Na poważnie

Kiedy na afisz wchodzi megahit Mozarta "Wesele Figara", kiedy angażuje się gwiazdę Metropolitan Opera Mariusza Kwietnia, a przedstawienie reżyseruje Laco Adamik, dyrektor każdego polskiego teatru operowego może być spokojny o to, że przedstawienie będzie się cieszyło powodzeniem. No, pewnie nie u tych, którzy tę operę komiczną chcą odczytywać jako manifest wyzwolenia seksualnego, aktorów zaś najchętniej widzieliby ledwie odzianych czy nawet bez niczego.

Adamik, uchodzący za tradycjonalistę, nie poszedł na hipernowatorstwo, stworzył dzieło, które bliższe jest wizji Mozarta niż scenicznym modernistom. Nie zatracił przesłania "Wesela Figara", a miłosne intrygi i seksualny podtekst pokazał wystarczająco mocno. Widać to szczególnie w grze Mariusza Kwietnia. Hrabia Almaviva wjego wydaniu to arystokrata żądny miłosnych przygód, którego dewiza brzmi: "wino, kobiety i śpiew". Ten ostatni z pewnością robi wrażenie. I nie tylko w arii Almavivy "Hai gia vinta la causa". Widać też było, że pozostali soliści chcieli dorównać Kwietniowi, wznosząc się na wyżyny kunsztu. Iwona Socha w roli Zuzanny była przekonująca, śpiewała czysto, a Katarzyna Oleś-Blacha jako Hrabina po raz kolejny dowiodła, że należy do ścisłej czołówki polskich sopranistek. Krzysztof Szumański jako Figaro też zebrał zasłużone brawa, podobnie jak Monika Korybalska (Cherubin). 

Współpracująca od lat z reżyserem Barbara Kędzierska po raz enty zaprojektowała kostiumy, które nie tylko wzbogacają reżyserski zamysł, lecz także oddają ówczesną modę.



Paweł Dybicz
Przeglad
28 czerwca 2012
Spektakle
Wesele Figara