Nic nie mów, nic nie chciej...

"KOD" to spektakl pokazany w Teatrze Ósmego Dnia, w ramach III Festiwalu Młody Teatr Niezależny w Poznaniu. Składa się z dwóch elementów. Jest nim ciało oraz muzyka. Ciało Janusza Stolarskiego oraz muzyka z płyty lidera zespołu DRUM MACHINA. To Stolarski w połączeniu z muzyką na granicy gatunków.

„KOD”. Sam tytuł nic nam nie mówi. Ten, kto zna płytę o tym samym tytule, może wiedzieć, że jest on powiązany z muzyką Łowżyła, ale ci, którzy na nią nie trafili, mogą wyłącznie domyślać się powiązań, na przykład z metaforą bądź odmiennym sposobem przekazywania informacji. Język jest tworem autorstwa człowieka, jednak nie jest potrzebny do komunikacji. W momencie spotkania nadawcy zodbiorcą w danym kontekście, występuje kod, którego kanałem następuje przekaz informacji. 

Co jest zakodowane w tym spektaklu? Łowżył stworzył genialną muzykę, którą trudno jednoznacznie określić. Jego dzieło jest wielopoziomową przestrzenią, która bynajmniej nie jest banalną. Muzyka, która współtworzy spektakl jest specjalnie skonstruowanym językiem, który opowiada historię. Muzyka oraz ciało są tym, co łączy każdego człowieka. Tylko głos oraz ciało są elementami wspólnymi dla ludzi wszelkich ras oraz kultur. Wyłącznie dźwięki oraz ruch mogą doprowadzić do komunikacji ponad kulturowymi barierami.

Muzyka, która towarzyszy Stolarskiemu prowadzi widzów ścieżką jazzowo-etniczną. Jest eksperymentalnym tworem, w którego skład wchodzi polska tradycja, hinduskie dźwięki oraz starogreka. Ścieżka dźwiękowa spektaklu łączy wyrafinowaną elektronikę z wrażliwością i emocjami żywych brzmień orkiestry oraz sopranu. Stolarski reagował swym ciałem na napięcie wywołane chłodem płynącym z równych dźwięków elektronicznych oraz delikatności, do jakiej doprowadzał głos śpiewaczki. 

Aktor Janusz Stolarski, absolwent PWST im. Solskiego w Krakowie, przez około 40 minut był targany przez swe ciało. Władał nim organizm, który nie raz bywa doświadczany przez los. Żył na scenie w symbiozie z głosem kobiety. Osoby, która żyła i czuła. Poprzez ciało przekazywał emocje oraz niepewności jakie towarzyszyły jemu samemu oraz są nieodłącznym kompanem każdego człowieka. Był to ludzki ruch. Aktorski gest i nieokrzesany taniec, który mógł towarzyszyć tylko „aktorowi ogołoconemu” o jakim pisał i mówił Grotowski. Stolarski tylko przez całkowite oddanie siebie widzom, był wstanie przekazać swoje uczucia. Jego ciało nie tylko było nastawione na wyrażanie emocji i treści, ale przede wszystkim prowadziło do samopoznania. 

To krótki spektakl o sensie życia, odwiecznym pytaniu, na jakie człowiek nie potrafi jednoznacznie odpowiedzieć.

Ciemna, mała sala. Zimna cegła oraz światło, które żyło. Gasło, a potem rozjaśniało sale. Słyszysz oddech aktora i widzisz jego unoszącą się klatkę piersiową. Na jego czole jest pot, a stopy są bose. Spektakl ogranicza się do minimum formy jaka potrzebna jest do przekazania komunikatu. To naturalny ruch połączony z muzyka, która towarzyszy ludziom od zarania dziejów.



Monika Nawrocka
Dziennik Teatralny
12 października 2009
Spektakle
Kod