"My Fair Lady" w Teatrze Wielkim w Łodzi

Musicalowy superhit "My Fair Lady" Fredericka Loewego 2 października wejdzie na afisz Teatru Wielkiego. Uczuciowe potyczki, dobry tekst i efektowne melodie nie starzeją się nigdy. Broadwayowski przebój wspiera ekranowa sława. Film z Audrey Hepburn i Reksem Harrisonem 45 lat temu dostał aż osiem Oscarów.

Eliza, londyńska kwiaciarka uliczna, marzy o pracy w eleganckim salonie, ale jest bez szans, bo używa strasznego języka. Przypadkiem słyszy ją profesor Higgins zakłada się z przyjacielem pułkownikiem Pickeringiem, że nawet z "takiej" zrobi damę. Ale, jak się okaże, gramatyka to nie wszystko. 

Na scenie profesor - Andrzej Kostrzewski, przeżywa właśnie ucieczkę Elizy - Patrycja Krzeszowska, która ma dosyć surowego nauczyciela. Szermierka słowna jest siłą libretta. Reżyser Maciej Korwin (dyrektor Teatru Muzycznego w Gdyni, niegdyś szef łódzkiego Teatru Powszechnego) podkręca tempo dialogów.

- Na razie jest tak, jakbyście grali "Trubadura" albo "Aidę" - żartuje. - Dla śpiewaków to wielkie wyzwanie - dodaje. 

- Do tego nie ma podziału na chórzystów, tancerzy: wszyscy tańczą i śpiewają. Wybraliśmy grupę, która chciała brać w tym udział. Sztuka jest kameralna, a scena wielka i trzeba ją wypełnić środkami teatralnymi. Musical ma swoją tradycję i chcemy się jej trzymać, choć niczego nie naśladujemy. Zawsze interesował mnie teatr popularny. To ma być widowisko przyjemne i wartkie. Dla mnie Higgins to 40-latek. Rzecz nie w tym, że jest stary, ale że jest starym kawalerem. Spektakl musi być barwny, roztańczony, z efektownymi kostiumami (będą dziełem Jerzego Rudzkiego). Np. scena wyścigów konnych w Ascot to frajda dla oczu. A finał? W oryginale Eliza odchodzi z Fredim (Dominik Sutowicz). Ja daję szansę widzowi, by dopowiedział czy uczennica i profesor się zeszli, czy nie. 

Na dużej scenie, pod wodzą Joanny Semeńczuk, tańczy chór. A w sali prób bohaterowie są na wyścigach w Ascot. Pani Higgins (w tej roli Zofia Uzelac, aktorka Teatru Jaracza, prodziekan Wydziału Aktorskiego PWSFTviT) poznaje Elizę i jej wprawiającą w konsternację całe towarzystwo opowieść o ojcu, który "chlał". 

"My Fair Lady" wraca na łódzką scenę po kilkudziesięciu latach od premiery w Teatrze Powszechnym. Znów popłyną niezapomniane przeboje: "Przetańczyć całą noc", "Jeden szczęścia łut", "Tę uliczkę znam".



rs
Express Ilustrowany
8 września 2009
Spektakle
My Fair Lady