Nie dla cymbałów

"Król Roger" Karola Szymanowskiego coraz częściej na światowych scenach. Realizacja Davida Pountneya w Operze Narodowej otworzyła polską prezydencję w UE.

Zepsuty artysta

"Właściwie widz sam powinien się domyśleć, o co chodzi, albo, jeżeli jest cymbał, wyjść ogłupiony z teatru, czego mu z głębi serca życzę" - pisał Karol Szymanowski o libretcie do "Króla Rogera". Szymanowski podróżował pomiędzy 1911 i 1915 rokiem do Włoch, na Sycylię, gdzie najpewniej poznał epicką opowieść o sycylijskim Królu Rogerze II. A ponieważ był zakochany w swoim kuzynie, młodym literacie Jarosławie Iwaszkiewiczu, to właśnie jego poprosił o napisanie libretta według własnego pomysłu. Kompozytor od dzieciństwa był dla Iwaszkiewicza ucieleśnieniem prawdziwego artysty, a rodzinne opowieści o "niemo-ralności" Katota - tak nazywano Szymanowskiego - mogły tylko podsycać zainteresowanie, o czym pisał w "Dziennikach": "O Karolu mówiono zdecydowanie jako o człowieku zepsutym i poczęto przestrzegać młode panny i młodych ludzi, aby nie przebywali w jego towarzystwie".

Opera erotyczna

Szymanowski pracował nad "Pasterzem" - taki był pierwotny tytuł opery - przez sześć lat - od 1918 do 1924 roku. Na prośbę kompozytora tekst libretta Iwaszkiewicz wielokrotnie zmieniał, zanim na początku 1920 roku powstały pierwsze szkice muzyczne. Tytuł "Król Roger" pojawił się podczas pracy Szymanowskiego nad partyturą, którą ukończył w 1924 roku. W efekcie powstało dzieło, które łączy elementy opery, misterium i dramatu muzycznego, pozbawione wyraźnej akcji dramatycznej. Ogromną rolę gra tu poetycka symbolika. Postać pięknego i młodego Pasterza, początkowo odrzuconego przez lud, który w kolejnych scenach pociąga za sobą coraz więcej wyznawców z żoną króla Roksaną na czele, łączy bowiem cechy Chrystusa, Dionizosa i Erosa. Zaś relacja Rogera i Pasterza mnoży pytania: kim jest król i jaką przemianę pod wpływem Pasterza przechodzi, czy ma ona podtekst homoseksualny i jaką rolę pełni w tej historii wiara? "Niezwykła muzyka, łącząca śmiałą nowoczesność z par excellence operową śpiewnością partii solowych i teatralną efektow-nością scen zespołowych. Nie znalazł "Król Roger" kontynuatorów wśród polskich twórców, trudno też znaleźć dlań bezpośrednich prekursorów w muzyce europejskiej; pozostał dziełem wspaniałym i samotnym" - pisał Józef Kański w "Przewodniku operowym".

Przefajnowana na marginesie


Dziś uważa się "Króla Rogera" za jedną z najważniejszych nowoczesnych oper początku XX wieku, jednak nie zawsze najbardziej znane dzieło Szymanowskiego doceniano. Prapremierowe wystawienie w 1926 roku w Teatrze Wielkim w Warszawie w reżyserii Adolfa Popławskiego spotkało się z chłodnym przyjęciem krytyki, chociaż w tytułowej roli wystąpił Eugeniusz Mossakowski, a partie Roksany zaśpiewała Stanisława Kor-win-Szymanowska, prywatnie siostra kompozytora. Sześć lat później w 1932 roku opera świeciła triumfy w Pradze, a Szymanowski pisał o niej: "To nie da się porównać z niczym innym w mojej muzyce, niestety nawet z >>Harnasiami<<. Nie mogę się otrząsnąć z tego wrażenia - a także smutku - że to już jednak przeszłość i że zapewne nic takiego już nie potrafię napisać". Jednak potem długie lata traktowana była jako marginalna w światowej tradycji operowej, być może przyczynił się do tego i Iwaszkiewicz, który stwierdził po latach, iż "przefajnował ją" wraz z Szymanowskim, i jej niezrozumienie: "Trudna w percepcji muzyka >>Hagith<< i >> Króla Rogera << nie pozwala wielu odbiorcom, a nawet wykonawcom ocenić w pełni ich wartości. (...) >>Król Roger<< jest operą niezwykłą. Niezwykły był już sam poczęty w wyobraźni kompozytora i z mistrzostwem przez Jarosława Iwaszkiewicza zrealizowany pomysł libretta, które czyniąc miejscem akcji średniowieczną Sycylię, splata atmosferę surowego ascetyzmu wczesnego chrześcijaństwa z barwnym i tajemniczym światem kultury arabsko-bizantyjskiej oraz z kultem wysublimowanego erotyzmu i radości życia" - notował Kański. Owszem, zdarzały się pojedyncze realizacje m.in. w latach 70. Char-lesa Mackerrasa w londyńskiej En-glish National czy w 1988 roku w Bremie Krzysztofa Zanussiego, ale przeszły bez echa.

Myszka Miki u Szymanowskiego

Przywrócenie operowym scenom zawdzięcza "Roger" m.in. dwóm znakomitym wystawieniom Mariusza Trelińskiego. W Operze Narodowej w 2000 roku była to osobista opowieść o rozpadzie systemu wartości i zwątpieniu, a siedem lat później w Operze Wrocławskiej skupił się Treliński na stanach psychicznych głównych bohaterów. Ta inscenizacja posłużyła jako podstawa do wystawienia opery rok później podczas festiwalu w Edynburgu. Wkrótce posypały się kolejne realizacje "dramatu sycylijskiego", m.in. w Nowym Jorku, Edynburgu, Bonn, Petersburgu, Barcelonie, Bregenz.

W Paryżu w Operze Bastille "Króla Rogera" wystawił Krzysztof Warlikowski, partie Roksany zaśpiewała Olga Pasiecznik, a Rogera Mariusz Kwiecień. Inscenizacja jednak podzieliła krytyków. Zarzucano reżyserowi swobodne potraktowanie libretta. Warlikowski i scenografka Małgorzata Szczęśniak zastąpili średniowieczne realia dworu króla Rogera na Sycylii współczesnymi dekoracjami i strojami. W trakcie spektaklu można było zobaczyć m.in. disneyowską Myszkę Miki.

- Libretto "Króla Rogera" jest niedokończone, kuszące, pozwala na pokazanie czegoś nowego - mówił reżyser po premierze. W tym roku zaś Warlikowski przeniósł paryskiego "Króla Rogera" do Teatro Real w Madrycie. Inscenizacji towarzyszyła wystawa instalacja zaprojektowana przez Borisa Kudlickę, pokazująca konteksty związane z powstaniem dzieła, rys biograficzny o źródłach inspiracji i etapach jego powstawania.

Bez fajerwerków

Nic dziwnego, że na inaugurację polskiego przewodnictwa w Unii Europejskiej wybrano właśnie "Rogera". Spektakl wyreżyserował David Pountney, dzięki któremu na scenę wróciła m.in. "Pasażerka" Mieczysława Weinberga (pokazywano ją podczas festiwalu w Regencji, a w 2010 roku inscenizacja została przeniesiona do warszawskiej Opery). Podobnie stało się z "Królem Rogerem" - premiera odbyła się 23 lipca 2009 roku na festiwalu w Bregencji, teraz przyjechała do Polski.

Wydaje się, że Pountney przede wszystkim postawił na plastyczne efekty. Akcję umieszcza na jasno podświetlonych ogromnych schodach jak z antycznego teatru, z którymi kontrastują czarne i czerwone stroje chóru i bohaterów. Gra światła dyktuje tempo, a kolory odbijają myśli postaci. - Najważniejszą kwestią był dla mnie wybór scenografa. - mówił reżyser. - Nie chciałem łączyć niesamowitego przepychu, gęstości i dekoracyjnej zawiłości partytury z równie wystawną oprawą sceniczną. Szkoda jednak, że z równą uwagą nie poprowadził bohaterów - trudno bowiem dociec, jaki jest Roger w interpretacji Mikołaja Balasińskiego, zbyt powierzchownie narysowana jest też jego relacja z Pasterzem (Will Hartmann). Roksana zaś nie miała szczęścia w tym wystawieniu, bo interpretująca ją Olga Pasiecznik trzy dni przed premierą złamała nogę. Pojawiła się z boku sceny, śpiewając swoje partie, a postać zagrała asystentka reżysera, Geertje Boeden. I chociaż propozycji Pountneya nie sposób zlekceważyć, nie dorównuje ona inscenizacjom Mariusza Trelińskiego.



Agnieszka Michalak
Dziennik Gazeta Prawna - dodatek Kultura
11 lipca 2011
Spektakle
Król Roger