Najważniejsza jest intencja

Sześćdziesiąt minut absurdu w najczystszej postaci, krótkie scenki muzyczno-dialogowe i spora dawka improwizacji - to wszystko zawarte zostało w spektaklu "Kwartet dla czterech aktorów" w wykonaniu Grupy Dochodzeniowej, który zaprezentowany został w Klubie Rampa na warszawskim Targówku

Na niemal pustej scenie znajdują się cztery krzesła i tyle samo stojaków na nuty. Zza kulis wyłania się kobieta grająca na skrzypcach. Grająca? No właśnie... Nie wiadomo, czy hałaśliwe dźwięki wydawane przez instrument, wdzierające się do uszu publiczności można określić mianem muzyki...

Gdy dźwięki na chwilę cichną na scenie pojawiają się aktorzy: Agata Sasinowska, Dorota Kuduk, Jarosław Sacharski i Mateusz Ławrynowicz. Wszyscy, ubrani we fraki, wcielają się w muzyków. Ku zdumieniu i rozbawieniu publiczności zaczyna się spektakl. Nietypowy spektakl.

Nie ma żadnego podziału na akty, a całość to luźny zbiór scen: muzycznych, wizualnych. Aktorzy częściej grają gestem niż słowem. Tworzą dziwne pozy. Biegają. Skaczą. Tupią. Improwizują. Schodzą ze sceny. Wchodzą w interakcje z publicznością. Gorączkowo szukają czegoś pod stolikami, przy których zasiadła widownia.

Już sam tytuł sztuki Schaeffera - "Kwartet dla czterech aktorów" - jest przewrotny i zapowiada występ w duchu farsy. Bohaterowie tej nietypowej sztuki przez cały czas szukają odpowiedzi na pytanie czym właściwie jest sztuka, snują przypuszczenia, jak stworzyć idealną sztukę, zastanawiają się głośno jaka jest kondycja człowieka we współczesnym świecie. Pytania jakie stawiają dotyczą także szeroko pojętej sztuki i muzyki. Czy gra na balonie to już muzyka? Czy nieczysty dźwięk to muzyka?  Muzycy nie mogą nawiązać między sobą nici porozumienia. Każdy z nich ma inne zdanie, z którym pozostali się nie zgadzają.  I tak do samego końca...

Absurdalne treści zawarte w "Kwartecie..." rozbawiły publiczność zgromadzoną w warszawskim klubie Rampa i skłoniły do dyskusji zaraz po zakończeniu spektaklu. Najważniejsza jest intencja – tak brzmi pointa spektaklu, a odpowiedź na na pytanie, co było jego intencją, pozostaje dla widzów pytaniem otwartym, na które każdy powinien sobie sam odpowiedzieć.



Małgorzata Judziewicz
Dziennik Teatralny Wrocław
9 grudnia 2011