Na tropie Pana A.

Określenie: widowisko multimedialne, do tego interaktywne, bywa nadużywane w nęceniu zwłaszcza dziecięcej widowni

Teatr Powszechny na nowoczesnej Małej Scenie pokazał, jak multimedialnie oraz interaktywnie, ale przede wszystkim z wyobraźnią i bajkowo pomieszać realność z wyobraźnią.

"Niezwykły dom Pana A., czyli skradzione dźwięki" Alana Ayckbourna realizatorzy - Arkadiusz Wójcik i Andrzej Jakubas - zmienili w podróż przez teatr. Wykorzystali możliwości techniczne - akcja toczy się w poziomie i w pionie, na parterze i pod sufitem. Zdarzenia ilustrują obrazy z ekranu (dekoracyjna grafika), zwykły sznurek znaczy zarys drzwi i prowadzi przez labirynt pokoi kradnącego głosy Pana Akustykusa (Janusz German). Ale najważniejsza jest Suzy (Aleksandra Listwan - sam urok i ekspresja). Niecne kryminalne występki Pana A. rozszyfruje razem ze staroangielskim wilko-bokserem (Magda Zając jako bardzo kumpelska psina). Jest jeszcze Przechodzień (Artur Zawadzki) przekonany, że miał operowy głos, a także Mama (Ewa Sonnenburg) i Tata (Mirosław Henke), co to wyleciał balonem i nie wiadomo gdzie jest.

W tym, by się działo, istotny udział mają dwaj Narratorzy (Artur Majewski i Damian Kuleć). Dopowiadają, opowiadają, grają wiele ról, nie znikają z pola widzenia, nie tracą kontaktu z partnerami i widownią. Do tego są cukierki, chorągiewki, balony i finałowa wspólna zabawa.

Każdy teatr marzy o udanym przedstawieniu dla dzieci. Powszechny je ma. A posiadając w zespole świetnych młodych aktorów, jak Listwan i Kulec (jako małolat debiutował w Powszechnym w "Plotce"), warto pomyśleć o kolejnym widowisku trafiającym do najtrudniejszej widowni - adresowanym do dzieci i nieobojętnym rodzicom.



Renata Sas
Expres Ilustrowany
7 czerwca 2013