Niech starość będzie normalna

W spektaklu "Hopla, żyjemy!", Krystyna Meissner, odchodząca ze stanowiska dyrektorki Wrocławskiego Teatru Współczesnego, skierowała uwagę publiczności na ludzi żyjących na marginesie społeczeństwa. Starych.

W jej spektaklu, inspirowanym luźno powieścią "Miłość w czasach zarazy" Gabriela Garcii Marąueza, w domu starców spotyka się dwoje ludzi, którzy odnaleźli siępolatachniewidzenia, a kochali się w młodości. Ewa Dałkowska i Jacek Piątkowski nie budzą w widzach czułostkowego współczucia. Mają w sobie zbyt wiele godności. I prawo do miłości, także fizycznej. A nie tylko prawa do miłości, ale nawet prawa do przebywania w mieszanym towarzystwie, odmawia pensjonariuszom siostra przełożona (Renata Kościelniak w dojrzałej roli). On i Ona źle się czują w towarzystwie nieszczęsnych starców, pogodzonych ze swoimi rolami w społeczeństwie i przyjmującymi je za normę. Świetne są: Bigotka (Irmina Babińska), Stara Zgreda (Marlena Milwiw), Staruch Nie Do Wytrzymania-okropny, zdziecinniały i budzący współczucie starzec (Jerzy Glapa), przejmujący Romantyk (Edward Kalisz), skrzętnie skrywający normalne, dojrzałe zachowania Dowcipniś (Bolesław Abart). W obsadzie nie ma nietrafionych ról, to plejada gwiazd. Przejmuje grozą scena, wktórej pensjonariusze dostają lizaki - niczym przedszkolaki - na podwieczorek. Obyśmy nie dożyli takiego traktowania. Kontrą jest scena zrywania koronek przez Dałkowską. Nie godzi się z takim traktowaniem swojej normalności. Zwróćcie uwagę na dyskretną muzykę Piotra Dziubka, harmonijnie zespoloną ze starymi przebojami The Eagles. A starość? Niech będzie normalna. To zależy od nas wszystkich.



Małgorzata Matuszewska
POLSKA Gazeta Wrocławska
6 lipca 2012
Spektakle
Hopla, żyjemy!