Nie ma jak to w domu!

Mieszanina smaków. Swojska atmosfera rodzinnych przyjęć, nutka strachu i pikantny dowcip łączą się w groteskową historię grozy z nieobliczalnym trupem w roli głównej lub też w karykaturalny obraz pewnej familii kryjącej mroczne sekrety. Spektakl, utrzymany w atmosferze międzywojennych dramatów Witkacego, bawi i szokuje.

Rozpoczyna się całkiem niewinnie. Przed wejściem do sali bankietowej początkujący kelner przedstawia się i omawia etykietę obowiązującą na przyjęciu. Następnie kierownik sali, dokonując pastiszowej nadinterpretacji, uroczyście odczytuje limeryk, napisany specjalnie z okazji jubileuszu. Wpuszcza przybyłych i usadawia ich na wskazanych przez siebie miejscach. Elegancko nakryte ławy czekają na biesiadników. Na końcu sali przygrywa orkiestra, a nad stołem dla najbliższej rodziny wisi napis werbalizujący okazję spotkania.  

Muzyka zagłusza rozmowy. Dwie kobiety próbują odebrać chłopcu (Ksawery – Agata Kucińska) nadmuchaną prezerwatywę, którą się bawi jak balonem. Słodka Zuzanna (Anna Ilczuk) zbyt czule asekurowana przez męża (Mateusz – Rafał Kwietniewski) spaceruje po stołach i zapala świece. Prezenty leżą obok tortu. Panuje świąteczny rozgardiasz. Domownicy idą w tany, każdy porusza się inaczej. Indywidualna choreografia zaś wnosi dodatkowe informacje o osobie tańczącego. 

Ukazane w prologu radosne przygotowania do urodzin seniora (Krzysztof Kuliński) wydają się zapowiadać lekką, sielankową komedię. Widzowie nastrojeni pozytywnie czekają na dalszy rozwój wydarzeń. Jednak harmonię zakłócają pewne wypadki. Pojawiają się nagłe, nic nieznaczące zgony: wyrzucenie z okna, uduszenie, zastrzelenie, zakrztuszenie, co nie przyczynia się do zepsucia miłej atmosfery. Jubilat konwersuje z umarłymi, gani ich, przeprasza, czy też przywołuje do porządku. Co jakiś czas z jego inicjatywy domownicy entuzjastycznie przytulają się - zwarci w okrąg podrygują. Zważywszy na nietypową, pozagrobową sytuację rodziny, czułości te przywołują skojarzenie z danse macabre.  

To dość niezwykle kochająca się rodzina rodzina. Jej członkowie są zmienni, raz żywi, raz martwi. Wybuchowy tatuś, niecodzienne tajemnice i hierarchia, autorytetem oraz panem rodziny jest ojciec, zaś jego panią – córka Zuzanna, która umiera jako ostatnia. Jak matka (Ewelina Paszke-Lowitzsch) – nieskora do monogamii, przyprawia mężowi rogi. Natomiast kucharka(Dorota Łukasiewicz-Kwietniewska) jawi się jako władczyni świata, uosobienie sił natury. Krzykiem terroryzuje wszystkich obecnych. Wygłasza hymn do zupy, przeplatany dźwiękami orkiestrowej muzyki.  

Spośród kreacji aktorskich moją uwagę zwróciła przezabawna Dorota Łukasiewicz-Kwietniewska, zwykle subtelna i kobieca, po mistrzowsku wcieliła się w tak ekspansywną, wręcz ordynarną postać. Podobnie Agata Kucińska grająca rolę małego Ksawerego, była nie do rozpoznania. Zachwycili również Krzysztof Kuliński perfekcyjnie zobrazowaną ambiwalencją nastroju oraz Rafał Kwietniewski rockandrollowym popisem wokalnym.



Antonina Gruszecka
Dziennik Teatralny Wrocław
11 kwietnia 2009
Spektakle
Urodziny taty