Niedługo przed śmiercią odmówił pracy w TVN. Miał ważny powód
Niedługo przed śmiercią Piotr Machalica wziął ślub. Pytany, co jest najważniejsze w życiu, przywoływał słowa prof. Bartoszewskiego. Media chętnie pisały o oskarżeniach wysuwanych przez jego byłą żoną, a on sam obwiniał prasę o koniec swojego wieloletniego związku. Przy okazji rocznicy premiery filmu "Prawo ojca" przypominamy losy odtwórcy roli Roberta."Miałem zaniżone poczucie własnej wartości"
Na świat przyszedł 13 lutego 1955 r. w Pszczynie. 26 lat później ukończył warszawską PWST (dziś AT). W młodości pracował m.in. w izbie wytrzeźwień, rozważał też pójście do seminarium duchownego. — Aktorstwo było ostatnią rzeczą, o której myślałem. Miałem zaniżone poczucie własnej wartości i byłem przekonany, że z czymś takim nie powinienem zdawać do szkoły — mówił Onetowi.
Przed kamerą debiutował "Rycerzem" z 1979 r., a na deskach teatru jako inspicjent w "Tyle do przodu" w reżyserii Michał Ratyńskiego w Teatrze Powszechnym w Warszawie. To z tym miejscem był związany przez ponad 20 lat. Występował m.in. "Medei" w reżyserii Zygmunta Hübnera, "Weselu" Krzysztofa Nazara, "Trzech siostrach" Agnieszki Glińskiej czy "Królu Learze" Piotra Cieplaka. W pamięci publiczności zachowały się także jego duety z Krystyną Jandą w spektaklach "Dwoje na huśtawce" Andrzeja Wajdy i "Kotka na rozpalonym blaszanym dachu" Andrzeja Rozhina.
Wystąpił w kilkudziesięciu filmach i produkcjach telewizyjnych, m.in. w "Krótkim filmie o miłości" i "Dekalogu IX" Krzysztofa Kieślowskiego, "Zabij mnie glino" i "Sztuce kochania" Jacka Bromskiego, "Bohaterze roku" Feliksa Falka, "Saunie" Filipa Bajona, "Dniu świra" i "Wszyscy jesteśmy Chrystusami" Marka Koterskiego czy "Prawie ojca" Marka Kondrata. Oprócz tego szeroka publiczność kojarzy go z serialami "Złotopolscy", "Egzamin z życia" i "Prosto w serce". Po raz ostatni mogliśmy Machalicę oglądać na dużym ekranie w filmie Roberta Glińskiego "Zieja". Pytany, co jest najważniejsze w życiu, odpowiadał: — Być porządnym człowiekiem. Warto być przyzwoitym, jak mówił profesor Bartoszewski.
Nie tylko grał, ale też śpiewał, był wykonawcą piosenki aktorskiej, z wieloma sukcesami. Nagrodzono go m.in. na Krajowym Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu w 1986. W jego repertuarze były głównie piosenki Okudżawy, Brassensa, Wojciecha Młynarskiego i Jana Wołka. Wydał płyty: "Portret muzyczny: Brassens i Okudżawa", "Moje chmury płyną nisko", "Piaskownica" i "Mój ulubiony Młynarski".
Machalica pochodził z rodziny aktorskiej. Jego ojcem był Henryk Machalica. Miał dwóch starszych braci bliźniaków: Krzysztofa, instruktora sportowego Zastalu Zielona Góra i Aleksandra, aktora Poznańskiego Teatru Nowego, oraz dwie przyrodnie siostry. Sam miał dwoje dzieci z pierwszego małżeństwa z Małgorzatą Machalicą.
"Dzieciaki żyją swoim życiem, dzielnie walczą, pracują, mają swoje dzieci. Myślę sobie, że gdybym był bardziej konsekwentny, bardziej upierał się przy pewnych rzeczach, to może oszczędziłyby sobie kilku trudnych sytuacji w życiu? Nie wiem. Już tego nie odkręcę. Moje dzieci są dobre i porządne. Jako ojciec po prostu pragnąłbym, żeby czasami miały w życiu łatwiej" — mówił w wywiadzie dla Vivy. Córka Sonia studiowała projektowanie wnętrz, a obecnie zajmuje się baletem. Syn Franciszek jest informatykiem. Oboje założyli rodziny i doczekali się dzieci
Związek, który pokochały media
Media dużo uwagi poświęcały jego związkowi z Edytą Olszówką. Para poznała się, kiedy aktor był jeszcze mężem Małgorzaty, z którą miał dwójkę dzieci. "Zawsze wierzyłam, że któregoś dnia zjawi się książę na białym koniu. Ale nigdy nie spodziewałam się, że to będzie ten człowiek. Związek zrodził się z przyjaźni" — podkreślała w wywiadach aktorka. Była żona aktora zarzucała, że zostawił ją i dzieci bez środków do życia, o czym chętnie pisały media. Sprawy sądowe toczyły się długo, a w pewnym momencie na świadkinię została wezwana nawet sama Olszówka. W tym czasie Machalica walczył z depresją i popadł w problemy finansowe.
"Gdyby o nas nie gadali, może byśmy byli razem"
Plotkarska prasa co rusz donosiła o kryzysach w ich związku. "Ludzie nas nie znali, a mieli wyrobione zdania i opinie na nasz temat. Każde z nas zaczęło się zamykać i oddalać" — dodał. W końcu po 10 latach postanowili się rozstać na dobre. "Gdyby tak o nas nie gadali, być może byśmy byli do teraz razem. Niestety, to była ogromna presja społeczeństwa. Moment naszego spotkania był szczególny dla nas obojga. Te plotki, które się na nasz temat pojawiały, jednak skutecznie to wszystko zabijały" — mówił Machalica o powodach rozstania.
Nowa miłość
Kolejny związek Machalica starał się utrzymywać w tajemnicy. W końcu we wrześniu 2020 r. poślubił o 21 lat młodszą — Aleksandrę Sosnowską, właścicielkę hotelu i dwóch restauracji w Częstochowie. Poznali się, kiedy Machalica pełnił funkcję dyrektora artystycznego tamtejszego Teatru im. Mickiewicza (2006 — 2018). To z powodu poświęcenia się sprawom rodzinnym miał zrezygnować z udziału w serialu "Tajemnica zawodowa" z Magdaleną Różczką w TVN.
"To nie jest wiek na umieranie"
"Kolejny kochany przez widzów aktor czy szerzej – człowiek sceny i kultury – odszedł zbyt wcześnie. 65 lat to przecież nie jest wiek na umieranie, chociaż trudno jest przecież taką granicę komukolwiek wyznaczać" — pisał na łamach Onet Kultura Paweł Piotrowicz. O jego śmierci jako pierwsza poinformowała w mediach społecznościowych Krystyna Janda, z którą współpracował najpierw w Teatrze Powszechnym, a później w Och-Teatrze (m.in. w spektaklu "Lily") i Teatrze Polonia. "Piotrusiu, kochanie, to pożegnanie, najczulsze z możliwych, to podziękowanie za Twój talent, przyjaźń".
"Jeszcze przed chwilą byliśmy na jego ślubie"
Do szpitala trafił w grudniu 2020 r., tuż przed świętami Bożego Narodzenia. Był w ciężkim stanie w szpitalu, przebywał pod respiratorem, w śpiączce farmakologicznej. "Nagle zostaliśmy zatrzymani tak w pół kroku, w pół słowa z nim, w pół uśmiechu. Jeszcze przed chwilą byliśmy na jego ślubie" — wspominała Janda. Zmarł 14 grudnia 2020 r. w wieku 65 lat. Jak wkrótce potwierdzono, przyczyną śmierci było zakażenie koronawirusem. Ze względu na pandemię w mszy w Kościele Środowisk Twórczych w Warszawie mogło wziąć udział jedynie 40 osób. Po uroczystości urna z prochami aktora została przewieziona do Częstochowy. Tam Piotr Machalica został pochowany w grobie rodzinnym.
"Piotrek taki nie był"
"COVID jest bezlitosny. Wiele osób było bliskich odejścia, ja też, Piotrkowi się nie udało. Nie mogę tego zrozumieć. Jeżeli umiera ktoś, kto jest bliski bardzo wielu ludziom — był przez nas kochany, to ma jakąś większą siłę. Wszystko, co się teraz mówi, jest banalne i bez sensu. Był aktorem słuchającym, słuchał, co się do niego mówi. My, aktorzy, jesteśmy dość egoistyczni, Piotrek taki nie był. Zawsze patrzył w oczy, jak się do niego mówiło" — wspominał Machalicę Artur Barciś.
(-) (-)
Onet.Kultura
15 stycznia 2024