Nie chcę realizmu, chcę magii

„Tramwaj zwany pożądaniem" to napisana w 1947 roku sztuka Tennessee Williamsa. Jej premiera na Broadwayu odbyła się w tym samym roku, a w główna męską rolę wcielił się gwiazdor kina, Marlon Brando, który później wystąpił również w wersji filmowej.

Historia trójkąta emocjonalnego między siostrami – starszą Blanche a młodą Stellą i jej mężem Stanleyem, do dziś wystawiana jest na całym świecie. Benedict Andrews stworzył spektakl, który łączy klimat Nowego Orleanu lat 50-tych ze współczesną rzeczywistością tworząc uniwersalną opowieść o problemach relacji międzyludzkich.

Akcja sztuki rozgrywa się w mieszkaniu małżeństwa Stelli (Vanessa Kirby) i Stanleya (Ben Foster) Kowalskich. Pewnego dnia w drzwiach pojawia się Blanche (Gillian Anderson), siostra zamężnej kobiety. Jej przyjazd wszystko zmienia. Może nie tyle wprowadza nowe małżeńskie konflikty, co ujawnia problemy dotąd skrywane. Blanche od samego początku zdaje się nie pasować do otoczenia swojej młodszej siostry. Starsza z kobiet pozycjonuje się na lepszą, niemalże arystokratyczną damę, podczas gdy Stella zaklimatyzowała się w prostym, często wulgarnym świecie. Stanley od samego początku nie toleruje swojej szwagierki i domaga się wyjaśnienia utraty przez nią rodzinnego majątku, który należał się również jego żonie. Z czasem Kowalski odkrywa tajemnicę skrywaną przez Blanche, a to przedstawia kobietę w innym świetle...

„Tramwaj zwany pożądaniem" w reżyserii Benedicta Andrewsa to spektakl różnicy perspektyw, łatwości oceniania innych i problemie niezrozumienia. Dwie siostry o odmiennych osobowościach potrafią odnaleźć wspólny językach w radości jak i w trudnych chwilach. Blanche mająca za sobą traumatyczne przeżycia ucieka przed przeszłością i próbuje ukryć swoje problemy, jednak z czasem ona sama zaczyna się gubić w pajęczynie własnych kłamstw. Nie rozumie wyborów życiowych swojej młodszej siostry. Stella zaś zdaje się żyć, jakby nie pamiętając swoich korzeni, jako mężatka podporządkowała wszystko zgodnie z potrzebami Stanleya. Kowalski przedstawiony jako typ prymitywny i czasem agresywny nie wzbudza sympatii, nie zyskuje zaufania widowni, chociaż z czasem wszystko zdaje się zmieniać. W samej historii nie brakuje również postaci takich jak zamężna sąsiadka i jednocześnie przyjaciółka Stelli – Eunice Hubbel (Clare Burt), która niejako reprezentuje całe sąsiedztwo. Stanley z kolei ma kilku kolegów, z którymi gra w pokera, a jeden z nich – Harold Mitchell (Corey Johnson) zdaje się być zainteresowany Blanche. Aktorzy odnajdują się w tym chaosie i kreują świat marazmu, w który wdziera się wzrastające z każdą chwilą napięcie. Nie stworzyli postaci jednoznacznie złych lub dobrych, każdy z bohaterów w mniejszym lub większym stopniu przyczynił się do finału sztuki. Zachowano również, obecne w tekście Tennessee Williamsa, niedopowiedzenie, które pozwala widzom na wybranie własnej drogi interpretacyjnej, poprzez wybranie perspektywy jednego z bohaterów.

Przestrzeń zaprojektowana przez Magdę Willi to małe mieszkanie, które składa się z łazienki i pokoju, w którym zasłonka oddziela część z aneksem kuchennym od tej sypialnianej. By widzowie mogli podglądać wszystko bohaterów, mieszkanie pozbawione jest ścian, a od świata zewnętrznego dzielą je jedynie drzwi. Cała konstrukcja znajduje się na scenie obrotowej, powolny ruch uwydatnia wir wydarzeń, w jakim znajdują się bohaterowie. Nie bez znaczenia jest również wykorzystana w spektaklu muzyka. Głównym motywem jest polka, ale prócz tego pojawia się kilka rockowych utworów podkreślających mroczny nastrój niektórych scen. Zamknięci w kręcącym się na scenie, małym mieszkaniu, Stanley, Stella i Blanche są w pułapce z przeszłością, emocjami i pragnieniami.

„Tramwaj zwany pożądaniem" nie jest sztuką jednoznaczną i nie daje odpowiedzi na nurtujące odbiorcę pytanie: co się stało? Jednak treści poruszane w tekście Tennessee Williamsa nie są jedynie wymysłem tego wykreowanego świata. Pytania o własną tożsamość czy mierzenie się z odpowiedzialnością za własne czyny, próbą ucieczki przed przeszłością lub brakiem zrozumienia to problemy wciąż aktualne. Benedict Andrews wyreżyserował tę sztukę z wyczuciem, gdy raz przekroczy się prób mieszkania Kowalskich, trudno z niego wyjść takim samym jak przed odwiedzinami. Aktorzy umiejętnie budowali napięcie, usypiając czasem czujność widowni. Drobnymi gestami, krótkimi zaczepkami czy sugestiami słownymi sygnalizowali kolejny ciężar.

Blanche mówi: Nie chcę realizmu, chcę magii. Czyż nie jest to też czasem i naszym pragnieniem? Czy w świecie jest jeszcze miejsce dla marzycieli? Czy jednak szara rzeczywistość wyklucza wszelkie inności i wyklucza nie próbując ich zrozumieć?



Natasza Thiem
Dziennik Teatralny Poznań
28 maja 2020
Portrety
Benedict Andrews