Na miarę wrażliwości

Założona na początku lat dziewięćdziesiątych Wyższa Szkoła Komunikowania i Mediów Społecznych w Warszawie obok Katedry Politologii uruchomiła także Katedrę Aktorstwa. Katedra co roku wysyła w świat kilkunastu adeptów aktorskiego zawodu.

Nie wiadomo, jaki poziom reprezentują. Można sądzić, że stopień przygotowania stosowny jest do talentu, pracowitości i spotkanych na uczelni wykładowców. Czasami też można to sprawdzić praktycznie, oglądając spektakle dyplomowe przygotowywane pod koniec czteroletniego okresu studiów.

Takim aktorskim „dyplomem” jest spektakl trzech studentek, które pod opieką wykładowcy Katedry Aktorstwa Jana Prochyry na małej scenie Teatru na Targówku zinscenizowały „Pokojówki” Jeana Geneta. Trzeba przyznać, że pomysł wzięcia na szkolny „warsztat” tej mrocznej i trudnej interpretacyjnie sztuki jest pomysłem dość odważnym. Jean Genet jako pisarz i dramaturg jest jednym z najważniejszych powojennych przedstawicieli teatralnej awangardy, specjalizującym się w komplikowaniu zdawałoby się prostych sytuacji zarówno życiowych jak i społecznych. Sam bowiem był człowiekiem o niezwykle interesującym i niepospolitym jak na dramaturga życiorysie.

Niemal cała jego twórczość wywołuje niemałe emocje, bo nie jest prosta, nieskomplikowana i jednoznaczna. Autor sam boryka się z przeciwnościami tego świata i swoją twórczością próbuje rozliczyć, a czasami rozprawić się z jego niesprawiedliwością i złem, którego on sam i jemu podobni od ówczesnego świata doświadczyli.

Podobnie ma się sprawa z „Pokojówkami”. Pretekstem do historii stała się wzmianka w kronice kryminalnej, a Genet rozwinął to w interesujący dramat. Służące, siostry Solange i Claire przygotowują zabójstwo swoich chlebodawców – Pani i Pana. Dla autora sztuki kryminalna część opowieści jest jedynie pretekstem do skomplikowania niezwykłych relacji pomiędzy siostrami. Agresja i cierpienie, patologia zachowań, nadmierna koncentracja nad własnym ego, poczucie niezwykłości własnych myśli i reakcji, to właściwa płaszczyzna zainteresowań Geneta.

Suma niezwykle trudnych do zrozumienia problemów stawia przed młodym zespołem aktorek niebezpieczne zadanie wysokiej próby. Jednak doświadczenie reżysera Jana Prochyry i współpracującego z nim Piotra Furmana spowodowały, że od początku aktorki sprawiały wrażenie dobrze przygotowanych do wejścia w skomplikowane labirynty psychiki swoich postaci.  Zagrały na miarę swoich umiejętności warsztatowych, charakterystycznych dla wstępujących w zawód. Jednak biorąc pod uwagę stopień trudności trzeba oddać aktorkom i realizatorom szczególne uznanie. To był pełnokrwisty, emocjonalnie rozbuchany, interesujący i promujący grę aktorską spektakl. Myślę, że proces nauczania aktorskiego rzemiosła rozpoczął się dla tych młodych aktorek właściwie. Rozwinięta wrażliwość, praca z tekstem, paleta scenicznych zachowań, różnorodność wybieranych sposobów do realizacji poszczególnych zadań aktorskich - po obejrzeniu „Pokojówek” – powodują dobre wrażenia. Mam nadzieję, że Katarzynę Czaplę (Solange), Kingę Szopę (Claire) i Katarzynę Lalik (Pani) zobaczymy niebawem w nowej, także ambitnej inscenizacji, w którymś z zawodowych teatrów. Może także, zanim to nastąpi uda się im z niemniejszym powodzeniem przygotować bardziej autorską formę spektaklu również na miarę ich wrażliwości, umiejętności i aktorskich aspiracji.



RK
Dziennik Teatralny
7 maja 2009
Spektakle
Pokojówki