Nie da się zapomnieć, ale można wybaczyć

Trzy siostry spotykają się po latach na pogrzebie matki. Sytuacja ta zmusza ich do ponownego przyjrzenia się sobie, swojemu dzieciństwu, a także dorosłemu życiu. Komedia Shelgh Stephenson jest pełna czarnego humoru oraz refleksji, które skłaniają do przemyśleń nie tylko nad losem bohaterów.

W październiku ubiegłego roku, w Teatrze Nowym w Poznaniu odbyła się premiera spektaklu, w reżyserii Łukasza Wiśniewskiego, angielskiej dramatopisarki Shelagh Stephenson – Pamięć wody. Tytuł jest dość zaskakujący i intrygujący jak i sama sztuka. Według chemików woda, a dokładnie jej cząstki przejmują i zachowują informację, bardzo podobnie, jak ludzka pamięć. To w zakamarkach pamięci kryją się niekiedy sprawy i wspomnienia bardzo bolesne i przykre, ale także wesołe; wspomnienie te wychodzą na światło dzienne, dają o sobie znać, co jakiś czas wracają, nawet jeśli bardzo chcielibyśmy o nich zapomnieć. Tę ludzką „przypadłość” wykorzystała Stephenson. Sam tytuł sztuki jest metaforą, która posłuży opowiedzeniu bolesnych losów bohaterów. Są one trudne, traumatyczne, kiedy „wypływają” rzadko kiedy przynoszą ulgę w zmaganiach z rzeczywistością. 

To wszystko tak zainspirowało Wiśniewskiego, że postanowił poświęcić angielskiej pisarce i jej sztuce trochę więcej czasu. Skutkiem tego „spotkania” jest spektakl, który z pewnością zachwyci nie jednego wymagającego widza, sprawi, że zacznie zastanawiać się nad własnym życiem. 

Na scenie zostaje przedstawione życie trzech sióstr Mary (w tej roli dramatyczna i zabawna jednocześnie oraz niezwykle profesjonalna, jak zawsze Edyta Łukaszewska) , Teresy (Maria Rybarczyk), Catheriny (Gabryela Frycz), które spotykają się w rodzinnym domu, po latach, dzień przed pogrzebem matki. Wszystko jest niby piękne i spokojne, lecz czuć jakieś wewnętrzne napięcie. To napięcie i okoliczność spotkania sprawia, że siostry postanawiają rozliczyć się z przeszłością. Okazuje się, że ich, z pozoru, bardzo rodzinne i poprawne relacje są zakłócone przez pewne wspomnienia, które sprawiają, że przestają być pewne szczerość swych uczuć. Co gorsza niepewność ta i wątpliwości odbijają się na ich kontaktach z innymi ludźmi, w tym także z mężami. Kluczem do rozwiązania problemu i traumy z młodości okazuje się być zmarła matka, która prześladuje z zaświatów jedną z sióstr.  

Sam reżyser uważa, że Pamięć wody to sztuka z pozoru dość banalna. Jednak uważny widz czy czytelnik dostrzeże jej drugie dno, to coś, co trzeba odkryć. Wtedy okazuje się, że nic nie jest takie proste na jakie wygląda. Jeśli przyjrzeć się bliżej tym postaciom można zobaczyć powtarzalność zdarzeń, doświadczeń i doznań każdego człowieka. W każdym z nas pozostają okruchy tego, co już było, nawet jeśli próbujemy iść nową drogą. Nie da się zapomnieć, jednak można wybaczyć i wtedy o wiele prościej zacząć coś na nowo. Łatwiej wtedy żyć z najbliższymi i samym sobą. 

Sztuka Stephenson w reżyserii Wiśniewskiego nie jest tylko sztuką poruszającą trudne problemy natury egzystencjalnej i rodzinnej, to także, a może przede wszystkim komedia, pełna czarnego humoru. Komediowość tej historii wynika ze zderzenia różnych charakterów jej bohaterek. Widz może się pośmiać, a jednocześnie zastanowić nad własnym losem. Bardzo nowoczesna scenografia i kostiumy Szymona Gaszczyńskiego sprawiają, że każdy może choć przez chwilę poczuć się jak bohaterki, wpisać się w ich postaci, odnieść ich los do swojego, choć może nawet nigdy nie miał takich problemów. Na uznanie zasługuje także świetna muzyka Agaty Jagniątkowskiej. Pamięć wody to dramat, w którym to, co absurdalnie śmieszne łączy się ze szlachetnym liryzmem. Meistrestuek pisarski Shelgh Stephenson, reżyseria Łukasza Wiśniewskiego, doskonała gra aktorska Łukaszewskiej czy Rybarczyk oraz muzyka i kostiumy – wszystkie te składniki po dodaniu do siebie sprawiają, że widz po wyjściu z teatru na długo jeszcze zachowa w swej pamięci (jak woda) to przedstawienie.



Karolina Walczak
Dla Dziennika Teatralnego (Poznań)
14 maja 2009
Spektakle
Pamięć wody