Nie potrzebujemy lekarstwa
Aurora Aksnes to 26-letnia norweska piosenkarka, tancerka i autorka tekstów, które zaczęła pisać, mając zaledwie 9 lat. Jest aktywna zawodowo od 2012 roku, kiedy to ukazał się jej pierwszy singiel zatytułowany Puppet. Jej muzyka określana jest jako electropop, indie pop, synth pop z dodatkami norweskiego folkloru.Początkowo nie lubiła swojego głosu i zamierzała związać swoją przyszłość z tańcem, ale los lubi płatać figle i po tym jak jej pierwsze piosenki zyskały rozgłos i pozytywny odzew w sieci, zdecydowała się rozwijać karierę muzyczną. Zdobyła uznanie, debiutując płytą Running With The Wolves, a następnie albumem studyjnym All My Demons Greetings Me as a Friend.
W swoich piosenkach często wyraża osobiste przeżycia i poglądy. Teksty traktują o akceptacji siebie, orientacji seksualnej, tolerancji, prawach ludzi i zwierząt, utracie kogoś bliskiego, kwestiach moralnych, a to wszystko w lekki, nienarzucający się sposób.
Znakiem rozpoznawczym artystki są jasne blond włosy, kolorowe stroje, często założone warstwami, przeważnie pochodzące z drugiej ręki w myśl zasad less waste. Swoim wyglądem, wrażliwością i delikatnym głosem przypomina norweską wróżkę. Ten sam wizerunek utrzymuje podczas wywiadów czy relacji w mediach społecznościowych. Nie sprawia wrażenia wywyższającej się gwiazdy odciętej od swoich fanów. Choć można zauważyć, że ma swój świat i wydaje się chodzić z głową w chmurach. Nie zmienia to jednak faktu, że doskonale zdaje sobie sprawę z istniejących na świecie problemów.
W Polsce odbyły się aż cztery koncerty w ramach międzynarodowej trasy promującej najnowsze wydawnictwo The Gods We Can Touch. Bilety zostały całkowicie wyprzedane. Aurora odwiedziła Wrocław, Kraków, Gdańsk, Warszawę, w dniach 24, 27, 28, 29 czerwca. Przed główną gwiazdą wieczoru, by umilić czas oraz rozruszać publiczność, zaśpiewały Sei Selina oraz Thea Wang.
Wrocławski występ odbył się w Centrum Koncertowym A2. Kolejka zdawała się nie mieć końca, a najwierniejsi fani, mimo upału, stali kilka godzin, by po wejściu zająć najlepsze miejsca tuż pod sceną. Niestety nie wszyscy potrafili się zachować z wrażliwością godną Aurory. Nim wybiła 21:00, a na scenę wyszła główna gwiazda wieczoru, od niektórych już można było wyczuć procenty. Widziałam też osoby, które bez przerwy rozmawiały czy krzyczały, nie zważając, że krzyczą komuś tuż nad uchem. Nie wiem, po co niektórzy w ogóle przyszli. Polityka klubu również nie była najlepsza. Mimo upału kazano na wejściu wyrzucić butelki z wodą. Po to, by dokładnie takie same kupić w środku za jedyne 10 zł (tyle że bez nakrętki).
Wróćmy do samej artystki. Na scenę wyszła punktualnie i jak zawsze pojawiła się boso. Za jej plecami rozświetlił się ogromny czerwony księżyc, który podczas kolejnych utworów przybierał także niebieską barwę, nadając scenie zupełnie inny nastrój. Na początek zanurzyliśmy się w The Forbidden Fruits Of Eden. Utwór to wokalizacja trwająca mniej niż minutę i ma pozwolić słuchaczowi dotknąć swojej boskości. Następnie rozbrzmiał Heathens, a eteryczny głos Aurory od razu wynagrodził każdą podróż i minutę w oczekiwaniu na ten moment.
Aksnes poruszyła temat zakazu aborcji. Jej przemowa była wzruszająca. Pokazała swoją wrażliwą stronę, ale też stanowcze poglądy i waleczność. Dlatego niech nie zwiedzie was delikatność jej głosu. Aurora potrafi szybko przemienić się w wojowniczkę, wystarczy posłuchać Warrior albo refrenu Blood In The Wine.
Cure For Me jest najbardziej tanecznym utworem, nieco innym od pozostałych. Ze wszystkich piosenek Aurory właśnie ta zdaje się najbardziej wpisywać w radiowe standardy. To coś bardziej zabawnego i niepodobnego do tego, co tworzyła wcześniej, ale mimo to utwór wyróżnia się spośród wielu nijakich radiowych hitów tekstem, który napisany został na cześć Hermafrodyty oraz inspirowany był społecznością LGBTQIA+.
Nawiązując do tej piosenki w jednym z wywiadów, Aurora powiedziała:
W żadnym wypadku nikt nie powinien podkopywać twojego poczucia własnej wartości. Na pewno nie na podstawie tego, jak wyglądasz, jak się zachowujesz, w co wierzysz i kogo kochasz. Każdy z nas powinien być taki, jaki jest. Nie potrzebujemy lekarstwa na bycie samym sobą.
Po intensywnym Cure For Me przyszła pora by odetchnąć i pokołysać się do trzech piosenek wykonanych akustycznie. Muszę przyznać, że głos Aurory w połączeniu ze spokojniejszą muzyką działa bardzo kojąco. Nie mogło też oczywiście zabraknąć niezwykle klimatycznego Runaway i Running With The Wolves, które są jednymi z najbardziej rozpoznawalnych utworów młodej wokalistki. The Seed natomiast jest moim zdaniem jedną z najważniejszych piosenek ze względu na przekaz, a jego wykonanie na scenie porusza jeszcze bardziej. Czuć z tej muzyki dzikość i związek z naturą.
Kiedy upadnie ostatnie drzewo
A rzeki zostaną zatrute
Nie możesz jeść pieniędzy, o nie
Pod koniec udajmy się do fikcyjnej krainy Queendom. To miejsce, gdzie wszyscy są akceptowani, bez względu na różnice. Miejsce dla introwertyków, ludzi nieśmiałych, samotnych. Bezpieczne dla nas wszystkich.
Na pochwałę zasługują fani, którzy wykazali się świetną organizacją i podczas Exist For Love wyciągnęli kartki z napisem I exist for... z dopiskiem od siebie, a podczas Giving In To The Love unieśli wycięte z papieru serduszka. Aurora była zachwycona akcją, odczytywała napisy na głos i nie kryła wzruszenia.
Szkoda, że nie było okazji usłyszeć Murder Song (5, 4, 3, 2, 1), która jest moją ulubioną piosenką. Cóż, jest to tylko jeden z wielu powodów, by w przyszłości udać się po raz kolejny na koncert Aurory. Zachęcam i zapewniam, że nie jest to tylko dobra zabawa, przyjemność dla uszu i oczu, ale także fantastyczne przeżycie duchowe.
Setlista:
The Forbidden Fruits Of Eden
Heathens
Churchyard
Blood In The Wine
Warrior
The River
Cure For Me
Exist For Love (acoustic)
A Temporary High (acoustic)
A Dengerous Thing (acoustic)
Exhale Inhale
Runaway
The Seed
Queendom
Running With The Wolves
Giving In To The Love
Za podzielenie się zdjęciami serdecznie dziękuję Izie Truszkowskiej.
Anna Rękoś
Dziennik Teatralny Dolny Śląsk
7 lipca 2022