Nie taki dentysta straszny

BTL konsekwentnie podejmuje problemy, z którymi mierzą się widzowie. Także, a może przede wszystkim, ci "najnajmłodsi\'\'. Przykład na to - doskonale skonstruowany "Puszek:. Z zielonym Puszkiem doskonale bawią się nie tylko dzieci, ale też aktorzy-przewodnicy po dżungli: Ryszard Doliński (...) i Iwona Szczęsna.

Ci, którzy oczekują, że z kolorowej bajki popłynie istotny morał mogą poczuć się nieco rozczarowani. W sztuce "Puszek" Marty Guśniowskiej próżno doszukiwać się wielkiej filozofii, ale nie oznacza to, że przedstawienie nie ma żadnego przesłania. Główną bowiem jego ideą jest zabawa, a żeby była udana trzeba mieć na nią niebanalny pomysł. Po raz kolejny z tego zadania doskonale wywiązują się białostoccy lalkarze. 

Na sztuce wyreżyserowanej przez Laurę Słabińską nie sposób się nudzić. Zabawa zaczyna się w holu, gdzie wszyscy bez wyjątku muszą zdjąć buty. Aktorzy, którzy wcielają się w rolę przewodników podróży wprowadzają widzów w kolorowy świat dzikiej dżungli. Tutaj można przysiąść na miękkich poduchach. Poznajemy sympatycznego krokodyla o wdzięcznym imieniu Puszek. Nasz bohater ma poważny problem - straszliwie boli go ząb, ale śmiertelnie boi się dentysty. Każdy sposób, by uniknąć takiej wizyty jest bezcenny. Z pomocą przychodzą mu ciekawe postacie: skrzekliwa papuga, zabawna małpka czy naiwny szaman. Do zabawy wciągają swoją publiczność: namawiają do szukania kokosanek czy odprawienia szamańskiego rytuału odczarowania Puszka. A to wszystko w rytmach wpadającej w ucho muzyki reggae autorstwa Mateusza Czarnowskiego. W takiej kameralnej atmosferze, wśród pluszowych lalek Mikołaja Maleszy, które chce się przytulić, poznajemy uroczą opowiastkę z happy en-dem. Puszek ostatecznie trafia do gabinetu stomatologicznego, gdzie spotyka go miłe rozczarowanie.



Anna Kopeć
Kurier Poranny
19 czerwca 2012
Spektakle
Puszek