Nie jesteśmy żadnymi Polakami, tylko normalnymi ludźmi

Przedstawienie powstało na podstawie książki Doroty Masłowskiej, którą większość z nas zna z książki "Wojna polsko-ruska pod flagą biało-czerwoną". Teksty tej młodo debiutującej autorki są trudne do przełożenia na język filmowy, a jeszcze trudniejsze do przedstawienia na scenie, nawet jeśli – jak w tym przypadku – utwór został stworzony na potrzeby scenariusza teatralnego.

Dlatego też Grzegorz Jarzyna postanowił się wspomóc i wykorzystał pomoce ze świata filmowego, co w jego przypadku nie jest żadną nowinką. Reżyser często w swoich spektaklach stosuje zagrywki kinowe, przez co można wysunąć nieśmiały wniosek, że może lepiej czuje się on w przedstawieniach telewizyjnych aniżeli w tradycyjnej odsłonie teatru.

"Między nami dobrze jest" to specyficzna sztuka, która zapewne nie wszystkim przypadnie do gustu, ponieważ aż krzyczy z niej postmodernizm. Pomiędzy mało mówiącymi dialogami aktorów widz może wychwycić kilkanaście (a nawet kilkadziesiąt) poważnych rozważań, które maskują się tutaj wśród humoru, ironii i niedorzeczności, a nad którymi warto się zastanowić. Przewrotność przedstawionej rzeczywistości w przedstawieniu podkreśla bałagan w Polsce i ogólnie w znanym nam świecie. Całość utrzymana jest w lekko niepokojącym klimacie i gdy już może wydawać się, że rozgryźliśmy twórców – oni fundują nam kolejny zaskoczenie.

Bohaterów przedstawienia można podzielić na dwie grupy, do jednej zaliczymy rodzinę składającą się z Małej Metalowej Dziewczynki (Aleksandra Popławska), Haliny (Magdalena Kuta) i Osowiałej Staruszki na Wózku Inwalidzkim, czyli pamiętającej wybuch II Wojny Światowej babci głównej bohaterki (śp. Danuta Szaflarska). Ostatnią osobą w tej grupie jest sąsiadka Bożena (Maria Maj) – nazywana często Grubą Świnią. Drugą grupę tworzą postaci ze świata telewizji, należą do nich Reżyser (Adam Woronowicz), Aktor (Rafał Maćkowiak), Prezenterka (Agnieszka Podsiadlik), Edyta (Roma Gąsiorowska-Żurawska) Monika (Katarzyna Warnke) i Prezenter Telewizyjny (Lech Łotocki). Wszyscy aktorzy świetnie odegrali swoje role, ale warto zwrócić szczególną uwagę na Aleksandrę Popławską, ponieważ jej postać wyjątkowo wyróżnia się swoimi interpretacjami monologów, podczas których aktorka regularnie zwraca się do widza, przełamując przez to czwartą ścianę.

Większość scen do przedstawienia zostało nagranych na zielonym tle, które zazwyczaj kojarzy się na przykład z filmami fantasy i mnóstwem grafiki komputerowej wykorzystywanej przy ich tworzeniu. Na początku przez tę zieloną płachtę można odnieść wrażenie, że przedstawienie nie jest dokończone, jednak w kolejnych scenach wszystko łączy się w artystyczną, przemyślaną całość. Dużą rolę w "Między nami dobrze jest" odgrywa montaż, bez którego niemożliwym byłoby stworzenie sztuki, nazywanej tragikomedią wirtualną o polskiej rzeczywistości.

Wspomniane wcześniej zielone tło stanowi głównie małe mieszkanko w starej kamienicy w Warszawie, w którym mieszkają kobiety, ale akcja odgrywa się także na swego rodzaju planie programu. W dalszej części następuje złamanie czwartej ściany i jesteśmy wśród twórców sztuki. W "Między nami dobrze jest" zostało zastosowanych wiele zabiegów, które udoskonalają odbiór. Mamy do czynienia na przykład z namalowaniem przez Małą Metalową Dziewczynkę drzwi, przez które następnie postać wychodzi.

Żyjemy w czasach względnego pokoju, ale mimo to chyba wszyscy wiemy, że nie jest pięknie. Współczesność – przeniesiona do internetu i na wielkie ekrany – stwarza jeszcze więcej sposobności do kłamania niż miało to miejsce w przeszłości. "Między nami dobrze jest" porusza ważne tematy, z którymi widz musi zmierzyć się zachowując dystans. Teatr odzwierciedla manipulacje, podziały, konsumpcjonizm i kapitalistyczną pogonią za szczęściem, będącym przede wszystkim akumulacją bogactwa. Podczas oglądania możemy zobaczyć także problemy z tożsamością, kłamstwa i marzenia teraźniejszych ludzi. Oczywiście wszystko to ukazane jest w groteskowym stylu, po zajrzeniu w życie specyficznej rodziny z Polski i za kulisy telewizji, którą oglądamy wspólnie z czterema bohaterkami.

Choć przedstawienie powstało już jakiś czas temu, bo w 2014 roku, to niewiele zmieniło się w myśleniu Polaków, także sztuka nie straciła wcale na aktualności – wciąż trafnie ukazuje ona wygląd naszych rodaków i nas samych. W sztuce w reżyserii Jarzyny nie ma linearnej fabuły, absurd goni tu absurd i niemożliwym jest znalezienie jednej interpretacji, co sprawia, że przedstawienie jest jeszcze bardziej wyjątkowe. Widz jest ciekawy następnych scen, jest zaskakiwany żartami i odniesieniami do rzeczywistością, którą przecież tak dobrze zna.
Na koniec chciałabym opisać etymologię tego ironicznego tytułu. Kwestia "między nami dobrze jest", która się tym tytułem stała, pada z ust Małej Metalowej Dziewczynki pod koniec przedstawienia podczas ostatniego monologu. Tymi słowami bohaterka opisała swoją relację z bliskimi. Nie tylko całe przedstawienie sprawia, że ta fraza ma ironiczny wydźwięk, ale także to, że została ona zaczerpnięta przez Masłowską z piosenki zespołu Siekiera dotyczącej gwałtu, która nosi taki sam tytuł co sztuka.



Katarzyna Mikuła
Dziennik Teatralny Wrocław
24 grudnia 2020
Teatry
TR Warszawa
Portrety
Grzegorz Jarzyna