Nasza scena komediowa
Kryzys to nie tylko problem z portfelem, ale też kilka wyjątkowo kiepskich komedii o zadłużonych Polakach. Kolejną mamy w teatrze PragaPo słabym „Jeszcze będzie przepięknie” Przemysława Wojcieszka w Polonii, portretującym małżeństwo prześladowane przez upiornego urzędnika bankowego żądającego spłaty kredytu, za temat długów zabrał się Marek Rębacz w teatrze Praga. W „Dobrze zaplanowanym zbiegu okoliczności” nie ma kredytu, jest za to beztroska żona pożyczająca na prawo i lewo pieniądze na swoje zachcianki. Ofiarą jej lekkomyślności zostaje fajtłapowaty mąż, który ma dobę na spłatę długu albo zostanie wyeliminowany przez bezwzględnego egzekutora.
Marek Rębacz ma ambicje wprowadzania większej liczby polskich komedii do teatrów zdominowanych przez farsy angielskie i amerykańskie. To między innymi w tym celu powołał do życia Polską Scenę Komediową w teatrze Praga i konkurs na sztuki komediowe. Idea jest szczytna. Tyle że do tej pory stworzono spektakl Marka Rębacza „Diabli mnie biorą”, zrealizowany w koprodukcji z łódzkim Teatrem Nowym, i obecną premierę.
Tytuł pierwszego przedstawienia okazał się proroczy. Diabli mogą wziąć człowieka, kiedy ogląda te dwie komedie, zwłaszcza niedługo po sobie. W obu Rębacz serwuje te same knajackie dowcipasy w stylu sitcomowych seriali. Powtarza też podobny model bohaterów: syn – ciamajda i energiczny ojciec – były wojskowy. Poza sitcomem dostajemy więc odrobinę równie przyciężkawego dowcipu koszarowego. Stereotyp goni stereotyp, również aktorsko. Dla Mirosława Konarowskiego głównym środkiem ekspresji jest energiczne machanie rękami, podkreślające skandowane przez niego kwestie. Mirosław Zbrojewicz powtarza swoje role bezwzględnych twardzieli rodem z „Chłopaki nie płaczą”. Kobiety z kolei to wyłącznie seksowne i sprytne idiotki. Monika Buchowiec, która bawiła chwilami w poprzedniej komedii Rębacza jako diablica Annabelle, tutaj nie ma nic do zagrania poza przebieraniem nogami przed publicznością.
Strasznie to wszystko śmieszne, z przewagą straszności. Jeśli takie produkty komediopodobne mają być odpowiedzią na zapotrzebowanie polskiej publiczności, to lepiej adaptować zagraniczne farsy.
Agnieszka Rataj
Zycie Warszawy
29 stycznia 2011