwołuje się do makabrycznych wydarzeń II wojny światowej oraz ofiar nazistowskich zbrodni. Ostatni rozdział przedstawia współczesne, odradzające się życie Żydów w Polsce, ich obecność w festiwalach, sztuce czy wspomnieniach. Nieustanna wędrówka trudną i wyboistą drogą, jaką na przestrzeni wieków pokonywali Żydzi, zasługuje na pamięć i szacunek. Problem pokoleniowej tułaczki trafnie oddają słowa Gołdy Tencer: „Ojczyzną Żydów jest pamięć. Pamięć ma swoją historię”.

Atmosfera wieczoru pełna była zadumy nad problemem przemijania czy też pierwiastkiem zła drzemiącym w ludzkiej psychice. Doświadczenie Holocaustu stało się trucizną współczesnej cywilizacji, czymś niepojętym i niedefiniowalnym. Tym bardziej trafnym wydaje się dobór repertuaru, bowiem historia powstania Requiem Mozarta ściśle łączy się z kwestią przemijania i powolnego zbliżania się ku śmierci. Otóż anonimowy zleceniodawca listownie zamówił u kompozytora mszę żałobną. Kiedy Mozart komponował Requiem był już bardzo chory, nie zdołał ukończyć dzieła, choć zaprzątało ono jego myśli do ostatnich chwil. Akt tworzenia był więc swoistym wyścigiem z czasem, kompozytor był przekonany, że pisze Requiem na własną śmierć. Tragiczna geneza utworu przywołuje skojarzenia z okolicznościami godzenia się na śmierć ofiar Holocaustu, prowadzonych przez swoich oprawców do miejsca kaźni.

Nastrój koncertu zdominowany został przez dwie tendencje, z jednej strony były to łagodne dźwięki pełne pokory i nadziei, z drugiej zaś wykonanie emanowało metafizycznym lękiem i rozpaczą. Wygrywane melodie rozdzierały się między ekspresyjnym zawodzeniem, głośną skargą a niemym krzykiem, milczącą pokorą wobec enigmatycznej i zwodniczej śmierci. Zmienność tonacji, melodii, rytmu, dynamiki podkreślała atmosferę napięcia, niepewności, szafując emocjami związanymi z problematyką przemijania. Utwór Lacrimosa niezwykle sugestywnie nakreślił obraz zawodzących płaczek. Orkiestra oraz Chór OiFP po raz kolejny udowodnili, że świetnie odnajdują się w repertuarze wielkich klasyków. Dojrzałość 
i ekspresyjność ich wykonania niesamowicie oddziaływała na sferę emocjonalną.

Koncert poprowadził jeden z najwybitniejszych polskich dyrygentów, ceniony kompozytor i pianista – maestro Jerzy Maksymiuk. Widzów czekało niemałe zaskoczenie, gdy dyrygent wszedł na scenę przy pomocy kul. Z rozbrajającym uśmiechem stwierdził, że nawet zerwanie mięśnia czterogłowego nie jest w stanie przeszkodzić mu w kierowaniu tak ważnym koncertem. Pomimo uciążliwej przypadłości maestro z właściwą sobie werwą i kunsztem pokierował muzykami tak, by każdy dźwięk był czysto i perfekcyjnie wykończony.

Ten szczególny wieczór był momentem łączności mieszkańców Białegostoku z ich sąsiadami, współobywatelami, którzy padli ofiarą krwawej Zagłady. Celem zarówno wystawy jak i koncertu jest poszerzanie świadomości społecznej w zakresie dziedzictwa żydowskiej kultury. Podczas uroczystości sygnalizowano potrzebę dialogu i dalszej współpracy. Niezmiernie cieszy fakt, że Opera i Filharmonia Podlaska wzruszającymi oprawami muzycznymi wspomaga ważne inicjatywy społeczne i aktywnie uczestniczy w kultywowaniu pamięci o ofiarach Holocaustu.



Justyna Rogowska
Dziennik Teatralny Białystok
30 stycznia 2012