Niechętnie udzielam wywiadów

Pan Bóg ma negatywną selekcję. Dlatego tak długo żyję - mówi ANDRZEJ ŁAPICKI (86 l.), który wraz z żoną wydał właśnie książkę "Nic się nie stało!".

Aktor w zabawny sposób, z dystansem do siebie i świata, opowiada "Super Expressowi" o ożenku z Kamilą (26 l.) i czego życzy sobie z okazji zbliżających się urodzin.


"Super Express": - Przyznam, że trochę się boję tej rozmowy, bo w książce zapytany pan przez żonę, jak bardzo, w skali od 1 do 10, lubi udzielać wywiadów, odpowiada pan: jeden.

- Bo niechętnie udzielam wywiadów.

Będę miła i grzeczna.

- Inaczej nie rozpoczęłaby pani tej rozmowy.

Więc... pierwsze pytanie. Gdyby nie żona, nie byłoby tej książki?

- Tak. To się stało, gdy żona przestała pracować w piśmie "Teatr". Ja też uznałem, że tam nie mam już co robić, bo wszystkie te teatralne anegdoty zużyłem. Ale akurat tak się złożyło, że w "Rzeczpospolitej" miałem dobry wywiad, więc zadzwonił redaktor z pytaniem, czy bym nie pisywał felietonów regularnie.

I żona powiedziała "pisz"?


- Jak powiedziałem jej za ile, to powiedziała: pisz!

Ale też... gdyby nie żona i jej sylwestrowy SMS, to dziś w ogóle nie byłoby państwa razem...

- To taki zbieg okoliczności. Spodobało mi się to, co napisała. Ten pierwszy cieplejszy SMS był jej. Ja jestem dość chłodny, ale odpowiedziałem odpowiednio i się zaczęło.

Powiem panu szczerze, że nieco zmartwiły mnie pana przemyślenia w książce, np. o przyjaźni. Czy tak będzie, że jak będę stara, to mi mniej będzie zależeć?

- W życiu trzeba być niedobrym, żeby coś osiągnąć. Ci wszyscy ludzie poczciwi, dobrzy, życzliwi nie zrobili żadnej kariery. Żeby zrobić karierę, trzeba być skur...

Czy pan też taki był? Pan zrobił karierę?

- Tak. Dlatego tak długo żyję. Pan Bóg przecież ma negatywną selekcję. "Kogo łapać?" - pytają, bo tam codziennie mu podsuwają kandydata. "Nie, tylko nie jego! Niech sobie siedzi".

Warto długo żyć?


- Warto, bo nigdy nie wiadomo, co człowieka spotka. Ożeniłem się w wieku bardzo późnym, nigdy bym nie przyznał, że coś takiego jest możliwe... Bardzo jestem zadowolony. Ja wiem, że wszystko może mnie czekać, ale uważam, że dobrze zrobiłem.

W książce posługuje się pan z żoną skalą od 1 do 10. Zapytam więc o szczęście. Ile by pan sobie dał?

- Dziewięć. Dlatego nie dziesięć, bo w tym wieku ma się różne kłopoty zdrowotne. Niezbyt poważne, ale trzeba się sobą zajmować, a ja tego nie lubię. Żona tego pilnuje, a ja tego nie znoszę.

Niedługo pańskie urodziny. Czego panu mogę życzyć?


- 200 lat i tak mam murowane, bo już mnie pochowano w mowie pogrzebowej, przez pomyłkę, na pogrzebie kolegi... Nie ma pani pojęcia, jakie to jest pod koniec ciekawe. Z góry, jak z lotu ptaka, widzi się ogląd świata, historii. Wszystkiego.



Iwona Havranek
Super Express
10 listopada 2010
Portrety
Andrzej Łapicki